W kolorze grzanek wyciągniętych na czas z tostera, wygrzani włoskimi promieniami, z cząstką piękna i niepodrabialności Wenecji w serduszkach.
Z pudłem staroci wygrzebanych na targach, z zawiniątkami skrywającymi wspaniałosci spod ręki mistrzów wyspy Murano, z szorstko-jedwabistą fakturą alpejskich krów na końcach palców.
Brzuchy i bagażnik wypchane picką, Fragolino, Limoncello, ciastkami, ciasteczkami, napojami z bloody orange.
Wracamy do domu. Do rzeczywistosci tak kolorowej, jak te nasze podróże. Tylko bardziej swojskiej, bo wiadomo - wszędzie wspaniale, ale w domu najlepiej.
#niemoralnesalto
