Wieniec dla Zeusa
Gdy minęła już połowa uczty i goście nasycili się wykwintnymi potrawami, sędziwy król Syrakuz, Hieron, wzniósł ozdobioną pierścieniami rękę, dając tym znak, że chce przemówić. Uciszyli się wszyscy, a fletniści usiedli na podłodze w głębi sali. Król zaś rzekł:
-- Przyjaciele, cieszymy się ze zwycięstwa nad naszymi wrogami, których pokonaliśmy w trudnej wojnie. Aby je uczcić i podziękować bogom za opiekę nad nami -- postanowiłem, złożyć Zeusowi wieniec ze szczerego złota wagi trzech min. (mina: ok. 0,5kg)
Sala zaszemrała z podziwu i uznania. Wieniec szczerozłoty o wadze trzech min -- tak, to był dar godny króla Hierona.
On zaś mówił dalej:
-- Wezwałem najdzielniejszego złotnika w Syrakuzach, Nikandra. Mój skarbnik odważy mu trzy miny złota, on zaś ma w ciągu tygodnia wykonać wieniec o takiej właśnie wadze. Nie może w nim brakować ani jednej uncji złota -- inaczej biada Nikandrowi, albowiem co przeznaczone jest dla bogów, musi być dla ludzi święte i nietykalne. A teraz bawmy się, przyjaciele, i posłuchajmy słodkiej muzyki fletów.
===
Złotnik Nikander pracował wraz ze swym niewolnikiem nad wykonaniem wieńca przez równy tydzień, ale też klejnot prezentował się okazale. Składał się on z dwóch złotych gałęzi dębowych związanych złotą wstęga z tyłu i szczepionych z przodu. Złote listki układały się malowniczo, a w ich rozchyleniu bogato połyskiwały złote jak wszystko żołędzie.
Wnet też wieniec został zaniesiony przez Nikandra do pałacu Hierona. Król ocenił klejnot życzliwie, uznając, że godzien jest on ozdabiać głowę Zeusa, wynagrodził złotnika i nakazał przygotowanie na jutro uroczystości w świątyni, w czasie której miał złożyć na ołtarzu swój dar.
Aliści wieczorem przybiegł do pałacu władcy jakiś przerażony, zapłakany niewolnik i z osobliwą mieszanina odwagi, zuchwałości i nieprzytomnego strachu błagał, aby go zaprowadzono przed oblicze skarbnika królewskiego. Gdy to się stało, niewolnik zażądał rozmowy w cztery oczy. O czym mówili -- nie wiadomo, ale po tej rozmowie skarbnik natychmiast udał się do króla.
Złocisty wieniec ustawiony na trójnogu rzucał blask na cala królewską komnatę. Przejęty usłyszaną tajemnica skarbnik zwiastował ją królowi.
-- Co takiego? Nikander ukradł część złota przeznaczonego na wieniec? Nie wierzę. Wieniec został zważony i okazało się. że. waży trzy miny, tak jak być powinno.
--- Ale niewolnik twierdzi, że część złota została zastąpiona dużo tańszym srebrem.
-- Srebro jest nie tylko tańsze, ale i lżejsze. Wieniec musiałby więc wyjść większy.
-- Tak. ale czy wiemy, jakiej powinien on być wtedy wielkości?-- szepnął skarbnik.
Król zastanowił się i spojrzał na wieniec. Wydała mu się nagle, że jego listki straciły jakoś wiele ze swego blasku.
-- Przyprowadźcie mi niewolnika — rozkazał.
l wnet drżący i blady niewolnik rzucił się do stóp władcy. Hieron przyglądał mu się w milczeniu.
--- Wstań --rozkazał wreszcie -- Dlaczego oskarżasz swego pana o świętokradztwo? Czy był dla ciebie okrutny? Chcesz się zemścić?
-- Nie, królu. nie chodzi mi o zemstę -- wyjąkał niewolnik. -- Nie był dla mnie dobry, ale któż jest dobry dla niewolnika? Owszem, cenił mnie, bo zapłacił za mnie pięć min złota i znam rzemiosło jubilerskie.
-- Więc dlaczego przyszedłeś go oskarżyć?
Niewolnik rzucił się znów do stóp króla.
-- Panie. przecież wszyscy wiedzą, że ten wieniec szczerozłoty jest przeznaczony dla Zeusa. Jeśli ojciec bogów i ludzi otrzyma klejnot sfałszowany, ześle z gniewu i obrazy wszystkie klęski na Syrakuzy. Lękam się gniewu Zeusa. panie.
