Tak se czasem wieczorkami kminię, że z biegiem czasu artyści pozwalają sobie na coraz więcej, przesuwana jest granica dobrego smaku, tabu, tego co nas szokuje. Kiedyś przekleństwa były nie do pomyślenia w muzyce, później przyszedł rap i bluzgi stały się powszechne.
Ale mam wrażenie, że pewien typ piosenek, oparty na obserwacji tego jak żyjemy sobie w tym kurwidołku... znaczy społeczeństwie mógłby dzisiaj "nie przejść".
Weźmy takie "Lyin Eyes" zespołu The Eagles, czy dzisiaj dałoby się po prostu nagrać piosenkę o tym, że pewna kobieta zdradza swoich partnerów na prawo i lewo? Czy zaraz podniosłoby się larum o braku poszanowania dla kobiet i o życiu w patriarchalnym społeczeństwie?
taguje #urojeniaprawakoidalne choć w sumie to daleko mi od prawicy
https://www.youtube.com/watch?v=PqccEpqvwPY
#muzyka