Złodziejska trawa

Wiedza na temat właściwości roślin wynika z wielopokoleniowych doświadczeń naszych przodków poszukujących nowych źródeł pożywienia lub lekarstw. Stąd dowiedzieliśmy się o przeciwgorączkowych właściwościach kory wierzby, antyseptycznym czosnku, pobudzającej kawie, zabójczym szaleju czy łagodzącym dolegliwości żołądkowe taszniku znanym niegdyś pod nazwą stulidupa. Prowadzone przez naszych dziadów eksperymenty były jednak często zaburzane przez dziwne zbiegi okoliczności. Zdarzało się, że ktoś tracił zmysły, kiedy udało mu się wykopać z korzeniem przestęp biały. Temu, kto miał w ogrodzie hortensję, nie wiodło się w małżeństwie. Tuż po ścięciu czarnego bzu jego właściciel zaczynał chorować na artretyzm, dostawał paraliżu lub po prostu umierał. W wyniku takich spostrzeżeń zaczęto przypisywać roślinom, oprócz właściwości leczniczych i spożywczych, również właściwości magiczne.


Kiedy przegląda się dzieła etnograficzne takie jak Lud Oskara Kolberga lub artykuły z miesięcznika „Wisła”, trafić można na liczne wzmianki dotyczące roślin magicznych. Mimo powtarzających się informacji na temat ich zastosowania, w wielu przypadkach trudno jest jednoznacznie określić gatunek, o którym jest mowa. Jedną z takich roślin jest „złodziejska trawa”, czyli roślina, przy pomocy której można było łamać okowy, rozrywać więzy oraz otwierać wszystko, co wcześniej zostało zamknięte. Według podań roślina ta szczególny wpływ miała na żelazo, powodując, że przy dotyku pękało. Przy jej pomocy można było także rozsupłać rozmaite węzły i pęta. 

Według niektórych relacji jej magiczne właściwości uaktywniały się jedynie o północy, zgodnie z innymi używać jej można było w sposób nieograniczony o każdej porze dnia. Osobami potrafiącymi rozpoznać to ziele byli czarownicy, czarownice oraz złodzieje. Po zdobyciu złodziejskiej trawy jej użytkownik wkładał ją sobie „za pazur”, to jest robił nacięcie w dłoni, w które wpuszczał wyciśnięty z niej sok, lub wszywał w dłoń część rośliny. Po tym zabiegu miał już zdolność otwierania wszystkiego, co znajdowało się w zasięgu jego rąk.(...) 


#necrobook #wierzeniaizwyczaje #roslinymagiczne

Polona

Komentarze (2)

sireplama

robił nacięcie w dłoni, w które wpuszczał wyciśnięty z niej sok, lub wszywał w dłoń część rośliny. Po tym zabiegu miał już zdolność otwierania wszystkiego, co znajdowało się w zasięgu jego rąk


@AbenoKyerto  wyobraziłem sobie słoik ze złodziejską trawą, którego nie możesz otworzyć, bo nie masz wszytej złodziejskiej trawy w rękę, bo trawa jest w słoiku xD

Apaturia

@sireplama Jakaś dziwna ta próba traw w tym uniwersum

Zaloguj się aby komentować