#tikutak #zegarki #zainteresowania #hobby #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

Jeszcze o zegarkach i kosmosie, dziś - Rakieta.

Sama Rakieta nie od początku była Rakietą. Posłuchajcie….

W czasach przed zorganizowaną produkcją czasomierzy, za ich stworzenie odpowiedzialne były manufaktury, w których wykonywano wszystkie elementy, ewentualnie wszystkie części mechanizmu, do którego obudowę dorabiał jubiler (jeśli zegarek był kosztownym kieszonkowym czy naszyjnikowym cacuszkiem), albo też stolarz, jeśli chodzi o zegar stojący czy naścienny...Bo zegarki naręczne to jeszcze nie te czasy - dopiero w 1790 połączono biżuteryjną bransoletę i zegarek.

Dawno, dawno temu w Rosji, w 1721 r., jeszcze za cara Piotra I Wielkiego, założono fabrykę w Piotrogrodzie, w pobliżu Zatoki Fińskiej. Początkowo zajmowała się czymś zupełnie innym: cięciem diamentów i innych kamieni szlachetnych, potem produkcją kamieni technicznych. To tutaj cięto klejnoty na jajka Faberge, i te do korony carów. Tu również, wiele lat później, stworzono kamienne okładziny Mauzoleum Lenina i słynne czerwone gwiazdy Kremla. W czasie wojny produkowano elementy dalmierzy i wysokościomierzy, służące do łożyskowania mechanizmów różnych sprzętów wojskowych, z czasem założono tam też produkcję zegarków. Carska fabryka przetrwała komunistów, trudne czasy transformacji i działa do dziś, w dalszym ciągu robiąc to samo (przynajmniej tak było do czasów wojny na Ukrainie, obecnie brak mi rozeznania). Jest to jedna z najstarszych, nieprzerwanie działających wytwórni na świecie. Jeśli chodzi o zegarki rosyjskie i radzieckie, mimo że fabryka jako taka jest - jako się rzekło - stara i szacowna, to nie jest ani pierwszą, ani drugą wytwórnią zegarków, bo te miana noszą zakłady moskiewskie, które - ha, ha - powstały później....Ale u Ruskich już tak jest.

O 1. Moskiewskiej Fabryce już było dość dużo, o 2. Moskiewskiej opowiem kiedy indziej, na razie tylko o tym wspominam. Co do sposobów produkcji, to w przeciwieństwie do większości fabryk szwajcarskich, które działały na zasadzie montowni gotowych elementów, Petrodworecka Fabryka Zegarków wszystkie elementy poza paskami produkowała w swoim zakładzie. Wytwarzano tam szereg marek, takich jak Baltika, Pabieda, Petrodworec, Rassija, Leningrad, Newa, Majak. Od Pabiedy, czyli Zwycięstwa, rozpoczęto powojenną produkcję zegarków w 1945 r. Bywało i tak, że 3 marki różniły się od siebie jedynie napisem na tarczy. Zmieniło się to po locie w kosmos Jurija Gagarina – kilka lat później nastąpiła unifikacja nazw i wszystkie zegarki produkowano pod wspólną nazwą Rakieta, tak nazwano markę i samą fabrykę. Z kilku podstawowych mechanizmów wybrano 2609 (i jego rozwinięcia) jako najprostszy, najbardziej niezawodny i jednocześnie dający możliwość tworzenia wielu wersji, w latach 70-tych zastąpiono go nowym 2609H i z tym mechanizmem występuje większość obecnie spotykanych zegarków.

W 1969 r. „Rakiety” nosili radzieccy polarnicy, w 1980 fabryka robiła oficjalne zegarki na olimpiadę w Moskwie, każdy z radzieckich przywódców: Breżniew, Gorbaczow, Jelcyn, Putin, Miedwiediew - miał ”Rakietę” na nadgarstku. Po reorganizacji w 2009 r., fabryka pracowała w warunkach jak najbardziej nowoczesnych. Opisywano, że ok. 200 elementów zegarka wytwarza się w trakcie ok. 8000 czynności. Ponieważ fabryka funkcjonowała jako zakład wojskowy (dostarczała elementów różnych mechanizmów dla armii), część informacji o jej produkcji jest utajniona.

Porównywalnie do Poljota, mechanizmy Rakiety (a opracowano ich łącznie ok. 40 wersji) są uznawane za bardzo trwałe, solidne i wytrzymałe. Nie ma na to dowodów bezpośrednich, ale porównując rozwiązania konstrukcyjne, zauważam podobieństwo wczesnych werków 2609 16-kamieniowych do szwajcarskiego ETA. Przypuszczalnie, jak wspominałem w historiach dotyczących Poljota, ta myśl techniczna była zaimportowana via Francja do Sojuza.

Ten konkretnie zegareczek trafił do mnie mocno zapyziały, z pożółkłą tarczą i niekompletnymi wskazówkami, podobno „nie na chodzie”. Rakieta ma jednak to do siebie, że łaski nie robi – ma chodzić, i już. Rosjanin zapytany o to, jaki zegarek wziąłby na wojnę, odpowiada - Rakietę (a może to nie o zegarek chodziło....:) Po oczyszczeniu, dwukrotnym myciu, posmarowaniu, regulacji i założeniu nowego paska z Chin, tudzież uzupełnieniu braków, działa i prezentuje się nienajgorzej. Prawdę mówiąc, z 2 sztuk poskładałem jeden, drugi z gorszą tarczą jeszcze mi został. Czerń i biel, puryzm i klasyka, elegancja i ponadczasowość, Rakieta Panda - voila.
6cc0f68d-7989-4cb2-b525-7fa71e0729eb
6cae1180-6aba-469c-8c80-9081b69c6d2d
c2d92a16-28b6-4ec6-a7cf-bc2fa1673f70
dziki

Pomimo tego że nie lubiłem rosjan i Rosji na długo przed tym zanim stało się to modne, to rakietę bym nosił jak pojebany

t0mek

@dziki no to odżałuj kasę i kup automata, można dorwać dobry stan od 130 zł. Dobry zegarek i dobry automat. A jak lubisz dziwactwa, to np. multikalendarz, taka ruska wersja Orienta "patelni". Jest tego zresztą więcej, np. gdybym mądrzej kupował, zamiast tony badziewia bezmyślnie nabytego (bo było tanio) wydał forsę raz a dobrze, miałbym Rakietę 24-godzinną. I taką z kamienną tarczą. I jeszcze kupę innych.

Zaloguj się aby komentować