392 + 1 = 393
Tytuł: Schodami w górę, schodami w dół
Autor: Michał Choromański
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Format: e-book
ISBN: 9788306034004
Liczba stron: 430
Ocena: 7/10
Ależ się wymęczyłem z tą książką. Powieść Michała Choromańskiego wymieniana jest często jednym tchem razem z Gombrowiczem w kategoriach groteski. Tyle, że u Choromańskiego ta groteska (przynajmniej w zestawieniu z Gombrowiczem) jest, no… mało groteskowa.
Do tego równie często w opisach pojawia się stwierdzenie, że zawiera elementy erotyczne. Może tak faktycznie jest o ile erotyzmem można nazwać wygięte biodro pani Draginy czy lubieżnie oblizywane przez nią wargi.
Zatem skoro już ustaliliśmy, że nie dostajemy ani groteski (na jaką liczyłem) ani erotyka (na jaki miałem nadzieję) - to co to jest za literatura?
Ano jest to powieść obyczajowo-psychologiczna opisująca małą i specyficzną lokalną społeczność. A najważniejsze, że jest to satyra na zakopiańską bohemę artystyczną goszczącą u pani Kasprowiczowej w słynnej Harendzie.
Akcja osadzona jest w przeddzień wybuchu II Wojny Światowej, w małej górskiej/góralskiej miejscowości. W powieści dzieje się dużo a zarazem nie dzieje się nic. Dzieje się dużo, ponieważ żyjemy codziennym życiem wielu (może zbyt wielu) bohaterów, plotkami, drobnostkami, uciechami, etc. Dzieje się tak dużo, że momentami nie nadążamy kto z kim, po co i dlaczego? Ale tak naprawdę nie dzieje się nic. Żadne z opisywanych wydarzeń nie prowadzi do jakiegoś spektakularnego rozwinięcia akcji. Wręcz przeciwnie, w wielu miejscach autor buduje napięcie, które zapowiadają jakieś zwroty akcji, które… nigdy nie następują.
Książkę doceniłem dopiero jak ją skończyłem. Dopiero wtedy zorientowałem się co przeczytałem. Zorientowałem się co to tak na prawdę znaczy, że “Choromański nigdy nie pisze, o czym pisze”. Za to bawi się konwencją. Bawi się słowem. Bawi się nastrojem. Ba - bawi się czytelnikiem a nawet swoimi kolegami artystami, których - sprytnie zacierając wszelkie ślady - wplata w fabułę. Bawi się na tyle sprytnie, że po ostatnim zdaniu zostałem z niedosytem. Niedosytem, który sprawił że musiałem pogrzebać w wielu źródłach i życiorysie Choromańskiego, żeby zbudować sobie odpowiedni kontekst. I dopiero teraz, mając ten kontekst przed oczami potrafię tę książkę docenić.
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki
