Z racji deszczowej soboty sięgnąłem na Xboxie po "Crypt Custodian". Jest w GamePassie.


O panie... Tego się nie spodziewałem.


Tytuł to metroidvania platformowa (tak to sobie nazwałem) w rzucie izometrycznym - platformy w płaskiej przestrzeni? Ano dużo tu skakania, skoku z dashem i różnych elementów zręcznościowych jak zapadające się kamienne platformy (pojawiają się po chwili), wąskie kładki, bomble przenoszące szybko w danym kierunku, windy itd.


Gracz jest kotem. Czarnym kocurem, który trafił do czyśćca zwierzęcego, w którym jego bronią/narzędziem jest miotła dzięki której sprząta się śmieci - walutą jest "gruz" za który można kupować pasywne ulepszenia. Gruz wypada też z wrogów i rzecz jasna bossów. Ale by nie było za łatwo - ulepszenie wymagają odpowiedniej liczby punktów umiejętności, a te trzeba znaleźć na mapie - najczęściej za prostymi, aczkolwiek nie tak prostackimi zagadkami logicznymi. Przykładowo: 30% do obrażeń z pełnym życiem i 30% do obrażeń z niskim poziomem życia - obie umiejętności to 8 punktów by je aktywować. A tych na start jest o połowę mniej. Trzeba więc czynić postępy na mapie, zwiedzać zakamarki, a i czasem żonglować umiejętnościami by poradzić sobie z pewnymi typami wrogów. Bo ja sam mam już kilka umiejętności wykupionych, ale aktywować mogę dwie, góra trzy naraz - różnią się one wymaganą liczbą punktów do aktywacji.


Walka - satysfakcjonująca. Atak, odskok, atak specjalny, podskok. Najsłabsi wrogowie nie są w stanie oddać jednego ciosu po chwili gry, mocniejsi są strzelcami, sięgają w którymś kierunku, mają mały, obszarowy atak lub wypuszczają typowy bullet hell, nad którym trzeba podskoczyć lub omijać slalomem. Są też ataki typu "sokowirówka" czyli wirujący wróg, tych trzeba po prostu unikać. Gracz też może mieć taki atak specjalny, przydatny na grupki cieniasów.

Bossowie - o ile kojarzę to dają postęp w fabule i grze, związani są z umiejętnościami pozwalającymi dotrzeć tam, gdzie wcześniej to nie było możliwe. Walki z nimi to głównie atakowanie, uniki, skoki nad atakami obszarowymi. I wreszcie - są areny dające dodatkowe umiejętności po pokonaniu kilku fal jak i klątwy, które także dają bonusy po pokonaniu wymaganej liczby wrogów (np. bez utraty zdrowia lub z kolcami, które gracz zostawia za sobą - więc nie można stanąć w miejscu na dłużej niż dwie sekundy). Jest więc co robić i nie ma znudzenia.


Mapki ładne, rozbudowane we wszystkich kierunkach, nietrudno się zorientować w jakim się jest obszarze. Studnie służą za teleporty, więc backtracking można ograniczyć do tego przyjemnego przechodzenia części odwiedzonych miejsc. Zagadki proste ale przyjemne, nawet czasówki nie są wkurzające - można też w opcjach wydłużyć czas na ich wykonanie, co dla 37latka po długim tygodniu pracy jest bardzo przydatne. A gram na normal jeśli chodzi o walkę.


Jestem po około czterech godzinach, jakieś 6 obszarów mam odwiedzone. Około 10% gry. Czyli można z gierki trochę wycisnąć.

Na ten moment jest to najlepszy indyk odkąd zagrałem w "Cocoon". Łatwiejszy jeśli chodzi o walki niż "Tunic", z chyba nawet ładniejszą grafiką. Jedynie niektóre dźwięki średnie, plumkająca muzyczka raczej przygrywa do gry, niż nadaje jej ton. Warstwa dźwiękowa to najsłabszy element, ale playlista AK z ambientem/chilloutem na Spotify i można w deszczowy poranek miło posiedzieć.


Póki co 8/10, szczerze polecam fanom Zeldy, Tunic, metroidvanii różnorakich. Jako psiarz muszę przyznać, że gra o martwym kocie daje dużo frajdy screeny z sieci, za leniwy jestem cykać swoje. Gram po angielsku, polskiego nie ma ale tekstu w grze jest minimum.


#gry #opinia #hejtorecenzja #xbox #indyk

d7d98f33-1c68-4547-8504-2533a0712c96
6c8d5802-56ec-4791-9eed-00a3f560b549

Komentarze (2)

kopytakonia

czyli to taka metroidvania dla poczatkujacych z tym gatunkiem? (dla mnie)

conradowl

@kopytakonia myślę, że dla początkujących bardzo spoko, sam takie gry grywam sporadycznie - feeling walki, poziom wykonania i ogółem pętla rozgrywki wciąga w tym tytule.

Zaloguj się aby komentować