Serwus!
W zeszłym roku kupiłem sobie rower i zacząłem na nim jeździć.
Całkiem mi się to spodobało i w ciągu roku zrobiłem ok. 1k kilometrów, co było nieskończenie dużym progresem względem zeszłego roku (0 km)
Ale pojawił się u mnie dylemat: rower, który posiadam jest dosyć budżetowym modelem i ma dwie irytujące wady:
-
Niewygodna kierownica - nie jestem w stanie jej wygodnie złapać ze względu na szerokość i muszę często przekładać chwyt lub łapać koło hamulców (co też nie jest super wygodne)
-
Kiepskie przerzutki (Shimano Tourney)
I teraz pytanie, czy do takiej jazdy jak moja (jak gdzieś jadę to pokonuję między 20 a 40km) warto jest np. zainwestować sobie w lepszy rower (myślałem o jakimś gravelu) czy po prostu wymienić w obecnym modelu kierownicę i przerzutki?
Na pewno też planuję te dystanse zwiększyć - na ten moment po prostu jazda dłuższy czas zaczyna być męcząca dla rąk oraz pleców.
Z jednej strony oczywiście bardziej ekonomicznym rozwiązaniem jest wymiana tych dwóch części, z drugiej za to jeżeli za jakiś czas miałoby się okazać, że będę musiał wymienić coś jeszcze co przyniesie kolejny koszt to wtedy już ta zmiana roweru nie wydaje się być taka zła.
Jeżeli uważacie, że powinienem zostać przy obecnym rowerze to też bardzo doceniłbym sugestię na jaki osprzęt wymienić te powyższe elementy.
Model to Marin Kentfield 1 - https://www.marinbikes.com/pl/bikes/2021-kentfield-1