Był ktoś może na musicalu "Kopernik" w Operze Krakowskiej i chciałby podzielić się odczuciami?
Wybrałem się w weekend i się zawiodłem. Nie chodzę na ogół do opery więc nie jestem ani koneserem ani znawcą tego formatu. Wrażenie zrobiła na mnie oprawa muzyczna: orkiestra dała z siebie wszystko. Widowisko ratowali tancerze i do pewnego stopnia scenografia.
Co mnie jednak zawiodło, to treść spektaklu oraz gra aktorska. Nie siadł mi zupełnie koncept narratora - IMHO to aktorzy powinni tworzyć opowieść, ich gra i dialogi osadzać widza w fabule. Kiedy jednak to nie wystarcza to do akcji wkracza narrator. W pierwszym akcie miałem poczucie uczestnictwa w wypasionym przedstawieniu szkolnym - narrator opowiadał biografię WYBITNEGO UCZONEGO, a aktorzy inscenizowali scenki pod narrację. "Kopernik uczył się tam i tam, miał takie i takie kontakty z wujem, tu widzicie drodzy widzowie Kopernika, to jest brat. Mają takie i takie motywacje oraz ambicje". W drugim akcie dopiero pojawia się wątek miłosny który jest odskocznią od przedstawienia edukacyjnego. Nic wybitnego, ale poziom wyżej niż inscenizacja znanej biografii.
Coś przegapiłem, źle ten spektakl zinterpretowałem? W operze zawsze warstwę teatralną traktuje się po macoszemu, czy ja po prostu źle trafiłem?
#teatr #opera #krakow #kopernik