ZYCIE TO PUZZLE
Od jakiegoś czasu mam silną potrzebę robienia czegoś, co wymaga manualnych zdolności, czegoś, co można dotknąć, poczuć i zobaczyć efekty swojej pracy. Pewnie to wynik pracy biurowej, gdzie rezultaty są „niewidoczne”, nie można stanąć obok nich i ich podziwiać. Oprócz sklejania modeli czy kolorowania, padło też na puzzle.
Spontanicznie kupiłam zestaw puzzli z 1000 elementów i zaczęłam układać.
Porwało mnie to na długie godziny. Dawno nie miałam takiego poczucia, że myśląc, iż minęło pięć minut, naprawdę minęło pół godziny. Tak mnie to pochłonęło, że czas przestał istnieć. I choć była to czynność przyjemna i satysfakcjonująca, miała też dodatkowy wymiar, wiele myśli zaczęło układać mi się w głowie, zwłaszcza wtedy, gdy miałam trudność ze znalezieniem odpowiedniego kawałka.
Kiedyś mój przyjaciel powiedział: „Życie to szachy”, cytując jednego ze swoich ulubionych szachistów. Ja jednak, pół żartem, pół serio, powiem: życie to puzzle.
Sam proces ich układania można porównać do zmagania się z trudnościami czy nauki nowej umiejętności.
Na początku wydaje się łatwo, układasz ramkę z kawałków wyraźnie odróżniających się od reszty. To idzie prosto, po prostu zaczynasz i stawiasz pierwsze kroki. Ale co dalej? Zostaje masa elementów, które trzeba w jakiś sposób posortować. To zajmuje mnóstwo czasu, a progres nie jest tak wyraźny jak na początku. W życiu często mówi się, że najtrudniej jest zacząć. Ja się z tym nie zgadzam. Najtrudniejsze jest nie przestraszyć się przy pierwszych trudnościach, schować dumę i szukać rozwiązań poprzez poszerzanie wiedzy i doświadczeń innych. To układanie planu, podejmowanie prób i niezałamywanie się, gdy te próby nie przynoszą od razu efektu jest najcięższe do pokonania.
Frustracja przychodzi, kiedy nie możemy znaleźć jednego puzzla, na którym się zafiksowaliśmy. Zamiast odpuścić i iść dalej, maniakalnie go szukamy, choć i tak prędzej czy później się znajdzie. Jednak jak w życiu, skupiamy się na tym, czego nam brakuje, zamiast po prostu iść dalej i robić swoje.
Czasem okazuje się, że poszukiwany element był tuż obok, a nawet w naszej dłoni, tylko źle próbowaliśmy go dopasować. To frustruje jeszcze bardziej. Ale życie uczy, że nic na siłę, wciskanie niepasującego puzzla nie sprawi, że magicznie zacznie pasować. Trzeba umieć odpuścić i iść dalej, byle nie cofać się w progresie który udało się osiągnąć. Trzeba umieć też dać sobie czas, nie ma nic od razu to, że jedne puzzle znajdujemy szybko to nie znaczy, że zawsze tak będzie i na odwrót.
Jak w wielu dziedzinach, przychodzi też moment, w którym winimy wszystko i wszystkich, tylko nie siebie. Nie mogę znaleźć puzzla? Pewnie się zgubił albo trafił mi się wadliwy zestaw. To na pewno nie moja wina. Tymczasem pokora to cecha, która przychodzi z wiekiem, choć nie zawsze, czasem trzeba się jej nauczyć.
Najpiękniejszy moment następuje wtedy, gdy obraz zaczyna nabierać kształtu. Gdy elementy znajdują swoje swoje miejsc w sekundę, a efekty są coraz szybciej widoczne. Wtedy trud włożony w wcześniejsze próby zaczyna przynosić czystą przyjemność i satysfakcję. W życiu ten moment również przychodzi rzadko, gdyż rzadko człowiek staje się specjalista w danej dziedzinie, ale kiedy już się pojawi, pozwala nam rozwinąć skrzydła i poczuć się po prostu dobrym w tym co robimy.
Najtrudniejszy jednak jest koniec. Gdy włożysz ostatni kawałek, pojawia się pytanie: co dalej? Pojawia się pustka. Czasem nawet dziwna chęć, by zniszczyć obraz i ułożyć go jeszcze raz, szybciej, lepiej, sprytniej. Ale zwykle do tego nie wracamy. Idziemy dalej, wybieramy nowe puzzle, nowe umiejętności, nowe trudności. Z doświadczeniem i wiedzą zdobytą wcześniej jest już po prostu łatwiej. Byle do przodu, a zawsze jest się do przodu kiedy jest się bogatszym o doświadczenie:)
#hobby #puzzle #rozkminy
