Zdjęcie w tle
RumClapton

RumClapton

Twórca
  • 32wpisy
  • 259komentarzy
Tomeczki,
Kiedyś na tagu na wypoku przewinął się temat robienia perfum z olejków eterycznych. Macie jakieś doświadczenie? Ja potrzebowałem trochę olejków i przy okazji kupiłem trochę takich, które lubię w perfumach, żeby sobie coś sam zmieszać. Potem rozcieńczyłem to etanolem do stężenia 40% olejków eterycznych na 60% etanolu i mam kilka spostrzeżeń. Moim celem było zrobienie sobie prostego zapachu o 100% naturalności (warto poczytać o tm czym są olejki eteryczne a czym olejki zapachowe) i dobrych parametrach. Zamówiłem 9 olejków ze stronki z olejkami ze sprawdzonego źródła (o tym, jakie olejki eteryczne są legitne itp można by zrobić doktorat, poszukiwania trwały troszkę czasu) i wziąłem się do roboty.
1. Projekcja jest wielka a trwałość jest dobra, olejki które kupiłem są mówiąc ogólnie cytrusowe i ziołowe, a więc zazwyczaj są to nuty głowy i są bardzo lotne. Nie kupiłem nic cięższego, bo olejki drzewne, przyprawowe lub orientalne itp itd są o wiele droższe. Porównajcie sobie ceny olejku z drzewa sandałowego lub wanilii a tego z mięty czy cytryny. To też jest znak, podobna sytuacja jaką znamy z perfum, że jak na stronce wszystko ma jedną cenę to są podjeby.
2. Dzięki dużemu stężeniu udało mi się uzyskać zapach, w którym ziołowo-cytrusowe nuty utrzymują się długo, natomiast po wybuchu "nut głowy" potem nic się nie dzieje i zapach "gaśnie".
2. Nie tworzyłem zapachu próbując najpierw tworzyć akordy i łącząc je w całość, ale w przypływie entuzjazmu rozpisałem na kartce proporcje jakie bym chciał poczuć (np. dwa razy więcej mięty niż cytryny) i w takich proporcjach dolewałem olejków. Niestety był to duży błąd, ponieważ mają one różną lotność i nazwijmy to "moc", mam wrażenie, że mały dodatek jednego składnika, którego nie jestem fanem, zdominował resztę, a przynajmniej tak dobrze łączy się z innymi, że spycha je na drugi plan, a chciałem, żeby był tylko w tle.
3. Czując niedosyt zamówiłem już z innego źródła więcej olejków, w tym te droższe, które mam nadzieję stanowiły będę nuty serca i bazy i zanim je wleje do końcowego pojemniczka z atomizerem, będę badał moc składowych olejków i postaram się najpierw stworzyć poszczególne akordy i dopiero potem je zmieszać. Zamówienie na kilkadziesiąt dekantów zostało już złożone, żebym miał gdzie mieszać i testować pierwsze wersje akordów a potem końcowy produkt
4. Cena wychodzi bardzo niekorzystnie w porównaniu z perfumami ze sklepu, ale tam nie dostaniecie 40% olejków (nawet jeśli na opakowaniu perfum widzicie np 70% vol, to nie znaczy że jest 70% alkoholu a aż 30% olejków, tylko część z tego płynu stanowi też woda)
5. Jak policzę ile to dokładnie wychodzi i przyjdą dekanty to zrobię rozbiórkę dla tych, którzy narzekają na brak naturalności w perfumach
#perfumy
dziadekmarian

Będę szukał. Tymczasem fragment książki, który obrazuje, jak w praktyce wygląda osiąganie balansu. Różnice w ilościach poszczególnych substancji, a także kolejność dodawania składników.

bbfd27c6-610c-48f5-933a-f8d3f2cf1036
JustTest

@RumClapton To ja Ci powiem, po trzech latach walki - uważaj. Nawet jeśli pochodzenie jest w 100% naturalne, zdarza się, że olejki zawierają alergeny, takie jak linalol. Ogólnie eterycznymi powinny być nazywane tylko te, które powstają w procesie destylacji. W procesie ekstrakcji otrzymujemy absoluty. Wszystko zależy od temperatury, w jakiej dany olejek będzie się ulatniał, a w jakiej utleniał. Olejki zapachowe to po prostu kompozycje zapachowe, czyli mieszaniny różnych zapachów. Jeśli cokolwiek w tej materii Cię interesuje pytaj - mam chyba wszystkie eteryczne jakie są dostępne na europejskim rynku, chociaż po jednym. Absolutów też trochę mam.


