Komentarze (9)
Ooo lisek
@koniecswiata Ja kiedyś się bałem, że jakiś wściekły może być jak nie uciekał. Wychodzi jednak, że liski są ciekawskie i nie takie strachliwe, ale do człowieka całkiem nie podejdą, no i nie zaatakują. Nie ma co się bać

@splash545 Masz rację, nie zaatakują, no, chyba, że są wściekłe;)
@koniecswiata Noo tak hehe. Mi kiedyś wyobraźnia właśnie podsuwała wciąż te wściekłe lisy
@splash545 To jest właśnie ciekawe w kontekście Twojego wpisu odnośnie opinii i etykietowania - wiadomo, że 100% lisów nie jest zarażonych, tylko jakiś niewielki procent. Jeżeli w końcu spotkałbyś zarażonego - to nie masz też 100% pewności, że Cię zaatakuje i ugryzie. Czyli spotykając lisa, szansa na zarażenie się wścieklizną jest bardzo mała. No ale nie zerowa. Wscieklizna to bardzo poważna choroba, śmiertelność to prawie 100% jeżeli człowiek nie otrzyma odpowiedniego leczenia. Czy w takim przypadku nie lepiej jednak zakładać, że każdy lis może być zarażony (choć to nie jest fakt), czyli nadać w głowie pewną etykietkę lisom?
@koniecswiata Ja Ci mogę odpowiedzieć z własnego przykładu wypracowanego jeszcze nim zacząłem praktykować stoicyzm. Nie warto nadawać tej etykiety
Przez pewien czas lisy spotykałem dosyć często i zawsze wiązało się to u mnie z jakimś stresem, była to właśnie obawa, że lis będzie wściekły. Jak widziałem pośpiesznie odchodziłem. Raz zobaczyłem lisa w wąskim przejściu i zacząłem tupać i krzyczeć, a on stał tyłem i zaskoczyłem go. Był to młody i wojowniczy lisek, który zareagował wprost przeciwnie jak bym tego chciał i zaczął iść na mnie i podszczekiwać - sprowokowałem go do ataku, a może nie do końca ataku, a do tego żeby to on spróbował mnie przepłoszyć. Po pewnym czasie uderzania kijem o ziemię, lis zobaczył, że mimo wszystko go nie atakuje, obczail sobie drogę ucieczki i zwiał po kilku stresujących dla mnie i pewnie też dla niego minutach.
Był to też trochę przełomowy dla mnie moment, żeby właśnie wyluzować i nie zachowywać się w ten sposób, bo mogę sprowokować takiego liska do ataku. W pewnym sensie, też mi się spodobało, że miał charakter i nie uciekł.
Zacząłem lubić i szanować te zwierzaki, przestałem się bać, zacząłem je obserwować, robić zdjęcia. Raz zdarzyło mi się widzieć 3 młodziutkie liski, które się ze sobą bawiły przy śmietnikach, ja stałem 10m od nich a one nie zwracały na mnie uwagi i zajmowały się sobą. Miałem sporo frajdy z ich obserwowania
Poczytałem o zachowaniu lisów, wiem że jest mała szansa na to, że spotkam wściekłego. No jak spotkam to trudno, będę jeździł na zastrzyki i tyle, ale czy warto sobie psuć przez taką mało prawdopodobną myśl możliwość obcowania z takimi fajnymi zwierzakami? Moim zdaniem nie, ale to już każdy musi sobie przemyśleć po swojemu.
Dla mnie argumentem jest, to że jest na to naprawdę mała szansa, a druga rzecz jest taka, że ostatnia osoba na wściekliznę w Polsce umarła chyba z 30 lat temu. Trzeba będzie wziąć kilka zastrzyków i tyle. A jak ja mam się bać i przeżywać przez to sytuacje do której pewnie nie dojdzie to jest to dla mnie nieracjonalne. Ja też łażę dużo po lasach i spotykam często dzikie zwierzęta, może jakbym robił to sporadycznie to nie zależałoby mi na tym i miałbym więcej ostrożności.
No i mieszkam w Grudziądzu a to jest miasto w lesie i las jest w mieście między osiedlami
@splash545 No ok, rozumiem Twoje argumenty. Czyli tutaj chodzi wybór. Ja chyba wolę jednak zapobiegać niż leczyć
@koniecswiata Wszystko zależy ,na czym Ci zależy
#smiesznypiesek
Zaloguj się aby komentować
