XXXIV dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
Kolejny [hash]hejtowspin. Kolejne baldzioszki (ale chyba ostatnie w tym roku, trochę brakuje mi linowania).
Kolega Hejtowicz przyszedł i ruszył jak burza, miażdżąc swoje dokonania z poprzedniej wizyty. Widać że świadomość ruchów i pamięć mięśniowa są zdecydowanie na dobrym miejscu, a to wszystko podlane solidnym strumieniem siły spowodowało, że wszystko żarło i nie chciało zdechnąć. A dziś kupił sobie woreczek na magnezję; jak się ma woreczek i buty, to głupio by było już nie pójść jeszcze i nie kupić karnetu albo czegoś.
Na tle tak solidnych postępów moje brzmią jak pieśń zdychającej żyrafy (kto kojarzy ocb?). Katowałem siódemkę, która nie chciała wejść, ale przesunąlem się o solidne dwa centymetry w kierunku stabilizacji pozycji, więc... jeśli zdążę przed przekrętką, to może na świeżo coś jeszcze podziałamy. Dodatkowo pokatowałem się na szóstkach, robiąc solidne, siłowe przechwyty, więc czuję to jeszcze dziś w rękach (a wyjście było w środę, dwa dni temu).