Ps. olejki zawierają mnóstwo alergenów, co więcej perfumy to kosmetyki i jako takie, są regulowane przez przepisy eu, zarówno co do alergenów jak i procentowego stężenia w produkcie. Uważaj, żeby sobie nie zaszkodzić.

RumClapton

@JustTest Na razie na szczęście nie odczułem żadnego działania niepożądanego, ale będę ostrożny na przyszłość. Skorzystam z oferty i od razu zapytam:

  1. O jakich 3 latach walki mówisz? O uczuleniu, czy próbach stworzenia czegoś?

  2. Kupowałeś olejki w celu stworzenia perfum, tzw aromaterapii lub do stosowania na skórę?

  3. Czy masz doświadczenie z olejkiem rozmarynowym stosowanym na skórę głowy? Podobno daje efekty podobne do 2% roztworu minoxidilu

  4. Po jakich olejkach zaobserwowałeś negatywną reakcję organizmu?

  5. Jeśli robiłeś własne zapachy, czy jesteś z jakichś kompozycji zadowolony? Czy masz jakieś rady o czym warto wiedzieć?

JustTest

@RumClapton 1. Próbach miksowania naturalnych zapachów i nauki chemii, której nigdy nie lubiłem.

  1. Perfumy mnie wkurzały swoją powtarzalnością i chciałem zrobić coś swojego.

  2. Nie

  3. Po zapachach cynamonowych. Nie mam pojęcia czemu

  4. Bardzo lubię zapachy drzewne, połączone z cytrusami.

Fajnie pachnie połączenie cytryna / grejpfrut / pomarańcza w odpowiednich proporcjach.

Paczula jest niesamowita

Podczas robienia zapachu zacznij od bazy i schodź "w dół".

Zaloguj się aby komentować

Tomeczki,
Jakie strzykawki polecacie do odlewania? Jakieś wężyki jeszcze? Zapodajcie linki skąd kupujecie jeśli to nie tajemnica
#perfumy
CheemsFBI

@RumClapton Strzykawki koniecznie 3 częściowe z gumowym tłokiem. Zwykłymi niewygodnie się odlewa. Tłok pracuje nierówno, twardo. Warto dołożyć kilka groszy za sztukę. Osobiście używam takich: https://allegro.pl/oferta/strzykawki-3-czesciowe-luer-10ml-100-szt-11033572875

Ostatnio kupiłem awaryjnie w aptece i zauważyłem, że ścierała się podziałka ml. Na tych z allegro nie miałem z tym problemu.

Wężyk z zestawu do kroplówki jakikolwiek. Tego nie ma co brać w dużej ilości. Ja jeszcze pierwszego nie skończyłem od roku. ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)

TerazMnieWidac

@CheemsFBI A do czego służy wężyk? W poradniku na belce tagu były linki do instrukcji i jeden pokazywał odlewanie za pomocą strzykawki ze złamaną/obciętą igłą, a drugi bez igły, ale nigdzie nie widziałem wężyka.

CheemsFBI

@TerazMnieWidac Od 4:40 jest metoda z wężykiem https://www.youtube.com/watch?v=-oaEzugOYJw

nihilistyczna_paruwka

@RumClapton ja kupiłem strzykawki dicoNex na allegro i są spoko, a rurka to poszedłem do apteki i poprosiłem o zestaw do kroplówki, i z tej rurki sobie wycinam

RumClapton

@CheemsFBI @ucho_igielne @TerazMnieWidac @kris1111 @nihilistyczna_paruwka Dziękuję Wam za odpowiedzi. Sprzęt zamówiony

