Chyba te osoby, ktore obstawiaja ze ofensywa ruszy przed 10 maja beda mialy racje. Ponizej art z Komsomolskiej Prawdy, ktory wytlumaczy Wam dlaczego.
(a dla tych ktorzy nie lubia meczyc wzroku czytajac tlumaczenia propagandowych art. z kraju sowieckiego: KP pisze ze kontrofensywy UKR nie ma (w tytule) - to chyba juz mozna czuc w kosciach, ze jest)
"Tu rosyjski żołnierz "butuje" wroga: Jak pierwsze "sukcesy" ukraińskiej kontrofensywy okazały się kłamstwem
Korespondent wojskowy Aleksander Kots z linii frontu obalił kłamstwa ukraińskich mediów o utracie przez siły rosyjskie osiedli na Zaporożu
Strzał, a kilka sekund później wybuch. Po nim kolejny, i kolejny
SANKCJE KOLEDZY
- Jesteśmy w pewnym sensie kolegami - powiedziałem, patrząc na mężczyzn z Chabarowskiej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych.
- W jakim sensie?
- Ja, podobnie jak wy, zostałem oskarżony przez ukraińskie media o to, co wydarzyło się rok temu w rejonie Kijowa.
Pokazuję panu starą zakładkę, w której czarno na białym jest napisane: "...brał udział razem z wychwalanymi przez siebie "gostomelskimi bogatyrami". Natomiast Chabarowscy zostali obwinieni za incydent w Buczu. Wyjątkowy przypadek dla rosyjskiej jednostki. Prawie cała brygada (Zachód znalazł listy tylko na 2018 r., ale uznał, że to wystarczy) objęta została unijnymi sankcjami.
Nikt oczywiście nie zadał sobie trudu, by to udowodnić. Ja na przykład byłem w okolicach tego miasta w marcu 2022 roku. Nie widziałem tam nikogo poza spadochroniarzami.
- Nie było nas tam - wyjaśnia sytuację jeden z funkcjonariuszy. - Nie prowadziliśmy w tym mieście żadnych zadań - to nie był nasz obszar odpowiedzialności. Po prostu w innym miejscu mocno kopnęliśmy ich w zęby, więc się obrazili. Wymyślali sobie różne rzeczy.
CZEKAJĄC NA OFENSYWĘ
Cały czas byliśmy z tą brygadą - teraz pod Kijowem, teraz pod Izyum. Spotkaliśmy się w miejscu urodzenia Nestora Makhno, koło Gułyjpola, który w czasie wojny domowej był centrum Makhnowszczyzny. Jest to kierunek strategiczny. Stąd otwiera się droga na Połogi, po której jadę na linię frontu tradycyjną ciężarówką Bukhanką, która okazała się wyjątkowo bezpretensjonalna i niesamowicie przejezdna. Za oknem migoczą nazwy miejscowości - Nowosielówka, Stepanówka, Marfopol... Gdzieś już to słyszałem, ale w odwrotnej kolejności. Właśnie! Na drugi dzień ukraińskie kanały Telegramu podały, że z Gułajpola posunęli się 50 kilometrów w głąb naszego terytorium właśnie przez te osady. Tylko nie ma tam Bradleyów, Leopardów, krzyży na pancerzach. Tylko chaty roztrzaskane przez ukraińską artylerię, kwitnące pod nimi tulipany i niewidzialna obecność rosyjskiej armii, która jakby zastygła w oczekiwaniu na atak Kijowa.
Podejście do pozycji - tradycyjnie o poranku
Nie ulega wątpliwości, że ukraińskie siły zbrojne nie przebiły się z Gułyjpola. Tutaj linia kontaktu jest zamrożona od ubiegłego roku i toczą się systematyczne walki pozycyjne. W ostatnich tygodniach przeciwnik nasilił się i codziennie sonduje nasze linie obronne. Do Polohy, w przeciwieństwie do Tokmaku, idzie się trudniej - przez osiedla, gdzie praktycznie nie ma cywilów, ale jest się czego trzymać. Nie jest to obrona w terenie. Z drugiej strony z Połohy można rozwinąć ofensywę nie tylko na Zaporożu, ale i w kierunku DRL, jeśli nagle jakiś awanturnik wygra w Żeleńskim i ruszy na Mariupol.
