Tak sobie myślę, że bez względu na wynik końcowy, to pi⁎⁎⁎⁎lę ten kraj i tych ludzi tu mieszkających. Ciężko to nawet współobywatelami nazwać. Pogarda? Jak najbardziej. Zawsze czułem pogardę do cwaniaczków, zlodzieji, dresiarstwa i innych ludzkich odpadów. Nie muszę akceptować, że ten cały odpad wybrał sobie kolesia na swój obraz i podobieństwo.
W życiu do wszystkiego doszedłem sam. Jedyny "bonus", to że urodziłem się w Stolicy, ale dorastałem w zwykłym robociarskim bloku z wielkiej płyty. Ojciec robol-nafciarz, matka robol-laborant. Żadnych znajomości i koneksji. Na studia zdawałem dwa jebane razy zanim się dostałem. Przez całe studia dorabiałem tyrając w hurtowniach i magazynach. Żadnych spadków, mieszkań po babci. Dziś szczyle płaczą jak to im ciężko jest, bo siedzą na przystanku i ćpają, łee łee (Pezet czy inne gówno).
Na żadnego prezydenta, poza Kwachem, nie głosowałem z pełnym przekonaniem, a i również często bez przekonania, ale zawsze ze świadomością, żeby nie dawać szans skrajnym debilom. Jak widać elementarna uczciwość nie popłaca.
Jako jednostka niedużo mogę zrobić, ale mogę wyzerować wszelkie podatki płacone na ten cyrk. Nie będzie sponsorowania 800+, socjali, dopłatek, emeryturek i innego gówna. Jako posiadacz sp. z o.o. mogę to zrobić. A docelowo trzeba się poważnie zastanowić, czy jednak nie warto na emeryturę całkiem zmienić klimatu.
Bardzo się cieszę z najlepszej chyba decyzji w życiu i wysłania syna na studia zagraniczne. Nie będzie musiał sobie układać życia w tym pierdolniku, gdzie byle bandzior ma większe poważanie, niż wykształcony obywatel. Amen
#hydepark #polityka