Takie mam odczucie, że w Polsce coraz większym problemem staje się potworna ślamazarność i bylejakość koncepcyjna inwestycji publicznych. Budowlanka się upasła na deweloperce jak świnie i mają wyjebane. Dodatkowo urzędasy praktycznie nic nie wymagają, a w szczególności sprawnego prowadzenia robót. I potem mamy takie kwiatki jak ROK czasu na budowę ronda na lokalnej drodze, 9 miesięcy na położenie 3km wodociągu, czy 4 lata na przebudowę kilku km drogi krajowej. O ewenementach typu 5 rok babrania się z S7 pod Warszawą nie wspomnę.
Osobnym aspektem jest tragiczne oznakowanie wszelkich robót budowlanych. Nawet jak są wymagania, to nikt ich nie sprawdza, te wszystkie "tymczasowe" organizacje ruchu tworzą chyba kretyni, w nocy ciemno jak w d⁎⁎ie, nic nie oświetlone, znaki stoją jak chcą, dziś objazd tędy, jutro już nie, ale nikt tabliczek nie ściągnął, itp., itd. Mierność i bylejakość na każdym kroku.
Dotyczy to też jakości projektów i koncepcji inżynieryjnych. Zamiast upraszczać, uplynniać, robić rezerwy na wzrost ruchu, to robi się jakieś potworki, drogie wiadukty nie tam gdzie potrzebne oraz najaktualniejszy obecnie konik, czyli ronda "turbinowe" na zjazdach z ekspresówek. Moim ulubionym przykładem jest tu węzeł S7 Nowy Dwór Mazowiecki, gdzie na bardzo obciążonym ruchem skrzyżowaniu z DW579, jakiś tytan intelektu wymyślił rondo jak na zdjęciu, gdzie połowa wjazdów jest jednokierunkowa. Jeszcze się budowa nie skończyła, a już ludzie pod prąd wjeżdżają. I znowu totalna bylejakość, brak jakiegokolwiek przemyślenia koncepcji.
#hydepark #inwestycje #polskiedrogi
