24 741,42 + 4,32 + 6,36 = 24 752,10

Takie sobie krótkie poranne przebieżki po bułki. Nic wielkiego, nic szybkiego, ale pańszczyzna odrobione
Tempo słabe, ale nie tragiczne. Kolano daje radę, pewnie gdyby mi zależało to mógłbym coś tam przyspieszyć ale i tak te przebieżki są ustawione pod bułki - dystans mniej więcej ustalony, czas też.

Od poniedziałku walczę z #odchudzanie ie - to półtora miesiąca bez biegania od kontuzji dostarczyło mi trochę dodatkowych kilogramów (dokładniej to coś koło 5) i nawet jakoś nie rozpaczałem nad tym, nie hamowałem się z niczym zbytnio, czasem sobie folgowałem jakimiś chipsami, kolacyjkami...

No i schluß! Decyzja zapadła, jak sięgnąłem po jeansy i okazało się, że mi dupsko urosło na tyle, że nagle portki stały się jakby trochę ciasnawe Może to będzie ten sam impuls co 10 lat temu gdy zobaczyłem na wadze wynik 94 i z dnia na dzień się zabrałem do roboty, by skończyć po pół roku w okolicach 80? Oby, bo generalnie to powinienem zrzucić z dychę żeby się zgadzało z tabelkami (choć oczywiście wszcy mi mówią że po mnie nie widać) - i jakoś się lepiej poczuć, w końcu #zdrowie wie najważniejsze.

Na pierwszy ogień poszło pieczywo. Dotąd sobie jadłem normalne śniadanie - kilka kanapek, jakieś jajko, parówki, do kawy w pracy cały obwarzanek i życie miało smaczek. Nie wzgardzałem jakimiś ciastami, choć typowych słodyczy unikałem - czasem mi się zdarzyło w ramach grzechu zjeść jakiegoś batonika albo wypić sok pomarańczowy.

Teraz - obwarzanki w odstawkę, kawę po prostu piję bez podgryzania czegokolwiek. Śniadanie to jedna kanapka + jakieś jajka albo kiełbaska, obiady skromniejsze, kolacje nie istnieją i nawet jak mnie trochę ssie to ignoruję i idę spać. Oczywiście zdarzają się grzeszki (żona upiekła szarlotkę, jeden kawałek dziennie do kawy się zje), winko na wieczór na pewno będzie rzadziej, mniej i bez dodatków typu ser pleśniowy, orzeszki i winogrona. Jak mam ostre ssanie to sobie zjem jabłko i jakoś się da żyć

Niby sztuka dla sztuki i w sumie "po co sobie odbierać smak życia" - ale już teraz po tych 2-3 dniach się czuję jakby lepiej, liczę na to że spodoba mi się ten stan - jedyny minus to będzie konieczność kolejnej zmiany całej garderoby ale takie koszty to sama przyjemność

Nic to, nagadałem się, teraz czas wracać do roboty.

Miłego dnia! 

#sztafeta #bieganie
55c7ee51-5664-496b-9047-5a38a796b934
pluszowy_zergling

Jej ,powodzenia w redukcji, trudna sprawa zawsze! Ja też coś tam próbuję zredukować, bo jestem potworem ciasteczkowym na masło orzechowe -_-

enron

no lekko nie jest bo kocham jeść, ale się jakoś trzymam 😉

Zaloguj się aby komentować