We wczorajszym ataku na bazę USA w Jordanii (niedaleko granicy z Syrią) zginęło 3 Amerykanów, a 25 zostało rannych.


Odpowiedzialność za atak wzięły na siebie irackie bojówki z - powiązanej z Iranem - Osi Oporu.


Powstaje pytanie gdzie USA odpowiedzą: w Iraku (zachowawczo), w Syrii czy bezpośrednio w Iranie.


Atak potwierdza że amerykańska doktryna odstraszania nie działa na proirańską Oś Oporu.


Będzie teraz nacisk na administrację USA, żeby przestać "polować" na pionki i zacząć polować na zleceniodawców, a zatem na irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC). Jednak taka decyzja wymaga silnej woli politycznej, a tego w Waszyngtonie zdaje się brakować.


Sprawa stała się natychmiast przedmiotem kampanii wyborczej w USA. Trump atakuje Bidena twierdząc, że trzy lata temu, za jego prezydentury, Iran był słaby i pod kontrolą.


Wszystko to sprowadza się jednak do jednego wniosku. Ekipa Bidena nigdy nie traktowała Bliskiego Wschodu priorytetowo, a po 7 października zbiera tego konsekwencje.


https://twitter.com/PulsLewantu/status/1751682689994797422?s=19

https://twitter.com/wszewko/status/1751707533125853327?s=19

https://twitter.com/JarekKociszewsk/status/1751706787378585749?s=19


#wiadomosciswiat #usa #iran #wojna

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować