Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem
#wiadomoscipolska

Do łęczyńskich policjantów zgłosił się 51-latek, który poinformował, że na platformie Vinted wystawił na sprzedaż książkę. Niemal natychmiast skontaktowała się z nim osoba zainteresowana zakupem, prosząc o podanie adresu e-mail w celu przekazania płatności. Po chwili mężczyzna otrzymał wiadomość z linkiem, w który wszedł, wybierając swój bank i podając numer karty oraz nazwisko rodowe matki.
Następnie zadzwoniła do niego kobieta, która poinformowała, że do otrzymania płatności konieczne jest podanie kodów autoryzacyjnych przesłanych przez bank. Mężczyzna, postępując zgodnie z instrukcjami, przekazał rozmówczyni pięć takich kodów. Po chwili kobieta zakończyła rozmowę, a 51-latek zorientował się, że z jego konta zniknęło prawie 15 tysięcy złotych....

https://www.lublin112.pl/mieszkaniec-lecznej-stracil-15-tysiecy-zlotych-sprzedajac-ksiazke-na-vinted/
3

Komentarze (3)

@Pajdamarian ja swoim rodzicom już 100 razy tłumaczyłem, żadnych linków, żadnej łatwowierności, nie ma nic za darmo, nic nie wygrałeś, nie nikt nie miał wypadku. Jak cokolwiek ich niepokoi, to mają najpierw sami zadzwonić do mnie. No i dostaję od nich takie telefony czasem nawet i kilka razy w miesiącu. Już niby wiedzą, ale ja się ciągle boję, że w coś dadzą się wkręcić.

Mojej koleżanki ojciec podpisał kiedyś umowę na zakup garnków za kilka koła papieru i musiała zapierdalać pociągiem na drugi koniec polski do Wrocka by to odwoływać, bo tam była siedziba firmy. To jeszcze kilka lat temu było.

🤣🤣😂😂

Ja swoim dziadkom powtarzam - zawsze jak do nich dzwonię to się witam i przedstawiam - dzień dobry babciu/dziadku tu soadfan.


Dzwonię zawsze na komórkę, nigdy na stacjonarny. Wiem o spoofingu, ale jednak zawsze to jakaś minimalizacja ryzyka.


Mamy ustalone hasło kontrolne, gdzie mając podejrzenie iż to nie ja mają rzucić podczas rozmowy przypadkowe słowo a ja odpowiedzieć na nie.

Zaloguj się aby komentować