W ramach #diriposta na zaproponowany sonet di proposta od koleżanki @KatieWee chciałem pochylić się nad tematyką sportową. Konkretnie - nad kolarstwem. Osią sonetu są moje wspomnienia z pierwszej wizyty na Grand Tourze. Nie da się wiernie opisać tego, co tam się dzieje, ale mogę dodać dla wyjaśnienia, że mimo mojego wieloletniego kibicowania tej dyscyplinie, dopiero stojąc gdzieś w górach, czekając godzinę-trzy na kolarzy, widząc walczących zawodników i wracając dwie godziny do auta w rozśpiewanym, rozbawionym tłumie kibiców - zrozumiałem znaczenie terminu "święto kolarstwa".


Może odrobinę tego poczujecie i Wy


Finisz na Grand Tourze


Czekają na zakrętach fanów całe roje -

- Ci o bandy oparci, ci na trawie siedzą,

W telefon jedni patrzą, drudzy w radio śledzą,

Jak kłębek peletonu twarde toczy boje.


Sam cierpliwie tu czekam, między ludźmi stoję,

Podsłuchuję dzielących się o trasie wiedzą,

Sto języków dokoła, gwar kibice niecą,

Otwórzmy w dnie doliny wyścigu podwoje!


Oto jest! Wjeżdża grupa do walki gotowa,

Kolejno pomocnicy zbijają do boku,

Zostają najmocniejsi, trwa wysiłku zmowa!


Mijają mnie w sekundę, wciąż trwa wrzawa wokół,

Wciśnięty w duszę widok, w sercu wciąż brzmią słowa,

I pragnę, ponad wszystko, wracać tu co roku.


#nasonety #zafirewallem

Statyczny_Stefek userbar

Komentarze (1)

splash545

Miałem rację, że będzie dobrze Gratuluję dobrego debiutu w #nasonety i tego, że brałeś udział w takiej imprezie. Szacun

Zaloguj się aby komentować