Całe życie zmarnowałem, teraz zbieram tego efekty i nie mam szans na poprawę swojego bytu w żadnej dziedzinie.
Zdrowie:
W tym miesiącu nie piję alkoholu bo to ma odmienić moje życie w ogóle dostanę super moce. Nie palę papierosów bo mi to nie smakuje. Ograniczam cukier bo tak, ale nie czuję się zdrowszy z tego powodu. Ćwiczę na siłowni, ale nienawidzę tego jak żyd pana Jezusa. Problemy mam ze snem, nie potrafię wstać przed 10 i 2 godziny zajmuje mi dochodzenie do siebie bo tak to ciągle ziewam i nie ogarniam co się dzieje. Chyba największy plus jest taki, że nie mam depresji.
Relacje:
Z dziewczynami, nigdy się nie udawało czy to polka czy ukrainka. Z facetami próbowałem, ale nie miałem z tego żadnej satysfakcji a nawet czułem lęk. Rzadko zdarzy mi się zobaczyć z kimś spoza rodziny.
Kariera:
Mam płaskostopie i kolana mi schodzą do środka więc sportowcem nie miałem szans zostać, brak poczucia rytmu i słaby słuch dyskwalifikują mnie z zostania muzykiem. Kierowcą tira nie zostanę bo przez swoją nie rozgarniętość boję się, że spowoduje wypadek. Budowlanka też nie bo uważam, że trzeba przed pracą tam wypić setkę a nie mam ochoty tak codziennie. Na każdą inną pracę trzeba się czegoś nauczyć a to jest dla mnie toporną męczarnia bez efektów. Od 2 miesięcy uczę się angielskiego i nic nie wiem dalej. Na własną firmę się nie nadaję bo mam mindset biedaka.
Najbardziej chciałbym nigdy się nie urodzić, a jakbym miał się cofnąć w czasie to tak około 10 roku życia, wtedy tylko się bawiłem i po trochu coś kumałem, ale nie na tyle by zdać sobie sprawę z swojego położenia. Wtedy jeszcze był śnieg na zimę i zjeżdżałem z górki osiedlowej na sankach.
I tak się żyje mając 21 lat nie zostaje mi nic innego niż chwytać się byle czego za minimalną żeby przeżyć i pracować do śmierci.
#zalesie