#bieszczady #mojezdjecie
Pierwszy dzień wędrówki hardkor. Z 6h na szlaku 5 lał deszcz. Mokre wszystko. Ciuchy, plecaki, śpiwory, buty po prostu przeoczeni. Doszliśmy po ciemku do schronu, a tam 5 osób. Spanie jeden przy drugim.
Rano udało się skdzesac ognisko i posuszylismy co się da.
A dzień drugi. No poezja. Wchodzi człowiek na szczyt, zaczyna kwestionować po jaką cholere to robi i się męczy. W połowie kurwi na samego siebie po co dał się namówić. Przed szczytem pewny jest, że to ostatni raz i nigdy nie zbliży się na 300km do podkarpackiego.
A na szczycie:

