Wiem już, czego tak się bałem przez ostatnie dni. Co mi tak ciążyło (i nadal trochę ciąży) na klacie. Dziś w końcu przy rozmowie z koleżanką z administracji powiedziałem oficjalnie, że odchodzę. Uwielbiam tę firmę, poleciłbym pracę w niej najlepszemu przyjacielowi, ale trzeba iść do przodu. Ale nie to jest najważniejsze.
Mam już 38 lat i muszę zwolnić. Trafiła mi się produktówka (w sensie firma, która dostarcza jakiś jeden czy dwa produkty swojego autorstwa) ze stabilnym, gwarantowanym na lata zatrudnieniem. Java 17, najnowsze Angulary, kod niby już w zasadzie legacy, i bazuje na frameworkach własnych, ale takie jakieś to dość mocno odświeżone i przebudowane.
Mam już dosyć startowania projektów w pojedynkę, wdrażania na szybko ludzi, których jakość kodu musi być na każdym kroku pilnowana, bo połowa to hindusi, a druga połowa to koreańczycy, którzy do tej pory pisali jakieś blockchainowe wynalazki w Groovy on Grails i widzą Javę pierwszy raz na oczy. Pędzenie, gonienie, ciągłe zmiany w wymaganiach, nieczytelne i zbyt niedokładne specyfikacje, stres, dedlajny, fakapy, owocowe czwartki, wszędzie pieprzone agile, które nie jest dostosowany do realiów pracy zespołów deweloperskich, bo w prostej linii bazuje na metodologii zarządzania wymyślonej dla procesu produkcji pieprzonych samochodów, tylko dołożyli do tego marnujące czas pracy wodotryski w postaci wszelakich scrumowych ceremonii i przesuwania tasków w Jirze.
Przerażała mnie ta zmiana początkowo, ale zaczynam powoli osiągać równowagę wewnętrzną.
Jestem już chyba za stary na pracę w młodych dynamicznych zespołach.
A jak ktoś chce się ze mną o scruma kłócić to zapraszam tu: https://uxdesign.cc/the-age-of-agile-must-end-bc89c0f084b7
#programowanie #pracbaza #przemyslenia
jotoslaw

Ten scrum to taki jebany nierob: przygotowanie tematów do spotkania, na spotkaniu omówienie tematów, po spotkaniu wnioski ze spotkania pisze i nic z tej roboty kurwa nie wynika, tylko większy burdel robi

Zaloguj się aby komentować