Z jednej strony jestem #przegryw z drugiej mocno nie potrafię w 100% utożsamić się z społecznością.
Bardzo podoba mi się idea chłopskiego małomiasteczkowego życia, problemy z dnia codziennego będący pamiętnikiem który pisany daje lżej na duszy. Problemy dnia codziennego, często budują relacje między ludźmi którzy spotkali się w podobnych sytuacjach, lub tak bardzo się z nimi utożsamiamy.
Ale nie trawię tych wszystkich karaczanów, kultu 2137 ( Nie jestem katolikiem, ale nie śmieszy mnie to bo większość jest robiona na siłę), tych wszystkich pillów, jakiś trollingów czy stalkingu, mierzenia szczęki czy linii włosów, kultu szarpanki (moim zdaniem jego filmy są w skrócie ch⁎⁎⁎we) jak inne media który bardziej szkodzą i pogłębiają nie tyle przegryw co już spierdolenie. Bo dużej mierze powoduje u takich osób toksyczność, co dużo bardziej można było zauważyć na wykopie. Ja osobiście do nikogo nie podchodzę ofensywnie, tylko w obronnie ale ostatnio bardziej zacząłem używać czarnej listy spokój na duszy.
Może mam dużo wad fizycznych, itd ale większością już się pogodziłem i przestałem zwracać na to uwagę, pogodziłem się z tym że kobiety też nie będę miał więc czytanie na temat złych julek i p0lek jest stratą czasu. Jednak dużo czasu poświęcam takim zagadnieniom jak neet, hikikimori czy hobo.
Nie chce być też wyrocznią, bo dla jednych może to właśnie jedyny sposób żeby odreagować. Jednak dla mnie to bardziej tworzenie huśtawki nastrojów niż stabilizacji w chujowej sytuacji życiowej.
