Wczoraj się spotkałem z kolegami, pytają czy idę z nimi rano na ryby. A czemu nie. xD Dwadzieścia lat bez kija w ręce, nawet wędki nie miałem swojej tylko znalazłem w garażu jakąś starą po dziadku. Budzik nastawiony na 4:50, śniadanie i lecimy. Pierwsze półtorej godziny to było wyrywanie haczyka z tataraków/zakładanie nowego przez kolegę, ewentualnie rozplątywanie żyłki. Później poszedłem w mniej zarośnięte miejsce i nawet udało mi się złapać karasia czy innego kiełbia. Polecam taki sposób spędzania czasu, choć sam długo się przed nim broniłem.
#wedkarstwo