Zaloguj się aby komentować

Czołem!
Dziś mam dla Was krótki opis próbek ufundowanych przez @Qtafonix w konkursie na recenzję perfum prowadzonym przez @CheemsFBI . Warunkiem otrzymania nagrody było zobowiązanie się do recenzji tychże próbek, co jak się okazało, nie jest rzeczą łatwą.
Z racji, że nie lubię recenzji sztucznych, gdzie po przeczytaniu spisu nut a,b,c,d,e, recenzent tworzy opisy głoszące, że nuty a i b uzupełniają c i łączą z d i e wspaniałą kompozycję dla nowoczesnego, pewnego siebie mężczyzny (co to kurde znaczy xD), bo nie potrafię wyczuć wszystkich nut (chyba nikt oprócz master perfumiarzy nie potrafi) i mam wrażenie, że ktoś nawet nie wąchał danego zapachu. W tym przypadku nie jestem wstanie wyczuć nawet połowy, a miejscami w ogóle mnie zatkało, mamy tu bowiem do czynienia z tak dobrze zblendowanymi zapachami. Drugim aspektem jest wmawianie sobie, że coś jest dobre, bo dużo kosztuje. Z tych powodów w czasie testów nie sprawdzałem użytych w kompozycjach nut, a także ceny perfum. Poniższa krótka recenzja to odbiór perfum marki Loumari nosem osoby obytej głównie z mainstreamem i nie wiedzący o marce nic - tak jak osoby, które spotkacie mając na sobie te zapachy - czyli bliskie odbiorze otoczenia, a później podsumowanie parametrów, czyli coś dla noszącego
Almeria - Zapach słodki, ale też nie jest to ciężki ulep. Otwiera się mocnym cytrusowym akordem, dlatego że jest gorzki, troszkę wydawałoby się sztucznym, ale to tylko pierwsza chwila. To była pierwsza próbka i pomyślałem, że łeee znowu niby jakaś nisza a tu jakieś otwarcie jak cytryny z Ciff'a w CDNIM, ale szybko cytrusy się wygładzają i zostajemy ze słodkim karmelowym zapachem, który jest jednocześnie kwiatowo-świeży. Dopiero przy drugim globalu olśniło mnie, że to róża, jeszcze nigdy nie wąchałem chyba tego połączenia. Zapach raczej dla kobiet, mimo że pełno teraz karmelowych słodziaków dla mężczyzn i mamy też zapachy z różą, ale połączenie to odbieram raczej kobieco, mimo kilku chwil męskiego, gorzkawego otwarcia. Bardziej podobałby mi się u kobiety, niż dodał mi pewności siebie. Coś w klimatach Very Good Girl tylko z bazą taką piżmową, raczej czystą, a nie tonkowym ulepem.
Porthole - WOW, super przyjemny zapach, kojarzy mi się z ekskluzywną wersją któregoś CK one lub one summer z wyraźnym ananasem, może mango i porządną dawką odświeżenia mimo dużej słodkości. Ubrałbym je w lato do luźnych, zwiewnych ciuchów, na imprezę w letnią noc. Słodki, pociągający, bardzo "wesoły" zapach zachęcający do zabawy. Kompozycja krzyczy "Luz! Zabawa!", moim zdaniem idealnie będzie się nadawać na zewnątrz, do biura będzie pasował jak hawajska koszula - czyli wcale. Słodkie owoce, białe kwiaty i świeżość. Po jakimś czasie czujemy, że to odświeżenie przybiera postać morskiej bryzy, zapach staje się bardziej słony, ale w połączeniu ze słodyczą owoców tropikalnych tylko bardziej cieknie nam slinka - serio czasami na słony zapach czasami czuję zwiększoną produkcję śliny. Zazwyczaj słoność mnie męczyt, ale tutaj jest jej w punkt. Świetny uniseks na wolne, ciepłe dni.
Maydan - zapach ciężki, od razu skojarzył mi się z ciężkością Tuscan Leather czy La Yaqawam. Otwarcie dosyć alkoholowe, ale nie jak tanie perfumy walące spirolem, raczej jakiś alkohol typu dobry likier i to trwa chwilę. Potem słodki owoc, może jakiś owoc leśny, borówka, porzeczka, malina, bardzo słodki i jednocześnie ciężki. Czuję skórę, osłodzoną i świdrującą nos, następnie jakby taką mroczną wersję Aventusa, ale bez kadzidła, taka ciężka porzeczka i chyba paczula. Przez pierwszy global byłem pewny, że to skóra gdy zbliżę nos do ręki, ale skóra zazwyczaj trzyma się do samego końca, a tutaj ten akord się zmienia i potem kojarzy mi się z bazą A-Mana. Bardzo ciekawe, zdecydowanie wieczorowe perfumy, nie wiem jak spisałby się zimą w otoczeniu śniegu, bo testowałem w domu, ale raczej nie jest to zapach na dzień wg mnie, tylko na wieczór, taki black-tie scent. Coś dla fanów Tuscan Leather, Aventusa i bazy A-Mana.
Noble Cavale - pierwsze uderzenie w nos i tu będzie krótko - klon Baccarat Rouge (znam tylko pierwszą wersję, chyba edp) i nie potrafię w tych klonach wyczuć nic poza to co przeczytałem kiedyś - wata cukrowa lub bandaże. Tutaj jednak czuję w otwarciu cytrusy i jakby coś zielonego, przyjemne otwarcie a potem Bacarrat, którego nie jestem fanem jeśli chodzi o użytkowość, to dla mnie raczej zapach ciekawostka. Wersja Loumari jednak wnosi trochę cytrusowego odświeżenia na wstępie, ciekawy pomysł.
