716 + 1 = 717
Tytuł: NANA
Autor: Ai Yazawa
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Viz Media
Ocena: 6/10
Prywatny licznik: 13/50+ (4 książki, 3 komiksy, 2 klasyki, 4 klubowe)
Dawno temu oglądałem anime, ale nie skończyłem. Postanowiłem więc wrócić do tej historii – tym razem od początku, z mangą – i dać jeszcze jedną szansę Nanom: Komatsu (Hachi) i Osaki.
Co mi się podobało:
Postacie – każda z nich jest wyrazista, z mocno zarysowaną osobowością. Nawet postacie drugoplanowe mają swoje unikalne cechy i problemy.
Początek historii – moment, w którym drogi Hachi i Nany się przecinają, ich wspólne mieszkanie, kiełkująca przyjaźń… to wszystko wciąga od razu. Szczególnie podobała mi się dynamika między nimi – zupełnie różne charaktery, które pięknie się dopełniają.
Wielowymiarowe spojrzenie na miłość – Ren i Nana, Hachi i Takumi, Reira i Takumi, Yasu i Nana… Każda z tych relacji jest inna, ma swój ciężar emocjonalny i pokazuje różne oblicza miłości – tej namiętnej, bolesnej, platonicznej, przyjacielskiej, niedojrzałej i tej dojrzałej.
Co mi zgrzytało:
Kreska – styl Yazawy ma swój urok, lecz przy większej liczbie postaci łatwo się pogubić. Niektóre wyglądają zbyt podobnie i trzeba się nieźle skupić, żeby połapać się, kto jest kim.
Zagmatwana fabuła – z czasem relacje między bohaterami stają się tak złożone i emocjonalnie poplątane, że łatwo stracić orientację co się dzieje.
Hachi jako postać – z początku jest to impulsywna i romantyczna dziewczyna, która ma niezdrowe relacje z mężczyznami. Niestety… nie przechodzi większej przemiany, a szkoda, bo był w tym duży potencjał.
Zakończenie – nie daje satysfakcji. Czułem, jakby historia została po prostu przerwana, a nie domknięta. Dużo wątków pozostaje niedopowiedzianych.
„NANA” to mieszanka emocji, świetnie wykreowanych postaci i dramatycznych relacji. Ale też historia, która z czasem traci rytm i nie do końca spełnia obietnice, jakie daje na początku. Mam bardzo mieszane uczucia.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #manga #czytamponocach
