110 + 1 = 111
Prywatny licznik: 9+1=10
Tytuł: Pogo
Autor: Jakub Sieczko
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
ISBN: 9788365970015
Liczba stron: 120
Ocena: 9/10
Na kolejny rzut książka krótka, ale rewelacyjna. Autor jest lekarzem ze specjalizacją w anestezjologii oraz intensywnej terapii, przez 6 lat był także ratownikiem medycznym pracującym przede wszystkim na warszawskim Grochowie. Opowieść (bo nie do końca reportaż, choć tak go finalnie kategoryzuję na górze) moim zdaniem rewelacyjnie pokazuje codzienność osób pracujących w tym nieszczęsnym zawodzie (od razu przepraszam wszystkie osoby się tym zajmujące, jeśli czują się tym zwrotem urażone).
Bo pogo (pogotowie ratunkowe, dla jasności :P) nie wybiera, pogo po prostu jedzie. Nie ważne czy do osoby w podeszłym wieku, która wie, jak "wymusić" przyjazd ratowników, czy do małej nagle umierającej dziewczynki, do ludzi bardzo majętnych, jak i do śmierdzących żuli, do osób z pierwszych stron gazet, jak i do osób znanych właściwie tylko ratownikom. I nie ważne, czy (wbrew medialnej "rzeczywistości") jest to setna tego dnia "rutynowa" wizyta, czy zdarzenie, o którym będzie się pamiętało latami — zgłoszenie jest, trzeba jechać. Komuś powiedzieć o tym, że ukochana osoba właśnie umarła, a komuś innemu wytłumaczyć, że tego typu zgłoszenia po prostu blokują możliwość dojechania ratownikom tam, gdzie ich obecność jest zdecydowanie niezbędna. A w międzyczasie rozwinąć setki bandaży, przeprowadzić dziesiątki wkłuć, wyczuć parę rozkładających się od dni/tygodni zwłok, etc. I z tym wszystkim ratownicy najczęściej niestety zostaną sami, bo system takimi rzeczami jak zdrowie psychiczne się nie zajmie. A to jak łatwo się domyślić często skazuje na alkohol, depresję, innego rodzaju problemy — nawet od takich kwestii autor nie stroni, za co bardzo głęboko się kłaniam
I właśnie też z takich względów książka nie jest do końca reportażem — jest to bardziej coś w rodzaju autoterapii, gdzie autor z jednej strony opisuje swoje przypadki, ale stara się patrzeć również na swoje wnętrze i emocje, używając przy tym nieraz wręcz literackiego(?) języka, przez co książkę, mimo bardzo dużej ciężkości faktów, po prostu dobrze się czyta. Duża polecajka ode mnie leci
Może ktoś z tutejszych ratowników książkę czytał i będzie chciał się na jej temat wypowiedzieć? Będę bardzo wdzięczny
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #ratownictwomedyczne #medycyna
e10ad363-19c9-44ed-8c9b-538a3a6de9ea
Wrzoo

@bojowonastawionaowca O, czytałam! Szczerze, jest do według mnie jedna z lepszych książek, napisanych przez ratoli (porównując z nieudanym "Ratownikiem", tę da się czytać). Choć - niestety - większość poruszanych tematów powtarza się w książkach ratowników, i ta nie jest inna, i każda ma to wspomniane przez Ciebie piętno autoterapii. Ale taki zawód.

Zaloguj się aby komentować