Cześć wszystkim,
Jestem w dość kuriozalnej sytuacji zawodowej – przydałaby mi się jakaś konkretna rada.
Krótka historia: po epizodach z różnymi dorywczymi pracami (myślcie: stacje benzynowe), jakoś wylądowałem w IT. Formalnie to moja druga fucha jako "Full-Stack Developer", ale nazwa stanowiska to grube niedopowiedzenie. W obecnej firmie jestem dosłownie całym działem IT.
Moja codzienność to między innymi (ale na pewno nie tylko):
-
Serwer padł? Mój problem.
-
Trzeba przetłumaczyć PDFa? Też ja.
-
Zapchana skrzynka mailowa? Zgadliście, również ja.
-
Automatyzacja procesów księgowych.
-
Trzeba zrobić migrację z hostingów bo za drogo rocznie? No ja XD
-
Zbudowałem od zera cały CRM w PHP.
-
Stworzyłem 3 frontendy w React.
-
Do tego 2 dedykowane backendy (obsługa leadów, kampanie mailowe itp.).
-
Ogarniam wszystko solo: od koncepcji i projektu, po wdrożenie i utrzymanie.
A teraz najlepsze: obiecano mi normalną umowę o pracę. Minęły prawie 4 miesiące, a wymówka jest zawsze ta sama: "czekamy na dofinansowanie stanowiska". W efekcie pracuję bez żadnej formalnej umowy, kasę dostaję do ręki... uwaga... 30,50 zł
Dwa ostatnie incydenty przelały czarę goryczy:
-
W zeszłym miesiącu wyrobiłem 200 godzin, żeby dowieźć "pilny" projekt. W nagrodę? Przy wypłacie usłyszałem pytanie, czy nie oszukuję na godzinach. Serio.
-
W zeszłym tygodniu szef rzucił mi laptopa na biurko z żądaniem "natychmiastowego" zdjęcia hasła. Zrobiłem to w 15 minut. Nie usłyszałem nawet "dziękuję".
Zaktualizowałem już portfolio, dopieściłem CV w sumie i od kilku dni aktywnie aplikuję na stanowiska Full-Stack oraz Administratora (mimo "krótkiego" oficjalnego doświadczenia na papierze).
Więc, potrzebuję waszej mądrości:
-
Jakie konkretne kroki mogę podjąć, żeby realnie rozkręcić karierę i wyrwać się z tej wyzyskującej sytuacji?
-
Jak najlepiej wykorzystać to szerokie (choć chaotyczne) doświadczenie, które zdobywam?
-
Jakieś rady, jak negocjować uczciwą stawkę, biorąc pod uwagę moje faktyczne obowiązki w porównaniu do obecnej pensji?
#pracbaza #przegryw

