Cześć. Rozglądam się za procesorem efektów. Przede wszystkim zależy mi na symulacji wzmacniaczy - chciałbym trochę poeksperymentować z brzmieniem.
Jest na przykład taki Valeton GP 200 czy inne na półce do 1,5k oraz jest półka top, jak Boss GT-1000 czy HeadRush Pedalboard, kilkukrotnie droższe. Nie wiem jednak czy te topowe mają w moim przypadku sens. Jestem jeszcze początkujący - potrafię nauczyć się gitary prowadzącej w mniej skomplikowanych kawałkach, ale te bardziej to jeszcze za wysoka półka dla mnie; a o większości solówek póki co nawet nie myslę. Zakładając jednak, że w brzmieniu była by przepaść i że to sprzęt na lata, to może i mógłbym się wykosztować na topowy procesor. Sprawia mi dużą frajdę siedzenie i kręcenie brzmienia żeby było dokładnie takie jak chcę i pewnie wraz z postępami będę zauważał coraz więcej niuansów.
Jeśli jednak różnicę między wspomnianym Valetonem a Bossem miałbym wyczuć dopiero jak będę bardzo zaawansowany, to chyba nie ma sensu. Dla przykładu - miałem raz okazję porównać sobie Les Paule od Gibsona i Epiphona i nie zawuażyłem jakichś wielkich różnic, a już na pewno nie takich, które by tłumaczyły rozstrzał cenowy. Ale zawodowcy już te różnice podobno widzą. Czy w przypadku procesorów może być podobnie? Jak myślicie?
#gitara #gitaraelektryczna