Nuage Noir - Uuu to mi sie podoba. Dosyć cięzki, ale delikatnie pudrowy, skórzany słodki zapach. Tutaj nie mam skojarzeń z niczym typowo skórzanym, bo to raczej taki zamsz znany z np. Armani Code Absolu, ale nie jest to aż tak słodki zapach. Nie ma też odświeżającego jabłka, przez co nie tworzy się efekt gumy balonowej. Za drugim globalem skojarzył mi się od razu z Prada Luna Rossa Black, ma takie bergamotkowo-pudrowe otwarcie, słodycz tonki nie lejącej się jak karmel, tylko takiej właśnie jak w LN Black, trochę jakby ambrowo i słodki zamsz rodem z Code Absolu. Te dwa zapachy mam we flaszkach jako ulubione na zimne dni i wieczory, są odpowiednie dla młodszych mężczyzn a Nuage Noir jest takim jakby ich dojrzałym połączeniem. Trafił w moje gusta.
Saja - bardzo mocne i przyjemne otwarcie. Moje skojarzenie to soczysta wiśnia z odrobiną rozgrzanego drewna, może przypraw. Za drugim globalem wybrzmiała wyraźnie róża (jakoś za pierwszym razem mam pecha do wyczucia róży, która nie jest na pierwszym planie). Zapach jest słodki i mocny, w bazie czuję jakieś mocne drewno cedrowe lub oud. Nie potrafię tego do niczego porównać, jest dosyć arabsko, ale te owoce są jakby dodane na pierwszy plan, aby ukryć to przed europejskim nosem Psikacie się słodką wiśnią, efekt wow, idziecie na imprezę a tam zaczyna Wam rosnąc broda i pojawia się turban na głowie - oczywiście wyolbrzymiam, ale uprzedzałem jakby co Ubrałbym na imprezę jak najbardziej. Raczej męski, ale jeśli jesteś kobietą typu femme fatale z filmu noir to pasowałoby jak ulał. Pociągająca wiśnia z rożanym sercem i oudową bazą.
Nayssabour - tutaj już na starcie mamy arabskie uderzenie, na pierwszym planie oud z odrobiną róży i sporo przypraw. Nie jest to jednak żaden oud z nutami obory, bardzo wyraźny, mocny i pociągający. Nie jestem fanem oudu, ale ten zapach jest naprawdę przyjemny. Zapach w rodzaju tych, które noszą Ciebie, jeśli nie jesteś wystarczająco pewny siebie. Słodszy i bardziej wyrafinowany niż Gucci Intense Oud, w którym jednak ten niby oud pachnie dla mnie na pograniczu przyjemności i odrzucenia. Nayssabour to zapach, jakim wszystkie te tańsze araby chciałyby być. Słodkości nadaje jakiś owoc, całość wydaje się być intensywna, smaczna i raczej męska (na razie ciężko mi sobie wyobrazić oud na kobietach). W bazie czuję skórę rodem z nowych wyrobów galanteryjnych, aż za bardzo realistyczne, taka ostrość przy przyłożeniu sobie do nosa nowego paska do spodni ze skóry lub nowo odpakowanych skórzanych butów. Jest ostro, agarowo, różano-słodko-przyprawowo. Nie na codzień moim zdaniem. Mocny towar.
Jeśli chodzi o parametry, to te świeże zapachy są naprawdę wyraźne i przez wiele godzin o sobie przypominają gdy się ruszamy, nie trzeba ich szukać nosem po skórze. Te mocniejsze, słodkie i drzewne mają dobrą trwałość i wytrzymają cały dzień w pracy (jeśli chcecie dogryźć Anetkom z biura). Nie będę pisał ile godzin każdy z nich trzymał bo to kwestia indywidualna naszej skóry. Jest dobrze lub bardzo dobrze i przede wszystkim naturalnie. dyby tam nawtykać sytnetyków to były by to parametry zapewnie atomowe, ale po co. Każdy zapach testowałem globalem dwa razy i nigdy nie musiałem się dopiskiwać aby się zapachem nacieszyć. Gdy piskałem się do testu na noc, rano po przebudzeniu zawsze czułem od razu lub przy wstaniu dany zapach testowany poprzedniego wieczora. Ciężko mi ocenić projekcję, ale po wyjściu z pokoju do kuchni i powrocie do pokoju czułem te zapachy wyraźnie. Jak na takie naturalne wybrzmienie zapachów jest bardzo dobrze. To nie sztuka dowalić syntetyków dla parametrów.
Podsumowując, jest naturalnie, przyjemnie, dosyć oryginalnie (nie licząc dwóch zapachów, które dla mnie pachną jak klony czegoś co znam). Jaki jest stosunek ceny do jakości jeszcze nie wiem, sprawdzę po opublikowaniu recenzji, ale dałbym za te zapachy maksymalnie 5zł/ml, raczej nie przekraczam 4zł/ml we flaszkach, ale te zapachy stawiam przy jako kompozycje wysoko. Zasadę co do kupna mam jednak taką, że kupuję typowo użytkowe zapachy, a nie arcydzieła, więc z niszy posiadam tylko Boisa w mojej kolekcji, który cenę ma raczej mainstreamową i zapach sam w sobie jest na pograniczu mass pleasera i niszy (w teorii nisza trafia w nisze odbiorców, więc to się jakby wyklucza, dlatego stawiam ten zapach pomiędzy kategoriami). Jako fan mainstreamu w zakresie 1-4złml z wyraźnymi kilkoma nutami, które mogę nazwać, mogę nie doceniać złożoności, oryginalności i naturalności marki Loumari, ale muszę przyznać im, że ich zapachy są przyjemne, nie gryzą w nos, ma się ochotę co chwila przystawić nos do spryskanej dla testu ręki. Jako fan mainstreamu mogę śmiało powiedzieć, że to jest kierunek niszy, w którym mógłbym pójść. Testowanie tych zapachów to była przyjemność, ale próba ich opisania była trudna, ze względu na bardzo dobre dobranie proporcji, zapachy są wyważone i robią wrażenie. Polecam sprawdzić jeśli macie okazję.
#perfumy
11aaeb55-0eca-4faa-aa14-fb7fbb982090
minaret

