890 + 1 = 891


Tytuł: Stoner

Autor: John Williams

Tłumacz: Maciej Stroiński

Kategoria: literatura piękna

Wydawnictwo: Wydawnictwo Filtry

Format: e-book

ISBN: 9788396674821

Liczba stron: 352

Ocena: 8/10


Czy historia zwyczajnego człowieka, który nie dokonał niczego spektakularnego, ot, skończył studia, ożenił się, spłodził dziecko i przepracował całe swoje życie w jednym miejscu, może być ciekawa dla czytelnika? Wydawałoby się, że nie - kto w końcu chciałby czytać o problemach w nieudanym małżeństwie czy wieloletniej niechęci po nadepnięciu komuś na odcisk, kiedy do wyboru jest multum biografii fascynujących osób z bogatymi doświadczeniami: artystów, muzyków, polityków et cetera?


Na przykład ja.


Chcąc odpocząć od superbohaterów i postaci, które nie mają chwili wytchnienia od niezwykłych sytuacji, postanowiłem poszukać czegoś zwykłego, spokojnego. I to właśnie otrzymałem w „Stonerze”.


Autor od początku nie udaje, że główny bohater był kimś wyjątkowym. Już od pierwszej strony wiemy, że do końca życia pracował na uczelni i że zapisał się w pamięci niewielu swoich studentów. Ba, Williams nie oszczędził nawet informacji o tym, kiedy bohater umiera.


Tytułowy Stoner to syn rolników, którzy wysłali go na studia, a jakże, rolnicze, żeby zdobył wiedzę, która przyda mu się po przejęciu ojcowizny. Los spłatał mu figla, ponieważ William zainteresował się literaturą angielską i postanowił zmienić kierunek studiów. Okazało się, że ma do tego pewien dryg, na tyle duży, że po latach zaoferowano mu posadę wykładowcy. Widać, że autor czerpał ze swojego akademickiego doświadczenia, ponieważ zamieścił w powieści wiele wiedzy o literaturze angielskiej, ba, jeden rozdział poświęcony jest całkowicie obronie doktorskiej, w której Stoner uczestniczył jako jeden egzaminujących.


Widać też, że nie oszczędzał swojego bohatera, ponieważ ożenił go z kobietą z wyższych sfer. Jak do tego doszło, wciąż się zastanawiam, jednak od początku było wiadomo, że nic dobrego z tego małżeństwa nie wyjdzie. I tak też było w istocie - ogromnie współczułem Stonerowi, że musi się męczyć w takiej relacji, jednakże na początku dwudziestego wieku podejście do małżeństw było troszkę inne i nie tak łatwo było uzyskać rozwód. A nawet jeśli, to mogło się to wiązać z społecznym ostracyzmem.


I nawet gdy Stonera spotkało szczęście, którego zalążek był bardzo oczywisty od momentu, w którym tylko się pojawił (albo po prostu miałem dobre przeczucie), to nie mogło potrwać długo i chwila oderwania się od szarej rzeczywistości bardzo szybko minęła.


Przykro się czytało o życiu, które mogłoby być o wiele lepsze, gdyby Stoner zawalczył o nie - a przynajmniej taką mam nadzieję. Wielokrotnie mu współczułem, jednakże odnosiłem wrażenie, że główny bohater często godził się ze swoim losem. Czy nazwałbym go przegranym człowiekiem, a jego żywot zmarnowanym?


Nie. Z wiekiem nauczyłem się, że wcale nie trzeba prowadzić nie wiadomo jak ciekawego życia, by być z niego zadowolonym. Że można czerpać przyjemność z prozaicznych czynności, jak spacer w ciepły dzień, słuchanie szumu deszczu padającego za oknem czy codzienne witanie się z pieskiem sąsiadów, który za każdym razem cieszy się na mój widok. 


I podobnie myślę o Stonerze. Mimo że jego małżeństwo nie należało do udanych, relacja z córką mocno się popsuła, to jednak odnalazł przyjemność w obcowaniu z literaturą i nauczania studentów, mimo że nie należał do najwybitniejszych wykładowców. Czy jego życie mogło być lepsze? Z pewnością. Czy mogło być gorsze? Oczywiście.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta

b6de57bb-1485-4d0d-ab98-13de7a908209

Komentarze (1)

WujekAlien

Świetna książka, ale wydanie z Sonii Dragi mi się bardziej podobało

79ed7049-bd69-4246-9ad4-62231e731ff7

Zaloguj się aby komentować