Witam w trzeciej części mojej marokańskiej opowieści! Po przeanalizowaniu cen i smaków Agadiru, pora zanurzyć się w jego codziennym rytmie. Dziś opowiem o rzeczach, które najbardziej mnie zaskoczyły i zaciekawiły na ulicach tego miasta.
Część 3: Życie Codzienne w Agadirze – Ciekawostki i Zaskoczenia
Miasto, które ożywa po zmroku Agadir w ciągu dnia i Agadir nocą to dwa zupełnie różne światy. W południe, gdy słońce praży niemiłosiernie, ulice pustoszeją, a życie zwalnia. Jednak prawdziwa magia zaczyna się po zachodzie słońca. Gdy upał odpuszcza, miasto budzi się do życia. Główna promenada nad oceanem wypełnia się po brzegi spacerującymi rodzinami i ludźmi cieszącymi się chłodniejszym powietrzem.
Wtedy też można zaobserwować fascynującą zmianę u młodych Marokanek. Wieczorami czują się one znacznie swobodniej, co widać w ich strojach – często odważniejszych, odkrywających ciało. Wiele z nich wygląda jak milion dolarów. Można spotkać typowe "Instagram girls", które w grupkach nagrywają pozowane filmiki i robią sobie zdjęcia, co wygląda uroczo i bardzo znajomo, przypominając nastolatki z Polski czy Szkocji. Uroda Marokanek jest naprawdę wyjątkowa; wiele z nich to bardzo szczupłe dziewczyny o pięknych, kobiecych kształtach. Pełne usta można by porównać do młodej Angeliny Jolie, a figury do Shakiry czy Jessiki Alby. Kobiety, które w ciągu dnia bywają skryte pod skromniejszymi strojami, wieczorami lśnią niczym marokańskie srebro.
"Nie ma melanżu", czyli kultura bez alkoholu w tle Jednym z moich największych zaskoczeń był niemal całkowity brak publicznego picia alkoholu. Jako osoba, która sama nie pije, muszę przyznać, że takie trzeźwe społeczeństwo bardzo mi się podobało. Przyzwyczajony do europejskich kurortów, w Agadirze zderzyłem się z inną rzeczywistością. Zero żuli, pijaczków, nawalonych Sebów. Nikt do nikogo się nie czepiał. Życie towarzyskie toczy się w kawiarniach przy kawie i herbacie, w restauracjach przy wspólnym posiłku. To kultura, w której zabawa i relaks nie muszą być nasączone alkoholem, co tworzy bardzo spokojną i bezpieczną atmosferę.
Kawa i marihuana – dwa światy używek Skoro nie ma alkoholu, to co jest? Po pierwsze, wszechobecna, doskonała kawa. Kultura picia kawy jest tu niezwykle rozwinięta. Z drugiej strony jest marihuana (lokalnie znana jako kif, najczęściej w formie haszyszu). Mimo że jej rekreacyjne używanie i sprzedaż są nielegalne, jest ona dość łatwo dostępna. Mnie samego zaczepił na ulicy mężczyzna, który przechodząc obok, szepnął tylko cicho "marihuana, marihuana", oferując dyskretny zakup. Zapach palonego haszyszu unosi się w powietrzu dość często, ale jest to używka "dyskretna", palona po cichu. Z informacji znalezionych w internecie wynika, że cena za gram haszyszu waha się w zależności od jakości i miejsca, ale często oscyluje w granicach 50-100 dirhamów.
Dźwięki miasta: Język i muzyka Spacer po Agadirze to prawdziwa uczta dla uszu. Słychać tu nieustanną mieszankę języków: marokański arabski (Darija), francuski oraz język Amazigh. Do tego dochodzi muzyka – z samochodów, sklepów i telefonów płynie niesamowity miks tradycyjnych arabskich i berberyjskich melodii z francuskim rapem i światowym popem. To dźwiękowy pejzaż, który doskonale oddaje wielokulturowość tego miejsca. Największym szokiem językowym była dla mnie rozmowa z młodą dziewczyną pochodzenia berberyjskiego. Jej pierwszym językiem był Amazigh, a nie arabski. Mimo że nigdy nie opuściła Maroka, mówiła po angielsku niemal idealnie, z perfekcyjnym, amerykańskim akcentem. Powiedziała, że nauczyła się wszystkiego sama, z internetu i podcastów. Gdyby powiedziała mi, że pochodzi z Nowego Jorku, uwierzyłbym bez wahania. To pokazuje, jak bardzo dzisiejszy świat jest połączony i jak wielką determinację w nauce mają młodzi Marokańczycy.