@RumClapton Znowu dobrze się czytało, zdecydowanie powinieneś robić to częściej Aż mnie zachęciłeś żeby też coś skrobnąć o Trussardi które dostałem w pierwszym konkursie. A to dobrze bo ostatnio coś słabo u mnie z czasem i w ogóle nastawieniem do perfum. Saja brzmi dla mnie chyba najciekawiej z tego co naskrobałeś

RumClapton

@minaret @minaret pamiętaj Ty i inni, że to moje ślepe opisy, teraz jak sprawdziłem fragrę to tam gdzie był niby klon Tuscan Leather to nie ma skóry a tam gdzie jest wiśnia to nie ma wiśni xD Ale wyraźnie je tam czułem. Kiedyś zanim poznałem nuty Sauvage edt to byłem pewny że tam jest jakaś malina kwaskowata bo nie znałem kombo bergamotka+abroksan

minaret

@RumClapton A to wiadomo, jedna kwestia że nie zawsze pokazują wszystko, a takie świeże spojrzenie też może coś dodać. To jak ze śliwką w hommage a l'homme od Lalique, której nie ma w nutach, a dużo osób mówi że ją czuje. Albo ogóry w Boisie XD

Zaloguj się aby komentować

Szanowni Państwo,
z racji zaskakująco niskiej frekwencji w konkursie @CheemsFBI postanowiłem dołączyć do zabawy z dwóch powodów. Po pierwsze przykro mi, że mimo długiego terminu i kuszącej nagrody, którą funduje @Qtafonix tak mało osób bierze udział, a po drugie mała konkurencja daje mi iskierkę nadziei na wygraną ( ͡° ͜ʖ ͡°) Szkoda, że z (jeśli dobrze pamiętam) 3 lub 4 tysięcy obserwujących tag #perfumy na wykopie tak mało z aktywnych użytkowników trafiło tutaj, liczę że to się zmieni i dokładam swoją cegiełkę do budowy tagu na nowym portalu z moją próbą wkładu w #recenzjeperfum .
WSTĘP fabularny (dla fanów #schizofrenicyzfragrantiki z wykopu), dlaczego dziś taka recenzja , niecierpliwi mogą pominąć ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Dzisiejszy dzień rozpoczął się tak jak zwykle. Nastawione kilka budzików na ranną, lecz nie tak wczesną jak w środku tygodnia porę, zniknęły odbijając się gdzieś głuchym echem wraz z ambitnymi planami załatwienia wszystkiego rano, aby niedzielne popołudnie spędzić na odpoczynku. Przy wyjściu z łóżka, ciało wprawione w ruch jakby zrzuciło z siebie, niczym warstwę kurzu, ostatni podmuch ulepa zarzuconego wczoraj na spotkanie ze znajomymi. Wczorajszy zapach trafił w gusta otoczenia, dodał mi pewności siebie, ale mówiąc szczerze, czułem się w nim jak w masce. Takich zapachów nie chcę recenzować. Dziś, będąc już zupełnie sobą, już trzeźwy - spojrzałem w lustro - a przynajmniej już nie pijany, zmęczony i chcący odpocząć od tego co sztuczne i głośne, miałem ochotę na odrobinę naturalnej świeżości. W wolny dzień nigdy nie spieszę się z wyborem zapachu. Postanowiłem poczekać na inspirację, dając nozdrzom chwilę odpocząć. Po odświeżającym prysznicu zasiadłem do komputera, aby nadrobić trochę pracy, której nie chciało mi się wykonać w tygodniu. Gdy już niemal cieszyłem się, jak bardzo odpowiedzialną i pracowitą osobą jestem, wraz z uciekającym szybko aromatem cytrusowego żelu pod prysznic w moich myślach zaczął pojawiać się głód. Po kilku latach uzależnienia poznawania nowych kreacji zapachowych, nazywanego dla niepoznaki hobby, brak zapachu zaczyna powodować eksplozję myśli na temat tego, co chciałbym w tej chwili poczuć. Im dłużej daję zmysłowi powonienia odpocząć, tym głód zapachowych wrażeń oraz lista zapachowych "zachcianek" jest dłuższa.
