#tworczoscwlasna #poezja #wiersze


być może to przebłysk,

zrodzona w barwach zieleni słoneczna nadzieja

na szczęśliwe zakończenie tej nitki,

wiara, że dziarsko uda się pokonać

własny nie lada przyczepny cień,

który nie odstępuje na krok


zakłamując, prowadzi jak po sznurku,

gdy w rzeczywistości

każdy najmniejszy wychył w lewo, czy w prawo,

to niezdecydowanie, wewnętrzna nierównowaga,

którą można tylko przypłacić,

kończąc mignięciem wprost nie do wyłapania,

jak jedno z świetlnych rozszczepień

z miriady księżycowych odbić

pośród mieniących się oczek stawu

porośniętego rzęsą


malujesz rozkołysane i cała jestem

w tej lunatyczno-księżycowej opowieści

o balansowaniu na bieliźnianym sznurku


prę dziarsko przed siebie jak świetlne dziecię

z nieco zadartym pinokiowym noskiem,

podskórnie czując trwogę,

gdy przez roślinną tkankę tętniące prześwituje serce,

w tej chwili niemalże połknięte,

kiedy trzeba bezgranicznie ufać własnym krokom,

próbując stawiać odważnie stopę za stopą


a przecież tak niełatwo szukać

kolejnych zaczepień i właściwych podparć,

gdy jakiś szept ustawicznie podpowiada,

że myśl o lataniu najczęściej rozbija się

w samych głowach


malujesz nieuchwytne,

a ja wędruję po rozszczepionym sznurku,

wysoko, nad kluczem ptaków, gdzieś

gdzie być może już tylko dmuchawce, latawce, wiatr


czy umiesz wyłapać mnie w porę,

szczęśliwą podając rękę?


.


Autor obrazu: Sisey - "kiedyś ta droga skończyć się musi".

d7c57905-3ea6-4be2-bfbb-f9c6297c54bd

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować