Czy internet jest świadomy ?
@Al-3_x Nie. Nie jest w każdym razie świadomy bardziej niż "świadome" są np. drzewo albo rzodkiewka lub mrówka.
Mózgi przestałyby być same w sobie świadome” – pisze Goff – „a zamiast tego stałyby się jedynie trybikami w megaświadomej jednostce, jaką jest społeczeństwo, łącznie z jego łącznością internetową”./
Mózgi przestałyby być same w sobie świadome” – pisze Goff – „a zamiast tego stałyby się jedynie trybikami w megaświadomej jednostce, jaką jest społeczeństwo, łącznie z jego łącznością internetową”.
lub:
The early stages of this process will likely be subtle. You might feel a bit scattered, your attention pulled in multiple directions, such that you begin to suspect that the philosophers are right, that the unified self is an illusion. You may occasionally succumb to the delusion that everyone you know sounds the same, as though their individual minds, filtered through the familiar syntax of tweets and memes, have fused into a single voice. You might find yourself engaging in behaviors that are not in your self-interest, mechanically following the dictate to share and spread personal information, even though you know the real beneficiary is not you or your friends, but the system itself. /
Wczesne etapy tego procesu będą prawdopodobnie subtelne. Możesz czuć się nieco rozproszony, a twoja uwaga skierowana jest w wielu kierunkach, tak że zaczynasz podejrzewać, że filozofowie mają rację i że zjednoczone „ja” jest iluzją. Czasami możesz ulec złudzeniu, że wszyscy, których znasz, brzmią tak samo, jakby ich indywidualne umysły, przefiltrowane przez znajomą składnię tweetów i memów, połączyły się w jeden głos. Może się okazać, że angażujesz się w zachowania, które nie leżą w twoim własnym interesie, mechanicznie podążając za nakazem udostępniania i rozpowszechniania danych osobowych, nawet jeśli wiesz, że prawdziwym beneficjentem nie jesteś ty ani twoi znajomi, ale sam system.
To się chyba nazywa "tłum" i cały proces w uproszczeniu opisywał Le Bon w swojej "Psychologii Tłumu" jakieś 130 lat temu ?
Nie,nie można uważać internetu za cokolwiek bardziej świadomego. Ale cóż ta nietechniczna kobiecina - eseistka około 40tki może wiedzieć ? Fakt, wg. google MFA to ma być ekwiwalent PhD (czyli doktoratu),ale jeśli nawet traktować to jako doktorat - to jest to doktorat "humanistyczny",a jej specjalizacja to coś w rodzaju "filozofii religii" - ten wywiad jest powtórzeniem tego punktu widzenia:
https://lareviewofbooks.org/article/through-a-computer-screen-darkly-a-conversation-with-meghan-ogieblyn
Niestety - wygląda na to,że Pani doktur po prostu nie ma zielonego (ani innokolorowego) pojęcia o naukach społecznych ot co... Oczywiście "ateistyczna" i naukowa analiza religii to nie jest coś,co było by modne/wspierane itd.
Dość daleko ale powierzchownie doszedł do tego taki Dawkins,ale...
Oczywiście ja jako "szur" "radośnie" ignorując te prawa rządzące społeczeństwem i nie usiłując manipulować tutaj na hejto nie jestem w stanie osiągnąć nic zakładając, że to co potwierdza mój punkt widzenia się nie stanie (a i wtedy ryzykuję,że po prostu dostanę bana czy coś - ostatecznie gdy wrzuciłem ostatnio twierdzenia z ruskiego bloga wyglądające na fejk - gdzie zaznaczyłem,że jest to mało wiarygodne - to skończyło się to skasowaniem zamiast dyskusją na którą miałem nadzieje),ale doprawdy żałosne jest że ta Pani bawiąc się w filozoficzne gdybanie nie próbuje nawet rozważyć zjawiska "świadomości masowej"/tłumu z perspektywy dostępnych źródeł i błądzi jak dziecko we mgle.
Ja tam jestem prostym magistrem inżynierem,ale rozumiem że zebranie materiałów i ich analiza to fundament na którym można realizować jakąkolwiek pracę naukową. Ta Pani analizy nie przeprowadziła,nie dokonała na własny użytek syntezy materiałów źródłowych - a mimo to uważa się za władną by pójść dalej w rozważaniach/badaniach ?!