Po kilku godzinach pracy wyciągnąłem się wygodnie na fotelu i spojrzałem w bok. W odbiciu witryny dostrzegłem patrzącą się na mnie pewnym siebie wzrokiem postać powoli łysiejącego 30 latka z przystrzyżoną krótko brodą, wyraźnym, trochę dłuższym wąsem, owłosionym jak małpa torsem i najlepszym "dad bod" na Śląsku. Nie dla mnie ulepy ani sportowe zapachy dla dynamiczniaków. Stałem się dziadem i dobrze mi z tym. Daleko mi do kryzysu wieku średniego, gdzie czterdziestolatkowie pajacują, starając się upodobnić do dwudziestolatków, nosząc krzykliwe ciuchy i dorabiając się kolejnej przepukliny na siłowni. Ja się zakończeniem poprzedniej dekady bawię, śmieję się i cieszę z doświadczenia, a przynajmniej teraz mogę z czystym sumieniem nosić perfumy, które na fragrantice ludzie określają "zapach wyłącznie dla facetów po trzydziestce" i podawać prawdziwe dane przy zamówieniu ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
RECENZJA
Gdy w niedzielny poranek za oknem spostrzegłem brązowe, gnijące liście na ziemi, z nieba lekko padał deszcz a na parapecie powitała mnie moja paprotka #pdk, wiedziałem już, że praktykowany przeze mnie zwyczaj "Niedziela - dzień 'dziada' " to będzie strzał w dziesiątkę.
Bohaterem dzisiejszej recenzji jest nie kto inny a Paco Rabanne pour homme, zapach z 1973 roku, stworzony przez Jean Martel.
Po aplikacji wspomnianego dziada, w nozdrza uderza fala ziołowego terroru. Nie jest to lekko ziołowy akord, otwarcie tej kompozycji nie bierze jeńców. W Paco ziołowe otwarcie jest zielone, soczyste, oprócz aptecznego uderzenia ziół wyraźnie poczujecie soczystą miętę, która sprawia, że zapach ten mimo swojej siły nie jest tak migrenogenny jak np zioła i polne kwiaty w otwarciu Versace the Dreamer (nie jest to też typowo leśno-świerkowy dziad typu zielone Polo), a przynajmniej ja to tak odbieram, bo mięty w piramidzie brak - w spisie nut znajdziemy rozmaryn i szałwię oraz brazylijskie drzewo różane. W tle na samym początku głośnego krzyku nut głowy tlą się czekające już w kolejce akordy serca i bazy, zwiastując że jest do zapach dużego kalibru.
Po agresywnym otwarciu, które gwarantuje nam silną dawkę orzeźwienia, ale i drzewnego uderzenia, na pierwszy plan wciska się akord serca, nie czekając wcale na zejście otwarcia ze sceny. Głośny duet, typowy dla zapachów z tamtej ery, lawenda i geranium, wchodzą na scenę kradnąc show, a publiczność uspokaja się czując znajome klimaty. Lawenda, jakby suszona, łączy się ze świeżością ziół i wraz z geranium roztaczają wokoło uczucie relaksu, rozluźnienia i spokoju ducha. Gdy nuty głowy w postaci ziół oddalają się ze sceny, niewymieniona w spisie nut mięta jakby nadal jest obecna co jest wielkim zaskoczeniem (mięta zazwyczaj jako pierwsza wymięka) i wraz z lawendą witają w świetle reflektorów piżmo, które już od otwarcia cicho zaznaczało swoją obecność wychylając się lekko zza kurtyny. Połączenie piżma, lawendy, geranium i resztek ziół/mięty sprawia, że całość pachnie robi się dosyć mydlana, słodkawa ale wciąż bardzo świeża. Jest to mydlany efekt typu tego jak w Kourosie, ale absolutnie bez żadnych kloacznych aspektów, więc nie powinien nikogo odrzucić, tak jak Król wykręca niewprawione nosy. Po prostu czyste mydło w bardzo przestrzennym, naturalnym, leśnym wydaniu, które po jakimś czasie staje się lekko słodkawe za sprawą tonki, która nie ma nic wspólnego z jej obliczem znanym z ulepów. Jest to po prostu lekko słodkawy dodatek do całości, zabieg znany w fougere za sprawą kumaryny otrzymywanej z tonki, która ma słomiano-słodkawy zapach. Gdy na scenę, zniecierpliwiony, ruszając już od dłuższego czasu kurtyną wpada miód i mech dębowy, wiemy, że przedstawienie kłania się ku długiemu finałowi spektaklu.
