@splash545 Miałam trochę czasu, więc przesłuchałam, bo temat jest bardzo interesujący dla mnie. Generalnie cały podcast jest bardzo ciekawy i zgadzam się tak z 85% tego co on mówi, ale są pewne subtelności z którymi się nie zgadzam i mam inne przemyślenia na ten temat.
Mazur uważa, że to kultura uruchamia biologię, czyli zakochanie. Myślę, że tutaj mechanizm jest bardziej złożony. Badania pokazują, że w dorosłym życiu odtwarzamy schemat relacji matka-dziecko (badania nad przywiązaniem), myślę, że całkiem trafnie ujął to Gabor Mate, że podświadomie zakochujemy się w osobach na takim samym poziomie traumy. Przyciąga nas ta dynamika, która zachodziła od wczesnych lat między dzieckiem a opiekunem. Po prostu nasze pierwsze relacje są matrycą, którą odtwarzamy w późniejszym życiu na poziomie podświadomym. Ludzie odtwarzają ciągle te same schematy i bez uświadamienia sobie pewnych rzeczy są skazani na powtarzanie, nawet jeżeli bardzo starają się świadomie postępować inaczej. To jest po prostu coś bardzo silne wbudowanego w naszą psychikę i emocje i nie można tak z dnia na dzień postanowić sobie, że tym razem będzie inaczej. To jest jak przeznaczenie, które dopada człowieka, choćby nie wiem jak się przed tym bronił.
Druga sprawa: czy rzeczywiście romantyczna miłość jest konstruktem kulturowym?
Konstruktem kulturowym jest np. to, czy w danej kulturze związki są monogamiczne, czy poligamiczne, czy jest przyzwolenie na rozwód, czy małżeństwa są aranżowane, czy ludzie mają pełną dowolność w wyborze partnera, itd. Kwestią kulturową jest to, że jest przyzwolenie w naszej kulturze na wybieranie partnera pod wpływem romantycznej miłość. Samo odczuwanie zakochania jest kwestią biologiczną - nasz mózg jest na hormonalnym haju. I to się dzieje trochę poza wolą człowieka - nie możemy podjąć świadomej decyzji, że "oho, ten partner/partnerka jest dobrą partią - zakocham się w nim/niej", albo odwrotnie - "ktoś jest złą partią, więc nie zakocham się w nim/niej".
Ludzie zakochują się w każdym zakątku globu, niezależnie od kultury w której żyją. To, jak rozumieją taką miłość i jakie mają do niej podejście to już jest zupełnie inna sprawa.
Inną kwestią jest to, że kulturowo trochę błędnie rozumiemy ten stan zakochania i mylimy pojęcie zakochania i miłości. Kultura sprzedaje nam trochę błędne przekonanie, że wystarczy się silnie zakochać i... To wszystko. Nic już nie trzeba robić, bo wszystko się ułoży, a życie z tą osobą będzie usłane różami. To wystarczy, żeby związek przetrwał, żeby było idealnie. Jeżeli nie jest idealnie, przeżywamy jakieś trudności - to znaczy, że to jednak nie była moja "bratnia dusza", ups, pomyliłem/pomyliłam się więc trzeba to skończyć i poszukać tej "właściwej" osoby.
My w naszej kulturze wybieramy partnera na podstawie romantycznej miłości, ale czy to jest złe? Moim zdaniem nie jest, o ile jesteśmy świadomi pewnych kwestii, mamy trochę wiedzy, doświadczenia, wiemy, że zakochanie to nie miłość i ono mija po pewnym czasie. Jeżeli to wiemy i pracujemy nad związkiem, budowaniem relacji, to zakochanie może przerodzić się w miłość. Natomiast jaka jest alternatywa do takiego wybierania partnera? Małżeństwa aranżowane, dobierane wg statusu, tak jak podoba się rodzinie? Czy to nie jest w pewnym sensie "kupczenie" instytucją małżeństwa? Badania pokazują, że małżeństwa aranżowane są trwalsze, rzadziej kończą się rozwodem. No ale może rzadziej kończą się rozwodem bo małżonkowie rozumieją pewne rzeczy i mają bardziej realistyczne podejście do instytucji małżeństwa, nie spodziewają się bajki, która nie ma prawa się spełnić? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale ja jednak nie chciałabym brać małżeństwa aranżowanego ani małżeństwa z rozsądku, bo miałabym poczucie, że to jest zamach na moją wolność
Kultura trochę za bardzo idealizuje romantyczną miłość, ale Mazur znowu za bardzo ją demonizuje.