Ciekawostki z ruchu drogowego Jazda samochodem w Maroku to przeżycie samo w sobie. Panuje tu rodzaj zorganizowanego chaosu, w którym klakson jest ważniejszy niż kierunkowskaz. Zauważyłem też kilka unikalnych zasad:
-
"Ćwierkające" światła: Na przejściach dla pieszych sygnalizacja dźwiękowa dla niewidomych brzmi jak śpiew ptaków.
-
"Zawsze zielone" w prawo: Na wielu skrzyżowaniach, nawet na czerwonym świetle, można warunkowo skręcać w prawo, co bardzo upłynnia ruch.
-
Logika świateł na rondach: To jest absolutny hit. Sygnalizacja świetlna dla pieszych jest umieszczona... przed wjazdem na rondo, a nie przy samych pasach. Gdy naciskasz guzik, aby przejść przez jezdnię (która potrafi mieć 6 pasów!), światło dla kierowców zmienia się na czerwone, ale często kilkadziesiąt metrów przed przejściem. Powoduje to straszne zamieszanie, bo piesi mają zielone, ale samochody, które już są na rondzie, wciąż z niego zjeżdżają i tną pasy. Zanim one zjadą, kolejne auta z tyłu już ruszają. Niemal za każdym razem przejście przez jezdnię, nawet na zielonym, to była mała "walka o życie"!
Infrastruktura i Technologia W Agadirze uderza wszechobecny rozwój. Miasto wygląda jak jeden wielki plac budowy – w dobrym tego słowa znaczeniu. Na każdym kroku widać nowe inwestycje: powstają całe osiedla domów i mieszkań, buduje się nowe drogi i obiekty kultury. Szczególnie imponujący jest stan jezdni – są w idealnym stanie, bez jednej dziury. Być może sprzyja temu brak zim i ujemnych temperatur. Z drugiej strony, mimo że jest bardzo ciepło, nigdzie nie widziałem, aby asfalt się topił, co świadczy o dobrej jakości wykonania. Spodobał mi się też sprytny detal technologiczny: wiele anten telefonii komórkowej jest ukrytych wewnątrz sztucznych pni palm. Dzięki temu nie szpecą krajobrazu, co pokazuje dbałość o estetykę.
Uważaj na "serwetki" i "gości"! Na koniec mała przestroga lingwistyczna dla Polaków. Słowo "serwetka" brzmi podobnie do francuskiego "serviette", ale we Francji i Maroku "serviette hygiénique" to... podpaska. Prosząc w sklepie o "serviette", można wywołać konsternację. A skoro już o serwetkach mowa, to zauważyłem, że w restauracjach są one niemal zawsze "policzone". Nie dostajesz stojaka z nielimitowaną ilością, tylko 2-3 sztuki na osobę przy stole. Być może nauczyli się, że biali potrafią zużyć każdą ilość im podaną :P. Wracając do języka, uważajcie też na słowo "gość", które brzmi niemal identycznie jak marokańskie określenie na mężczyznę. To zabawne pułapki, na które warto uważać!
W kolejnej, ostatniej już części, opowiem o marokańskiej przyrodzie i otoczeniu. Do usłyszenia!
Krótki opis zdjęć:
-
Kawa w kawiarni, która jest odpowiednikiem Cafe Nero lub Costa. Każdy przesiadujący był raczej "dziany" bo było drogo jak na lokalne warunki. Moje late kosztowało 50 dir.
-
To jedzonko to tradycyjny tagine z kurczakiem, kiszonymi cytrynami i oliwkami.
-
Znak stop w wersji arabskiej. Napis "Qif" (قف) to dosłownie "Zatrzymaj się"
-
Zdjęcie plaży zrobione z promenady w stronę Taghazout. Wzdłuż tej trasy jest bardzo dużo 5* hoteli.
-
Drzwi w oazie zrobione z drewna palmy. Tradycyjne, ciężkie drzwi w stylu berberyjskim z symbolem wolnego człowieka – "Yaz" (ⵣ). Generalnie to drewno nie nadaje się do niczego, ale miały swój urok
#maroko #agadir #podroze #boogietravel






