#bekazpisu #polityka #wybory #neuropa #donoesieniazputpolski
Nie jestem pewien czy to dobra społeczność ma takie teksty ale i tak wrzucę.
#powyborach - odcinek 1 - czy wybory będą uczciwe - lekcja z lat 2019-2020
Nie będą, dziękuję, można się rozejść. 
Ok, ale na serio, bo to przecież najważniejsza rzecz w demokracji. Czy wybory będą uczciwe? Nie, nie będą. Wiemy to, bo już poprzednie wybory z lat 2019-2020 uczciwe nie były. Od razu zaznaczę, że nieuczciwość (zmiana reguł gry, by pomóc jednej stronie) to jeszcze nie fałszerstwo (dosypywanie głosów do urn). Na razie rozmawiamy o tym, że poprzednie wybory nie były uczciwe. No bo popatrzmy. 
TVP. 
Zgodzimy się chyba, że trzeba bardzo się natrudzić, by nie uznać TVP za sztab wyborczy Partii. My się do tego serwilizmu z Woronicza już przyzwyczailiśmy i przez to nieco zapominamy, że:
- TVP oglądają miliony Polaków
- TVP te miliony jawnie dezinformuje
- te miliony głosują w wyborach, opierając się m.in. na dezinformacji z TVP
- TVP jest pod całkowitą kontrolą Partii
Wbrew temu co mówią różni symetryści, żadna partia opozycyjna nie ma swoich mediów. Tylko Prezes ma ten luksus, że może powiedzieć COKOLWIEK, a Pereira będzie go za publiczne pieniądze bronił. Tylko Prezes ma ten luksus, że jego ludzie całkowicie kontrolują docierającą do milionów ludzi telewizję i mogą swobodnie tworzyć jej przekaz. A jeśli ktoś się zastanawia, czy TVP rzeczywiście jest sztabem wyborczym, to uprzejmie polecam obejrzeć ten [1] materiał z kampanii prezydenckiej w 2020 roku. Niestety, znajomość koreańskiego nie jest wymagana. A potem zalecam zapoznać się z opinią szefa misji OBWE, obserwującej wybory prezydenckie w 2020:
“Jego zdaniem Telewizja Polska "nie spełniła swojego regulowanego prawem obowiązku informowania w sposób obiektywny i bezstronny w czasie kampanii". - Funkcjonowała jako narzędzie prowadzenia kampanii urzędującego prezydenta - mówił szef misji. Dodał, że głównego konkurenta TVP przedstawiała wyłącznie negatywnie. - Materiały pokazywane w TVP były ksenofobiczne i antysemickie. Do KRRiT wniesiono 39 skarg, z czego 36 odnosiło się do relacjonowania kampanii wyborczej. KRRiT, mimo że ma mandat prawny do niezależnego monitorowania kampanii, po prostu tego nie robiła - mówił Boserup.” [2]
Yep, Polska jest już tym krajem, do którego OBWE wysyła misję, która wraca z raportem stwierdzającym, że kontrolowana przez rząd telewizja prowadziła kampanię wyborczą kontrolowanego przez rząd prezydenta, jak w jakiejś Rosji. Pokażcie to Waszemu koledze symetryście, który ciągle uważa, że mówienie o upadku demokratycznych standardów, to jakaś histeria fanbojów totalnej opozycji, pięknoduchów z OKO.press czy Tomasza Piątka. Cóż, wychodzi na to, żę ta histeria udzieliła się także międzynarodowej organizacji z dekadami doświadczenia w obserwowaniu wyborów w krajach demokratycznych inaczej. 
Oczywiście TVP nadal jest sztabem wyborczym Partii, z tą różnicą, że w tym roku dostanie na to dodatkowe 700 milionów, więc w tej kwestii będzie tylko gorzej. Ale wybory się odbędą, jest demokracja. 
Po drugie: Pegasus. 
To jest jedna z tych rzeczy, która zabija we mnie nadzieję. Otóż okazuje się, że Polska to taki kraj, w którym powszechnie znanym jest fakt, że - teraz czytajcie to zdanie powoli i w skupieniu - partia rządząca szpiegowała sztab największej partii opozycyjnej w trakcie wyborów… i w sumie nic się nie dzieje. Wyborcy Partii, a przynajmniej ci, którzy w ogóle się o tym dowiedzieli, bo TVP (patrz: punkt wyżej) oczywiście nie raczyło o tym poinformować, najwidoczniej uważają, że to jest jednak spoko demokratyczna procedura. A poza nimi jest jeszcze rzesza pożytecznych idiotów, którzy zarzekają się, że Partii nie popierają, a potem w sposób dla mnie niepojęty przechodzą nad tym faktem do porządku dziennego i jeszcze się oburzają, jak ktoś wskazuje, że to przecież standard białorusko-rosyjski. No przepraszam, a jaki? Holenderski? Norweski?