Na etapie przejścia z serca do bazy dzieje się magia. W chwili gdy to piszę, właśnie się tym fragmentem kompozycji delektuję.
Wyobraźcie sobie, że ziołowy miks, który przypomina miętę, utrzymuje się aż do samej bazy. W bazie wyłania się piękna, naturalna słodycz miodu dopełniająca tę i tak już bogatą kompozycję. Do tego przestrzenność aromatu bursztynu i klasyczna woń mchu dębowego znanego w starej męskiej szkole perfumiarstwa sprawiają, że mimo słodyczy, zapach do końca jest zapachem z jajami. Myślę, że najlepsze w tym zapachu jest to, że spektakl nie kończy się dialogiem aktorów, którzy pojawili się na scenie jako ostatni. Ze sceny zeszli tylko gorzko-ziołowi statyści z otwarcia, a do samego końca trwania zapachu będziemy czuli miętowy wydźwięk połączenia szałwi i geranium; wyraźną, męską lawendę; delikatnie osłodzone tonką piżmo, mieszające się w przepysznym koktajlu zioło-miodowym. Jest świeżo, czysto, słodko, męsko i trwa to przez dobre kilka godzin.
Kurtyna.
PODSUMOWANIE
Jest to taki uśredniony zapach z rodziny fougere, idzie od standardowej lawendy i mchu dębowego trochę w stronę ziołową, leśną, trochę mydlaną, trochę słodkawą. Ma wszystko to, co jest charakterystyczne dla zapachów aramotyczno-fougere. Gdyby jeszcze miał kolońskie cytrusy, to byłby to chyba idealny zapach paprociowy.
Podsumowując, zapach Paco Rabanne pour homme był dla mnie wielkim, pozytywnym zaskoczeniem. Pamiętam pierwszy test, gdzie zapodałem globala w upalny dzień, remontując mieszkanie przed przeprowadzką. Zapodany po południu dodał mi upragnionego orzeźwienia, a przy zachodzie słońca uraczył ziołowo-mydlano-miodowym finiszem. Wtedy wydawał mi się bardziej zielony, teraz wyczuwam w nim przede wszystkim miętowo-ziołową lawendę i słodkawe elementy bazy. Po wypsikaniu 2ml próbki od razu kupiłem flaszkę. Używam jej jako taki zapach do poprawienia nastroju w wolny dzień lub spacer, który wiem, że spędzę sam, z racji że jest to zapach dosyć niedzisiejszy, ale trafia w moje gusta bardzo celnie i powoduje uśmiech na mojej twarzy. W cenie testera niewiele ponad 100zł jest to moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla wielbicieli zapachów z ubiegłego stulecia.
Ocena:
Zapach: 9,5/10 (byłoby 10, gdyby nie te ostre 5-10 minut otwarcia, z cytrusami w otwarciu dałbym 10/10)
Trwałość: 8/10 (nie jest to żadna bestia, oceniam wysoko, bo utrzymuje się naprawdę długo jak na ten typ zapachu)
Projekcja: 7/10 (ciężko mi ocenić, bo zazwyczaj zakładam w samotności, ale raz siostra wyczuła przez cały pokój)
Ocena ogólna: 8/10
Miałem się porwać na przegląd kilkunastu pozycji z rodziny fougere, ale to kiedy indziej, jak przyjedzie do mnie jeszcze Houbigant Fougere Royale. Jako typowy prokrastynator zabieram się do pracy zaraz przed deadline'm, mam nadzieję, że ktoś to zdąży przeczytać Jeśli są chętni na recenzje w postaci krótkiego i zwięzłego przeglądu tzw paprociowców to dajcie znać
05b9bf6a-3ec7-4214-bbce-d67d3e713a45
a14e663b-c8b3-42d3-8dfa-b688340b7d83
minaret

