Taką rozkmine miałem ostatnio. Jak to było w PRL-u jak był protest w jakiejś firmie albo cos, jak się ludzie komunikowali, jak ktoś z drugiego końca Polski wiedział co się dzieje na wybrzeżu albo na odwrót.
W mojej firmie (nie licząc spółek przyzakładowych) pracuje 3,5 tys ludzi a i tak jest taki głuchy telefon jak nie wiem, ktoś coś usłyszy o innym wydziale, 5 osób coś poprzestawia i później się okazuje, że nikt nic nie wie, albo wychodzą kwiatki o których nikt nic nie mówił :p i to w dobie internetu i rozpowszechniania informacji w ułamek sekundy. Nie wiadomo co się dzieje z wydziałem obok, czy pracuje czy nie. A co dopiero jakieś konspiracje strajkowe czy coś.
Ciekawe w sumie.
Nie chodzi mi o to, że lubię plotki bo nie lubię, po prostu zastanawia mnie czy kiedyś też była taka dezinformacja bo na logikę powinna być jeszcze większa.
#rozkminy