W kontekście szpiegowania Brejzy popularna jest opinia, że “Partia i tak by wygrała”. Aha, no to spoko, nie ma tematu. A na serio: przypomnę, że po wyborach parlamentarnych w 2019, cała Zjednoczona Prawica miała ledwie 6 mandatów ponad połowę. A od wyrzucenia Gowina większość jest już w ogóle klejona na ślinę, Mejzę i Kukiza. Nie ma się co bawić w pisanie alternatywnych historii, ale też idiotyzmem jest udawanie, że przewaga była miażdżąca, a fakt, że Nowogrodzka przez długie miesiące wiedziała dokładnie co się dzieje w sztabie PO (Brejzie włamano się na telefon 33 razy, precyzyjnie korelując kolejne ataki ze spotkaniami w sztabie PO [10][11]), nie miał wpływu na wynik. Oczywiście, że miał, bo Partia mogła reagować na każdy pomysł konkurencji w dniu, w którym go wymyślano. Co więcej, ponieważ tak zdobyte dane w cudowny sposób trafiały do Pereiry z TVP, gdzie używano ich do szkalowania posła i jego ojca oraz tworzenia wokół nich jakiejś nieistniejącej afery, Brejza musiał w pewnym momencie kampanii de facto opuścić sztab i gasić pożar we własnym okręgu. 
Jaki to ma związek z uczciwymi wyborami? Nie wiem, radziecki?
A pamiętacie jeszcze, że prokuratura Ziobry z nieznanych nikomu powodów jest w posiadaniu SMS-ów Trzaskowskiego [12] z lipca 2020 roku, a więc z samego środka kampanii prezydenckiej? Wiecie, chodzi o te wybory, które przegrał o włos, więc jak najbardziej miało to znaczenie. Zadanie publicznie pytania “czy Trzaskowski był szpiegowany Pegasusem w trakcie kampanii” najwidoczniej przerasta nasze media, bo choć o sprawie wiadomo od listopada, a okoliczności w sposób oczywisty przypominają sprawę Brejzy - jakoś nie widzę wielkiego nacisku, by Partia miała się z tego tłumaczyć, choćby miało się okazać, że SMS-y zdobyto metodą wsteczną, już po wyborach. Jako, że nikt Partii o to nie pyta, to i Partia nic na ten temat nie mówi, a to każe nam przynajmniej rozważać także scenariusz pegasusowy.
Dalej: w minionym roku okazało się, że Partia ma dodatkowe źródła finansowania kampanii wyborczych, niedostępne dla opozycji. Chodzi mianowicie o masowe wpłacanie na kampanię, uskuteczniane przez partyjnych nominatów w spółkach Skarbu Państwa. Znowu, trzeba bardzo nie chcieć widzieć tu mechanizmu mafijnego. Partia od 7 lat obsadza spółki swojakami na skalę niespotykaną po 1989 roku (zwykle zresztą bez konkursów, bo po co), gwarantując im finansowy awans za publiczne pieniążki. Znaczna część tych nominatów to aparatczycy bez kompetencji, którzy bez tych stanowisk kisiliby się na jakichś podrzędnych funkcjach za zwykłe pensje. Oczywistym jest, że ich byt jest uzależniony od bytu Partii. Zatem gdy z Nowogrodzkiej przychodzi ukaz płacenia na sztab, to grzecznie płacą. 
Na przykład przed wyborami w 2019 roku, sam Pinokio zgarnął w ten sposób prawie pół miliona złotych. [7] Piotr Gliński - 84 tysiące, Kuchciński - 59 tysięcy, Sasin - 50 tysięcy. Ktoś powie, że mało? A ja powiem, że za wszystkie usługi promocyjne kampanii Pinokia na Śląsku zapłacono 329 tysięcy, czyli mniej niż przelali mu zależni od niego ludzie z państwowych spółek. Z punktu widzenia Partii, kampania premiera nie kosztowała nic, a nawet przyniosłą zysk. [3] I dodam, że obejmująca całą Polskę kampania roku 2019 kosztowała Partię 30 milionów. Startujący tylko z jednego okręgu jeden kandydat na jedno miejsce, z jednego tylko źródła dostał zatem ekwiwalent 1,5% budżetu całej kampanii. 