@RumClapton Fajna lektura, miło widzieć trochę ruchu i napracowanko. Doceniam też że kolega nie wziął leków po to, by móc napisać wstęp fabularny ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Lysowsky

@RumClapton przeczytałem ten tekst i czuję tego dziada, czuję od Ciebie dziada i sam czuję się dziadem.

Nie tak chciałem zakończyć tę niedzielę, przyznam szczerze.

NiebieskaPlanetarnaReka

Mimo, że perfumami się nie interesuję to fajnie się czytało

Zaloguj się aby komentować

Witam Tomki,
Kolekcja pełna i chyba coś sprzedam, chyba coś kupię. Czekam na opinie znawców co jest szrotem, a czego brakuje, pozdrawiam
#perfumy
7f11fb89-de31-4ba8-9a36-1640085d933f
RumClapton

@prodigium @saradonin a poza tym przegapiliście flakon Paco Rabanne pour hommme, to jest kozak zagłuszający współczesny mainstream

supersonic

@RumClapton w sumie to nie masz tak dużo jak na pełną kolekcję

RumClapton

@supersonic Bo ja jestem raczej dekanciarzem, flakony to tylko jak jest dobry zapach i parametry lub cena, dwie rzeczy z trzech musza sie zgadzac xd

Zaloguj się aby komentować

Perfutomki i Perfutomaszki,
Najlepsze męskie perfumy z wyrażną nutą śliwki? Jak do tej pory to śliwkę czułem tylko w Lalique Hommage a l'homme i Chanel Egoiste, co najlepsze w składzie śliwki nie ma xd
Proszę o propozycje perfumów niewycofanych i do 4zl/ml
#perfumy
OscarDeLaRenta

@Lysowsky Dev2 to dobra propozycja. I wcale nie wychodzi tak drogo biorąc pod uwagę wydajność

Qtafonix

@Lysowsky alez to byl szatan ten dev2...

RumClapton

Dzięki panowie, a jakaś świeża śliwka? Do tej pory tylko damskie, lekkie i genialne Chloe Nomade, a z męskich tylko jakieś ciężkie wynalazki

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia