W sali gim­na­stycz­nej i pa­znok­ciem nas kto za­dra­pie, i głową ude­rzy, a si­nia­ka na­bi­je. A prze­cież ani nie oka­zu­je­my nie­za­do­wo­le­nia, ani nie ob­ra­ża­my się, ani nie po­dej­rze­wa­my go póź­niej, ja­ko­by czy­hał na nasze życie. Strze­że­my się wpraw­dzie przed nim, jed­nak nie jako przed wro­giem i bez ubocz­ne­go po­dej­rze­nia, ale spo­koj­nie usu­wa­my się przed cio­sa­mi. Po­dob­nie jakoś niech dzie­je się i w in­nych sto­sun­kach życia: prze­pusz­czaj­my wiele rze­czy mimo sie­bie u tych, z któ­ry­mi – rzec można – razem się gim­na­sty­ku­je­my.


Marek Aureliusz, Rozmyślania

#stoicyzm

b624d350-e0f2-465a-94c0-69d946663311

Komentarze (1)