
Czy ktokolwiek jeszcze w ogóle w to gra?

Czy ktokolwiek jeszcze w ogóle w to gra?
Może i ma rację. Ale ja chyba WoW'i nie jestem w stanie wybaczyć tych setek godzin które jednak odbieram jako stracone. Bo jakby to było 1-2 godzinki wieczorem co 2 czy 3 dni to czemu nie. Ale niestety tak nie było. To często było 6-8 godzin w ciągu doby. Godzin bezpowrotnie straconych. Ja miałem szczęście i mnie los oszczędził - WoW życia mi nie zniszczył, choć na pewno zmienił - nie koniecznie na lepsze. Ale niestety znam dwie osoby (jedną tylko "wirtualnie" a jedną osobiście) dla których los nie był taki łaskawy i życie im zniszczył. Bo niestety ale ta gra jest (była?) tak skonstruowana aby do niej wracać i wracać. I nigdy nie mieć dość. Choć w pewnym momencie człowiek sam nie wie czemu wraca - bo wcale mu to przyjemności nie sprawia. Ale MUSI. Coś to Państwu przypomina?
Od kilku lat jestem wolny. I na początku było ciężko. Ale dałem radę. I jak ktoś nie grał to przestrzegam. Nawet nie zaczynać. Chyba, że marzy się Wam życie na dwóch albo i trzech etatach.
@Yansen Oj Pamietam, kiedy to MMO bylo w Polsce jakos bardzo popularne - jakos w 2011 (?) roku i bedac na studiach, pamietam, ze koledzy grali w nie na przerwach na laptopie
Pamietam, ze krazyly wtedy historie o kolesiu, co to zawalil cala sesje, bo gral bez przerwy w WoWa i przygotowywal sie na wypad z uczelni. I wiele pomniejszych historii. Takze, wierze.
Z powodu takich historii nigdy nie zaczalem w to grac. Teraz uwazam gry niejako za strate czasu i tylko czasem dla odstresowania odpalam sobie male gierki na steam decku.
Fascynowalo mnie jednak zawsze to, ze jest to niejako alternatywne zycie, tak bardzo rozbudowane, szczegolnie teraz, kiedy rozwinieto tak wiele dodatkow. Troche jak inna planeta z oddzielna rzeczywistoscia.
@Yansen
dla których los nie był taki łaskawy i życie im zniszczył.
Rozwiniesz troche ten watek? Jestem bardzo ciekawy.
@maly_ludek_lego Mogę rozwinąć. Najpierw ten wirtualny znajomy. Grał "rogalem". Jak go poznałem to grał dopiero od roku. Ale wymiatał niesamowicie. Ja wtedy grałem już dużo (dużo za dużo?) ale on to dawał ostro. Wszystko farmione na max, flaski na każdą okazję. Szkoda gadać. Jak się nasza znajomość zaczynała to miał pracę i dziewczynę. Jak się kończyła (on skończył grać wcześniej niż ja) - to nie miał już dziewczyny, pracy i mieszkał z powrotem z rodzicami. Przesadnie dużo szczegółów nie znam ale pod koniec znajomości przyznał po jednym raidzie, że niestety ale to wina WoW'a. Dziewczyna podobno rok go próbowała z tego wyrwać i w końcu się poddała.
Teraz ten nie wirtualny. Znałem gościa dość dobrze (ta sama wiocha, wspólni znajomi, czasami wycieczki na rowerze czy ogniska). Rodzice majętni. Bardzo dobry uczeń w podstawówce i w liceum. Dostał się na studia tam gdzie chciał. Wesoły, fajny, normalny chłopak. Pierwszy rok zaliczony śpiewająco, między pierwszym a drugim zaczął grać w WoW'a. Szybko poszło. Drugiego roku już nie skończył. Potem było tylko gorzej. Pomału zrywane znajomości. W końcu nawet z najlepszymi kumplami (mój dość dobry znajomy to był kiedyś jego najlepszy kumpel). Historia bez happy endu. Chłopak powiesił się w stodole
Takich historii jest setki niestety. Można sobie poszukać "reddit noWoW" - stare wątki ale dalej aktualne obawiam się. Ja tam nie pisałem ale przyznaję, że jak byłem w fazie "wychodzenia" to mi bardzo pomogło czytanie historii stamtąd. Zwłaszcza opinie tych którym się udało. Jak teraz pomyślę jakim kretynem byłem, że traciłem tam aż tyle czasu to mnie do dzisiaj telepie.....
W roli znaczenia WoW'a jako medium społecznego polecam dokument na Netfixie "Wyjątkowe życie Isabelina".
tytuł sugeruje, że jest to beznadziejna recenzja, nie zachęca mnie to do kliknięcia w ten link
Zaloguj się aby komentować