#uuk #uuuk #podzałatanymbębnem #straszniedługie #całefragmenty

NIE WIDZĘ SENSU – oświadczył przybysz.

– Słucham?

CO WŁAŚCIWIE POWINNO SIĘ ZDARZYŁ?

– A ile drinków wypiłeś, przyjacielu?

CZTERDZIEŚCI SIEDEM.

– W takim razie praktycznie wszystko – odparł barman. A ponieważ znał się na swoim fachu i wiedział, czego oczekują klienci pijący samotnie do świtu, zaczął polerować ścierką kieliszki i zapytał: 

– Kobieta cię wyrzuciła, co?

SŁUCHAM?

– Zalewasz smutki, prawda?

NIE MAM SMUTKÓW.

– Nie, pewno, że nie. Zapomnij, że o tym wspominałem. – Parę razy energicznie przetarł kieliszek. – Pomyślałem tylko, że czasem przyjemnie jest z kimś pogadać.

Obcy milczał przez chwilę, wyraźnie zamyślony. Wreszcie powiedział:

CHCESZ ZE MNĄ POROZMAWIAŁ?

– Tak. Jasne. Potrafię dobrze słuchać.

NIKT JESZCZE NIGDY NIE CHCIAŁ ZE MNĄ ROZMAWIAŁ.

– Paskudna sprawa.

I WIESZ? NIGDY NIE ZAPRASZAJĄ MNIE NA PRZYJĘCIA.

– Fatalnie.

WSZYSCY MNIE NIENAWIDZĄ. KAŻDY, BEZ WYJĄTKU. NIE MAM ŻADNYCH PRZYJACIÓŁ.

– Każdemu przyda się przyjaciel – wygłosił mądrą sentencję barman.

MYŚLĘ...

– Tak?

MYŚLĘ, ŻE MÓGŁBYM SIĘ ZAPRZYJAŹNIŁ Z TĄ ZIELONĄ BUTELKĄ.

Oberżysta pchnął ośmiokątną butlę przez bar. Śmierć złapał ją i przechylił nad kieliszkiem. Krople cieczy zadzwoniły o szkło.

PIJANY MYŚLISZ JESTEM JA, CO?

– Obsługuję każdego, kto potrafi ustać prosto dwa razy na trzy – zapewnił oberżysta.

I MASZ ABSSORULUTNĄ RRACJĘ. ALE JA...

Gość znieruchomiał z palcem wystawionym do góry.

CO TAKIEGO MÓWIŁEM?

– Że mam cię za pijanego.

AHA. TAK... AALE MOGĘ WYCZTRZEŻWIEĆ JAK TYLKO ZECHCZĘ.

TO JEST EKSZPER... MENT. A TERAZ ŻŻYCZĘ SOBIE JESZCZE POEKSZ... POEKSZPERYMENTOWAĆ Z POMARAŃCZOWĄ BRANDY.

Oberżysta westchnął i zerknął na zegar. Bez wątpienia właśnie zarabiał dużo pieniędzy, zwłaszcza że obcy nie wyglądał na pedanta, który obrazi się z powodu nieco podwyższonego rachunku albo niedokładności w wydawaniu reszty. Ale było już późno. Tak późno, że robiło się wcześnie. Poza tym samotny klient miał w sobie coś niepokojącego. Goście w Załatanym Bębnie często pili tak, jakby kolejny dzień miał już nie nadejść, jednak po raz pierwszy oberżysta odnosił wrażenie, że mogą mieć rację.

NO I CO JEST JESZCZE PRZEDE MNĄ? JAKI TO WSZYSTKO MA

SENS? O CO W OGÓLE W TYM CHODZI?

– Nie mam pojęcia, przyjacielu. Myślę, że powinieneś się porządnie wyspać. Od razu poczujesz się lepiej.

WYŚPIĘ? SEN? NIGDY NIE SYPIAM. JESTEM WRĘCZ... JAK TO MÓWIĄ... PRZYSŁOWIOWY Z TEGO POWODU.

– Każdy potrzebuje snu. Nawet ja – zasugerował barman.

NIENAWIDZĄ MNIE.

– Tak, już mówiłeś. Ale jest za piętnaście trzecia.

Klient odwrócił się chwiejnie i rozejrzał po pustej sali.

NIKOGO TU NIE MA, TYLKO TY I JA, zauważył.

Oberżysta podniósł klapę, wyszedł zza baru i pomógł gościowi zejść z wysokiego stołka.

NIE MAM ŻADNYCH PRZYJACIÓŁ. NAWET KOTY UWAŻAJĄ, ŻE JESTEM ZABAWNY.

Dłoń wystrzeliła do przodu i zanim oberżysta odciągnął jej właściciela od baru, zdążyła pochwycić butelkę likieru Amanita. Gospodarz nie rozumiał, jak ktoś tak chudy może być taki ciężki.

WCALE NIE MUSZĘ SIĘ UPIJAŁ, CHYBA POWIEDZIAŁEM. DLACZEGO LUDZIE LUBIĄ SIĘ UPIJAŁ? CZY TO ZABAWA?

– To im pomaga zapomnieć o życiu, przyjacielu. A teraz oprzyj się o ścianę, a ja otworzę drzwi...

ZAPOMNIEĆ O ŻYCIU. HA HA.

– Wpadnij znowu, kiedy tylko przyjdzie ci ochota. Nie zapomnij.

NAPRAWDĘ CHCIAŁBYŚ MNIE TU ZNOWU ZOBACZYŁ?

Oberżysta spojrzał przez ramię na stosik monet na barze. Warte były odrobiny dziwactwa. Przynajmniej ten tutaj był spokojny i chyba nieszkodliwy.

– Oczywiście – zapewnił, jednym płynnym ruchem wypychając gościa na ulicę i odbierając porwaną butelkę. – Zajrzyj koniecznie.

TO NAJMISZ... NAMILSZA RZECZ, JAKĄ W ZŻZYCIU...

Trzask zamykanych drzwi zagłuszył dalszy ciąg zdania.

95540857-9cc8-4d35-836e-6d4d1bd05754
19868eab-0567-4900-a992-231b5be4fe4d

Komentarze (3)

Opornik

@Heheszki Nigdy nie widziałem ośmiokątnej butelki.

Cybulion

@Opornik " roku japanese gin" google

Cybulion

@Opornik kłamałem, roku jest 6cio katne, ale st.germains juz 8.

7e4c039a-4751-40b6-9b5f-6c7beed3a730

Zaloguj się aby komentować