Król spuścił głowę rozważając coś w swoim umyśle.
-- Niech tu przyjdzie mój krewniak i przyjaciel. Archimedes -- rzekł wreszcie podnosząc głowę. — On nam dopomoże w rozeznaniu, z czego jest zrobiony ten wieniec. Bo nie ma większego mędrca w świecie.
Wkrótce potem do komnaty wszedł Archimedes. Był o wiele młodszy od sędziwego króla, ale też miał skronie już pobielone przez czas.
-- Bądź pozdrowiony, Hieronie -- rzekł wesoło. -- Co to za historia z tym wieńcem?
Król opowiedział mu wszystko. Archimedes spojrzał bystro na niewolnika, który klęczał z opuszczoną głową.
-- Wstań -- rozkazał. I zadał pytanie, którego nikt jeszcze nie postawił: -- Jak ci na imię?
-- Chares, panie. Pochodzę z Kos.
-- l mówisz, że Nikander zastąpił część złota srebrem?
-- Tak, panie.
Archimedes zaczął oglądać wieniec, ważąc go w rękach.
-- Proszę cię. Archimedesie, powiedz nam, z czego on jest -- poprosił z całą ufnością król.
-- Nie wiem, czy potrafię to określić -- mruknął z zakłopotaniem Archimedes, pocierając czoło. -- Za mało mam danych. Złoto jest cięższe od srebra, to prawda. ale co z tego?
Po chwili pomyślał o czymś innym:
-- A co zrobimy z Charesem?
-- Z Charesem? -- zdziwił się król. -- A cóż mamy z nim robić?
-- Jeśli wróci do Nikandra, jego pan może go zabić i w wypadku, gdy Chares skłamał, i w wypadku, gdy powiedział prawdę. A chciałbym, aby ten niewolnik dożył przynajmniej chwili, gdy się przekonamy, czy oskarżenie było słuszne, czy też nie. Wiesz co, Hieronie, na razie daj go mnie. U mnie on będzie bezpieczny.
I tak Chares powędrował do domu Archimedesa, położonego na skraju Syrakuz wśród gajów oliwnych.
===
Od tej chwili, w której Hieron postawił przed Archimedesem trudne pytanie, upłynęły dwa dni. Przez cały ten czas mędrzec nie przestawał rozmyślać nad problemem. Rozpatrywał go rana, zaledwie się obudził, w czasie posiłków, w czasie spacerów, nawet przy kąpieli. Wciąż nie wiedział, jak wykryć, czy istotnie chciwy Nikander sprzeniewierzył część złota.
Chares nie odstępował Archimedesa, jakby tylko przy nim czuł się bezpieczny. Wiedział zresztą, co go czeka, jeśli uczonemu nie uda się dowieść prawdy jego słów -- ale nikt, nawet król Hieron, nie miał takiej wiary w mędrca jak niewolnik. Patrzył swojemu opiekunowi w oczy z najwyższą ufnością, gotów był zmiatać pył sprzed jego stóp, w każdej chwili chętny do usług. On też przygotował tego dnia kąpiel dla Archimedesa.
-- Och -- rzekł zmieszany -- jakiż ja jestem nieuważny. Nalałem pełną wannę, aż po wrąb. Pozwól, panie, ujmę.
-- Nie potrzeba -- roześmiał się uczony -- Wejdę do wanny i woda sama ustąpi mi miejsca.
To mówiąc zanurzył się w wodzie, której nadmiar zaczął się wylewać przez brzegi na kamienną posadzkę.
-- Wyleje się akurat tyle, ile objętości ma moje ciało -- zaczął z uśmiechem uczony i nagle zmrużył oczy, uderzony pewną myślą.
Wody wyleje się tyle, ile objętości ma jego ciało. Gdyby do pełnego naczynia włożyć trzy miny złota, wody wyleje się tyle, ile objętości ma ta bryła kruszcu. Jeśliby zanurzyć w niej trzy miny srebra, wody wyleje się tyle, ile objętości miałoby srebro.
Ale złoto jest cięższe od srebra. Inaczej mówiąc -- trzy miny złota mają mniejszą objętość niż trzy miny srebra...
-- Heureka! -- wrzasnął nagle Archimedes, stojąc w wannie. -- Heureka! Znalazłem rozwiązanie, Charesie! Heureka! Heureka!
