Tym razem pod #recenzjescifi pojawi się #filmnawieczor - Stowaway z 2021 roku.


Jeśli macie całkowicie przeciętny wieczór i chcecie go uczcić całkowicie przeciętnym filmem, to będzie w sam raz. Szczerze - trochę szkoda mi autorów, bo pomysł mieli niezły, ale chyba zabrakło motywacji i siły na dobrą realizację. Rozumiem, kiedy ktoś robi coś w konwencji Dr Who, czy Star Wars - realizm nie ma znaczenia, można wytłumaczyć wszystko. Natomiast, kiedy ktoś ewidentnie inspiruje się stylistyką filmów takich jak The Martian czy Gravity, a następnie po nakręceniu pierwszych 30 sekund stwierdza, że realizm jest przereklamowany, widza to po prostu uderza, i niestety w raczej nieprzyjemny sposób.


Nie będzie zbytnim spoilerem, jeśli napiszę, że całość kręci się wokół dodatkowego pasażera, który pojawia się na statku kosmicznym przeznaczonym dla 3 osób. Koncepcja jest całkiem ciekawa, i film na początku zapowiada się nieźle. Zamysł dał naprawdę duże pole do mocnych dialogów i budowania napięcia między członkami załogi. Rozczarowanie przychodzi jednak dość szybko - dialogi są płaskie, a napięcie równie wysokie jak w aku mojego auta po nocy z włączonymi światłami. Całość się dłuży - autorzy próbowali ratować to pełniejszą akcji końcówką, raczej z mizernym skutkiem. Kiedy przychodzi rozwiązanie fabuły, odczucia widza są zbliżone raczej do "mój trud już skończon", niż do katharsis wieńczącego tragedię.


Z pozytywów - efekty są ładne, ale jest całe mnóstwo ciekawszych filmów i seriali, które można obejrzeć dla równie ładnych efektów. Z głową jest też zaprojektowany sam statek kosmiczny - widać, że ktoś tutaj słuchał ekspertów. Niestety po zaprojektowaniu modelu i napisaniu zarysu fabuły, eksperci najwyraźniej poszli w odstawkę. Z zabawniejszych momentów, jeśli ktoś jest nerdem lotów kosmicznych, polecam słuchać, kiedy podczas startu obwieszczają "max-Q".


Ogólna ocena 5.9/10. Średnio aż do bólu. Ciekawa koncepcja, zmarnowana słabym wykonaniem. O ile nie macie bardzo mocnej potrzeby oglądania aspirującego do realizmu filmu o eksploatacji kosmosu, to nie polecam. Ewentualnie, można użyć filmu jako podkładu do gry "pijemy, kiedy ktoś robi kurtyzanę z fizyki lub wiedzy o lotach kosmicznych". Prawdopodobnie nikt nie dotrwa do 60 minuty.


Film nadaje się do oglądania z dziećmi (0 przemocy, odrobina krwi/urazów ciała), choć nie sądzę, aby dobrowolnie jakiekolwiek dziecko go chciało oglądać.


Oceny w standardowych kategoriach:


  • Muzyka 4/10: Słaba - nie jakoś boleśnie słaba, ale słaba. Dodatkowo była była bardzo "generyczna" i momentami odstawała od tego co się w danym momencie działo w filmie.

  • Efekty specjalne 8/10: Efekty były chyba najlepszą częścią filmu - statek był zaprojektowany i zaminowany wiarygodnie. Taki statek może być jednym z pierwszych pojazdów, jakie polecą w rzeczywistości na Marsa.

  • Klimat/koncepcja artystyczna 7/10: Całkiem nieźle - udało im się uchwycić "feel" statku kosmicznego NASA.

  • Gra aktorska 7/10: Poprawnie. Bez żadnych rzeczy, które by mnie swoją naiwnością czy siermiężnością odrzuciły. Winy za całokształt doszukiwałbym się raczej w scenarzystach niż aktorach.

  • Dialogi 5/10: Jest z grubsza ok, ale biorąc pod uwagę koncepcję filmu, można było tutaj umieścić wiele bardzo mocnych dialogów. Nawet zapisy rozmów z lotów Apollo mają w sobie więcej dramatyzmu.

  • Postaci 5/10: Postaci są zwyczajnie naiwne. Oczywiście nie jestem ekspertem w dziedzinie charakteru astronautów NASA/ESA, ale jakoś mało polotu widać w bohaterach filmu.

  • Spójność świata 7/10: Świat przedstawiony, który tutaj widzimy nie jest naszym światem - chyba, że ktoś postanowił zwolnić cały personel NASA/ESA i obsadzić go ludźmi wziętymi z polskiej policji wraz z gen. Szymczykiem. Tak czy siak - jeśli już przejdziemy do porządku dziennego ze skalą niekompetencji wszędzie widoczną, to świat jest dosyć spójny.

  • Zawieszenie niewiary (suspension of disbelief) 5/10: Zacznijmy od tego, że dodatkowy pasażer na pionierskiej misji na Marsa jest czymś totalnie, ale to totalnie nieprawdopodobnym. Kolejną nieprawdopodobną rzeczą jest stan zaopatrzenia tej misji. W kwestii samej realizacji - z jednej strony, jest całe mnóstwo niedociągnięć, i często jest niezbędne przymykanie oka, ale ogólny zarys misji jest ok.

  • Spójność fabuły 6/10: Sporo losowych rzeczy dzieje się tylko po to, aby popchnąć fabułę dalej. Odczuwalny jest brak przemyślenia całości - jest trochę naciąganych sekwencji zdarzeń, ale jeszcze w granicach dobrego smaku.

  • Subtelność agendy 8/10: Trochę da się odczuć ostatnio modny vibe "silna niezależna kobieta ratuje sytuację, a faceci wokół to idioci", ale z drugiej strony, kobieta dowodząca misją przejawia totalne nieogarnięcie i brak inicjatywy, więc raczej nie doszukiwałbym się tutaj spisku radykalnych feministek. To po prostu nieprzemyślane i topornie napisane postaci, a nie żadna agenda.

  • Współczynnik głupich decyzji 3/10: No nie ukrywajmy - nie jest to dobrze zaplanowana, dobrze zrealizowana ani dobrze dowodzona misja kosmiczna. Jest całe mnóstwo momentów, kiedy nasuwa się myśl "a czemu nie zrobicie tak?" - tj. rozwiązań, których autorzy albo nie widzą, albo widzieć nie chcą.


#recenzjescifi #scifi #filmy

373d2862-cc4c-4e0f-961a-ea7b994e867e

Komentarze (2)

szukajek

bardzo ładny opis:)

ale ja bym to opisał w jednym zdaniu...

serwisant zemdlał w skrzynce rozdzielczej i obudził się na orbicie.

:x

LondoMollari

@szukajek Staram się utrzymać opisy w tonie maksymalnie bezspoilerowym.


A tak poza tym, to właśnie nie na orbicie, jakby to było na orbicie, to nie byłoby całej afery. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować