39 512,5 + 4,03 + 13,27 + 14,02 + 4,16 + 6,50 = 39 554,48
Oj, coś się zapuściłem. Dzień w dzień jak nie zaśpię, to mam coś ważnego do załatwienia wcześnie rano albo zbieram się jak muchy w smole. Jakieś zmęczenie materiału? Znudzenie? A bo ja wiem... A niby trochę radochy jest, bo przedwczoraj wpadł pierwszy raz w fajnym mroziku (-4°C), a dzisiaj nawet się udało pobiegać w śniegu (ʘ‿ʘ) No dobra, pobiegać to dużo powiedziane, bo generalnie było paskudnie ślisko - na termometrze 0°C z tendencją rosnącą, śnieg sypał a pod nim była śliska breja. Ledwo wyrobiłem się na zakręcie do piekarni, babka życzyła żebym bezpiecznie dotarł do domu xD Dlatego też nie przeciągałem i tylko odklepałem grzecznie parę kilometrów.
Na siłowni też bez szaleństw - przychodziłem późno, ćwiczyłem mało, pobiegałem tyle żeby cokolwiek się poruszać. Ani długo, ani szybko (no dobra, jakoś bardzo wolno też nie), ot tak sobie.
Ale nic to. Weekend idzie, może jakoś się choć trochę odkuję?
Miłego wieczoru!
#sztafeta #bieganie