O skali dobrze mówić w kontekście eurowyborów z 2019 roku. Wszystkich wpłat na kampanię Partii było 4,7 miliona. Prawie połowę tej kwoty stanowiły wpłaty 250 osób zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa. PRAWIE POŁOWĘ. [4] Sam Jojo Brudziński przytulił 400 tysięcy, dzięki czemu ma teraz ciepłą posadkę w Brukseli. [6] I żeby nikt nie myślał, że to nie była zorganizowana akcja: Beata Szydło i Joanna Kopcińska dostały przelewy od 22 osób z Orlenu jednego dnia, na identyczne kwoty.
A jak jest teraz? Ano od lipca ubiegłego roku Partia już się zasiliła kwotą 1,3 miliona złotych.[5] Czyli już zbliżoną do kwoty z eurowyborów 2019, a przecież jest dopiero styczeń. A te 1,3 miliona to informacja sprzed dwóch tygodni, a wiemy, że od początku tego roku kwota ta rośnie co tydzień o liczby sześciocyfrowe.Tylko w jeden październikowy tydzień, pięć osób z zarządu PZU zasiliło konto Partii kwotą 225 tysięcy złotych, grzecznie wpłacając maksymalną, dopuszczalną prawnie kwotę.[8] 
Przepraszam, ale chyba zgodzimy się, że sytuacja, w której jedna partia może sobie zwiększyć budżet kampanii o kilka milionów ze źródeł niedostępnych dla pozostałych, jest przykładem nieuczciwości, ok?
Dalej: głosowanie Polonii w 2020 roku.
Wbrew temu co się może niektórym wydawać, Polonia od jakiegoś czasu nie daje zwycięstwa Partii. Już w wyborach w 2019 roku, Platforma odskoczyła Prezesowi na 39% do 25%, przy czym Partii po piętach deptała Lewica z wynikiem prawie 21%. Te wyniki są kontynuacją trendu obserwowanego od kiedy Polska weszła do UE, a nasza Polonia się, że tak powiem, odmłodziła i zdekonserwatyzowała. Na dowód dodajmy, że w ciągu 4 lat w Niemczech i Holandii przybyło aż po 130% wyborców, a najtłoczniejsze komisje z całej Polonii były w Londynie, Hadze, Amsterdamie i Frankfurcie, a nie - jak niektórym się wydawało - w Nowym Jorku i Chicago. [13] Przyszedł rok 2020 i wybory w reżimie covidowym. Partia podjęła decyzję o umożliwieniu głosowania korespondencyjnego. I się pokomplikowało.
Bowiem o ile w 2019 za granicą oddano 314 tys. głosów (i tak prawie dwa razy więcej niż w 2015), o tyle ledwie rok później oddano ich 400 tysięcy. Tyle że wybory prezydenckie mają dwie tury, odległe od siebie o ledwie dwa tygodnie. Odejmijmy czas na zliczenie głosów z pierwszej tury, druk kart na turę drugą i rozesłanie ich do zarejestrowanych wyborców, a okaże się, że często-gęsto po prostu brakowało czasu na ich dostarczenie. Wielu Polaków postanowiło wtedy oddać głosy osobiście. I wtedy partyjni konsulowie generalni w Irlandii, Wielkiej Brytanii i Niemczech, zupełnie bez powodu, zakazali głosowania osobistego. O ile decyzję o umożliwieniu głosowania korespondencyjnego, które w wielu przypadkach nie miało jak się wyrobić w czasie, można od biedy tłumaczyć głupotą, o tyle to była świadoma decyzja mająca ograniczyć ilość polonijnych głosów w trzech krajach z dużymi polskimi mniejszościami. Konsulowie powoływali się przy tym na zakazy państw gospodarzy, ale takowe po prostu nie istniały. 
