Nie mieszkam już we Wrocławiu od dobrych kilku lat, ale z perspektywy kogoś, kto był związany z tym miastem dość długo, uważam że tym filmem Makłowicz udowodnił, że wpisuje się idealnie w świat polskiego patogastro.
"Koncept kulinarny" Alvaro-Lenaro Czapskiego Sapiehy serwujący nowoczesną kuchnię polską. Albo wielkie zachwyty nad czymś, co jest przeciętne, normalne, zwyczajne. Ale za to kosztuje nie wiadomo ile, bo polski przetsiembiorca ma koszty. Zamiast czegoś co jest po prostu dobre, jesteśmy bombardowani z każdej strony, czymś co jest modne, kraftowe, odkrywcze, wyjątkowe niepowtarzalne. Szkoda tylko, że nic z tego nie jest prawdą. Gotowanie jako sztuka, czemu nie? Ale 99% knajp, które tak twierdzą, nie mają ze sztuką nic wspólnego. Serwują po prostu dobre jedzenie (a czasem nawet nie), coś co powinno być normą. No ale marketing, prestiż i z czegoś co kiedyś było zwyczajne udało się zrobić wyższy wymiar, doznanie mistyczne, przeżycie egzystencjalne.
Sam Makłowicz też jest niezły. Specjalista od spraw wszelakich, który naczytał się przewodników i teraz wszystko powtarza. To jest mega sztuczne. Nigdy nie zapomnę, jak dawno, dawno temu gotował steka z krokodyla w Australii. To było tak strasznie naciągane na siłę, że aż musiałem to rozchodzić. No ale niektórzy to kupują.