I
tak jak stał, nogi i mokry, wyskoczył z łazienki, wybiegł z domu i popędził jak młodzieniaszek ulicami Syrakuz do pałacu Hierona.
Nagość w miejscach publicznych nie była u Greków niczym osobliwym, przecież uczestnicy igrzysk sportowych występowali nago. Tym razem jednak Syrakuzanie stawali na ulicach i patrzyli z rozbawieniem: oto pięćdziesięcioletni mąż, krewny króla i wielki uczony, pędzi ulicą zupełnie goły, aż rozwiewa mu się szpakowata broda -- za nim zaś goni niewolnik z, rozpostartym prześcieradłem powiewającym niczym chorągiew.
===
-- Sprawa jest jasna, Hieronie, zaraz ci to wytłumaczę -- mówił Archimedes w komnacie króla, siedząc przybrany w prześcieradło.
-- Każ tylko przynieść tutaj naczynie, w które do pełna nalejemy wody, a także po trzy miny złota i srebra w sztabkach. No i oczywiście ów wieniec, o który nam chodzi. Zaraz będziemy wiedzieli, kto mówi prawdę: Chares czy Nikander.
Wnet na mozaikowej posadzce królewskiej komnaty stanęła mała kadź, którą niewolnicy napełnili wodą. Wtedy Archimedes uwiązał sztabkę złota o wadze trzech min na mocnym sznurku i wpuścił ją do kadzi. Oczywiście z przepełnionego naczynia wylało się trochę wody na posadzkę. Archimedes wyciągnął złoto i rzekł, obracając się do Charesa:
-- Weź sekstariusz i uzupełnij w kadzi— wylaną wodę, ale dobrze licz, ile miarek dolewasz.
Chares wykonał polecenie z dokładnością.
-- Dolałem cztery miarki. panie.
-- Tak, wszyscyśmy to widzieli. Tak więc trzy miny złota mają tyle objętości, ile nasze cztery miarki wody. A teraz wpuśćmy do naszego naczynia trzy miny srebra.
Znów ulała się woda, wszyscy jednak widzieli, że tym razem popłynęło jej więcej. Po wyjęciu kruszcu Chares znów dopełnił wodą naczynie, po czym oznajmił drżącym głosem:
-- Dolałem osiem miarek wody, panie.
-- I słusznie. Srebro jest lżejsze i wobec tego przy tej samej masie posiada większą objętość. A teraz zanurzymy wieniec, który zrobił Nikander.
Z przepełnionego naczynia znów ulała się woda. Chares już był gotów uzupełnić jej ubytek, gdy Archimedes powstrzymał go skinieniem ręki:
-- Chwileczkę, spróbujmy zgadnąć, ile miarek wody doleje tym razem Chares?
Blady Chares zatrzymał się jak automat; niewolnicy, którzy przynieśli wodę. stojąc w głębi komnaty wyciągali szyje, by coś zobaczyć i zrozumieć. Jeden tylko król rzek swobodnie:
-- Rozumiem cię, Archimedesie. Jeśli wieniec jest złoty, uleje on cztery miarki wody, bo przecież waży trzy miny, a nadany złotu kształt nie ma wpływu na jego masę. Ale gdyby był ze srebra utoczyłby osiem miarek wody.
-- Dolewaj wody, Charesie -- rozkazał mędrzec.
Chares zabrał się do roboty; oczy wszystkich zawisły na jego rękach. Cztery miarki -- mało. Pięć miarek. Sześć miarek -— dosyć.
-- Sześć miarek! - wykrzyknął król. -- A więc wieniec nie jest szczerozłoty! Aby go zrobić, użył Nikander zaledwie półtorej miny złota i dołożył półtorej miny srebra! Na Zeusa Gromowładnego, Archimedesie, świat nie ma równych tobie mędrców!
Nikander z rozkazu króla został stracony. Chares w jednej i tej samej godzinie otrzymał wolność, warsztat Nikandra na własność i tytuł złotnika królewskiego. On też wykonał nowy wieniec dla Zeusa. Archimedes zaś powrócił do badania ciał w wodzie i w powietrzu, co doprowadziło go do sformułowania słynnego „prawa Archimedesa".
===
Autor: mgr Hanna Korab
Źródło: Kalejdoskop Techniki. Nr 3 (179), marzec 1972.
6ac1af3b-515f-4c98-9afd-e733500376a3

Zaloguj się aby komentować