Ciężko oszacować ilu Polonusów nie oddało przez to głosu, bo kreatywność ludzi była wielka (np. w Londynie Polacy założyli swoją firmę kurierską, która stała przed lokalami i raz na godzinę “dostarczała” do środka głosy), ale nie to jest najważniejsze. Kluczowe jest to, że funkcjonariusze Partii świadomie ograniczyli liczbę głosów, wiedząc, że większość pójdzie na Trzaskowskiego (75%) i nie ponieśli za to żadnej odpowiedzialności. W jutrzejszym odcinku dokładnie wyjaśnimy w jaki sposób Partia planuje powtórzyć ten trik w tym roku, tyle, że odwrotnie.
I na koniec takie drobniutkie fałszerstwo. Wiecie, że w 2020 roku w Domach Pomocy Społecznej prawdopodobnie wprost dochodziło do fałszerstw? A i owszem. Okazuje się, że w kilkudziesięciu DPSach - cytuję stanowisko Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej - “Na głosowanie mieszkańcy byli prowadzeni przez opiekuna, który „pomagał” oddawać głos. Mieszkańcy relacjonowali później opiekunom, że inny opiekun zakreślał za nich na karcie do głosowania. Personel DPS-ów szczególnie niepokoiła sytuacja, gdy na głosowanie był prowadzony np. mieszkaniec niewidomy lub niesamodzielny w zakresie zdolności do podejmowania decyzji.” [9] Biuro RPO Adama Bodnara otrzymało aż kilkaset bardzo podobnych skarg. Efekt? W czterdziestu placówkach Adrian dostał okrągłe 100% głosów. No cud. Te liczby nie miały może znaczącego wpływu na wynik wyborów, ale chyba się zgodzimy, że było to nieuczciwe, prawda? Co ważniejsze: ta akcja pokazała Partii jedno. Że to można zrobić i w sumie to nikt się nie rzuca. Czy ktokolwiek z tych DPS-ów został pociągnięty do odpowiedzialności, byśmy dziś mogli mieć pewność, że to się nie powtórzy? Nie.
Podsumujmy. TVP jest sztabem wyborczym Partii, co stwierdza nawet OBWE. Partia przynajmniej raz (w 2019) po prostu szpiegowała sztab PO i fabrykowała kompromaty na jego lidera. A całkiem niewykluczone, że szpiegowała też kandydata na prezydenta w 2020, co - chyba nawet symetryści się zgodzą - standardem rosyjskim. Partia masowo finansuje sobie kampanię mechanizmem “hajs za stanowiska”, który jest po prostu niedostępny opozycji. Partia robiła to w 2019 i robi to nadal. Partia w 2020 roku świadomie ograniczała głosy Polonii, a w tym roku planuje je ograniczyć jeszcze bardziej. Wreszcie w państwowych DPS-ach dochodziło do, cóż, chyba nie ma na to innego określenia, fałszerstw wyborczych, za które nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności.
Czy wybory były uczciwe? Nie. I wszystko wskazuje na to, że nadchodzące wybory będą jeszcze mniej uczciwe, co rozwinę w jutrzejszym odcinku. Tak, Partia jak najbardziej nagina reguły wyborczej gry. Wiecie, tej, której mieli nie odważyć się ruszyć, a jednak ruszają od ponad trzech lat, zbliżając nas do realiów rosyjsko-białorusko-węgierskich. Fakt, nie opinia.
https://www.facebook.com/101886211778956/posts/pfbid0hHrxqhtHX1UGTojeBUarDgp8qMcYCqfxCS562NzJ34TuhQWfwB8SVpLcMCARLUyTl/
frk

mi do tego przysłali karte w ostatni możliwy dzień, przez co musiałem z nią biec na pocztę, tego samego dnia. Ograniczali możliwość zarejestrowania się online do wyborów korespondencyjnych, wyłączając stronę, w ostatni dzień, w którym można było się zarejestrować, że niby jakaś awaria.

ferculorum

@Tran_Soptor Ładnie opisane i bardzo zasmucające ...

JustTest

@Tran_Soptor Fenomenalny wpis. Ja od siebie tylko zachęcę do głosowania. Nie wiem na kogo, ale obawiam się, że ponad 30 % ludzi jest pewna swoich głosów. Nieoddawanie głosu, to zgadzanie się z tymi trzydziestoma procentami.

Paciu06

Rewelacyjny tekst, rób dalej taką robotę! Dzięki takiemu podejściu może uda się pozbyć tego raka.

fitoplankton

@Tran_Soptor tag ci się nie stworzył

Zaloguj się aby komentować