TRZY KILOMETRY DO ANARCHII
Podejście do pozycji odbywa się tradycyjnie rano, pod osłoną gęstej mgły, która zeszła na zalesione tereny. Zauważam, że ziemia wygląda tu na bardziej suchą niż w Ługańsku, ale nadal jest mokra. Jednak zarówno pojazdy kołowe jak i gąsienicowe są tu całkiem przejezdne. Mój towarzysz - dowódca kompanii - kuleje, opierając się na kiju. Pod Izyum trafił go czołg, wyrwał mu pół łydki, kilka miesięcy rekonwalescencji i ucieczka ze szpitala na linię frontu.
Nieprzyjaciel oczywiście miał lepsze pozycje - na wzgórzu. Przy dobrej pogodzie można było nas tu trzasnąć jak na strzelnicy. Idzie się ścieżką, a dookoła kratery po pociskach moździerzowych, wszystko jest przestrzelone na metr. Nasze okopy dosłownie wcinają się w szarą strefę, za którą widać już dachy Gulyaipolu. A samo miasto, które dało światu, oprócz anarchisty Makhno, scenarzystę "Wesela w Malinówce", dramaturga Leonida Juchwida, jest oddalone tylko o trzy kilometry.
Jesteśmy bombardowani przez moździerze, czołgi i artylerię. Pstrykają na nas, ale my też na nich pracujemy, - spotyka nas w dobrych okopach dowódca plutonu. - Czasami próbują się przebić na flankach. Innego dnia zaatakowały nas dwa bojowe wozy piechoty wsparte czołgiem i grupą piechoty. Unicestwili nas. Próbują też strzelać w naszym kierunku do bojowych pułapek. To już jest bezpośredni znak, że wkrótce zaatakują. Ale my jesteśmy na to przygotowani. (nie wiem co to znaczy strzelac do pulapek: "Ну и на нашем направлении стараются снимать мины-ловушки. Это уже прямой признак того, что скоро попрут в наступление. Но мы к этому готовы.)
"BOOTS ON THE ENEMY
Jeśli nie wiesz, że wróg jest 800 metrów dalej, za najbliższym polem, to nigdy nie zorientujesz się, że jesteś na pierwszej linii, dopóki nie zaczną strzelać z czołgu - odgłos wybuchu wyprzedza ryk wystrzału. Ogólnie rzecz biorąc, życie na "froncie" nie różni się zbytnio od życia w drugiej linii. Plutonowy oprowadza po placówce. Okopy wielkie jak człowiek, ziemianki do odpoczynku, ziemianki do posiłków, dwa psy, które zamiast kotów łapią wkurzone myszy.
- Obserwacja ruchu, do siedmiu ludzi" - sapie walkie-talkie.
- Przygotować buty", odpowiada dowódca plutonu.
Dwóch mężczyzn wyjmuje ze sterty gałęzi granatnik przeciwpancerny, używany dość skutecznie po obu stronach przeciwko ludziom. Przeciągają go przez wąski las na skraj pola i przygotowują do odpalenia.
- Broń! - krzyczy dowódca plutonu.
Strzał, a kilka sekund później wybuch. Za nim kolejny, i kolejny.
- Wycofać się" - to tradycyjna komenda, gdy nie ma ochoty czekać na ogień powrotny. - Siedmiu ludzi okopuje się bliżej naszej pozycji, to jest ta flanka, którą próbują zdjąć nasze pola minowe. Zaznaczasz trzy, cztery minuty, poleci "ogień odwetowy".
PRÓBY PRZEŁOMU
Schodzimy na stołówkę, nalewamy herbatę, wyciągamy ciastka z pojemników przeciw myszom.
- Wyjście - stwierdza najbardziej "uszyty".
Kilka sekund później gdzieś na końcu zadrzewionego terenu rozlega się stłumiony wybuch. Radio nakazuje wszystkim schronić się.
- Miny, 82 mm - rozpoznają po dźwięku wrogą amunicję w ziemiance. - Zazwyczaj po sześć sztuk.
I pewnie, po sześciu wypadach-podejściach linia frontu znów milczy. Zanim mgła się rozwidni, czas pakować się na drogę powrotną. Na tyłach dowiaduję się już, że mój sąsiad z kierunku orekhowskiego próbował się przebić. Wróg zaatakował w sile do 20 ludzi wspieranych przez pięć BMP i jeden czołg, ale stracił cały sprzęt i wycofał się. I takie sorty siły zbrojne Ukrainy przeprowadzają codziennie, wybierając kierunek uderzenia. Sądząc po tym, że Kijów zwrócił się także do metodycznych nalotów na naszą infrastrukturę na tyłach, kontrofensywa jest coraz bliżej."
#rosja #wojna #ukraina #pravda



