@GrindFaterAnona wybacz, wyszedłem z założenia, że jak gość ma w awatarze cos, co wygląda jak logo metalowej kapeli, i pisze, że nie siedzi w elektronice, to pomyślałem, że chłop w życiu za wiele poza metalem nie obczajał, stad poprzedni post mający zachęcić do wyjścia ze "strefy komfortu", myślałem że coś będę mógł polecić i pomóc poszerzyć horyzonty.
Dla mnie ten album brzmi jak wczesny Aphex Twin, tylko że mniej połamany rytmicznie i z biedniejszymi brzmieniami (czyli lata wczesne '90 vs druga dekada XXI wieku, a jednak biedniej).
I brakuje mi w tym, co John stworzył, jakiejś wybitnej harmonii i głębii. Tym bardziej, że gość ma o tym wybitne pojęcie; do dziś pamiętam jakiś stary wywiad z Frusciante, dla magazynu gitarzysta, czy czegoś takiego, gdzie wykazał się holistycznym spojrzeniem na muzykę, wspominając, że konkretne emocje, które płyną za wybranym dźwiękiem w stosunku do akordu w tle, zupełnie przekształcają wydźwięk całości. Spostrzeżenie proste, ale jednak wymagające od muzyka dużej świadomości kompozycji i szerszego patrzenia na muzykę, poza pryzmat własnego instrumentu. Że nie tylko patrzysz na skale, teorię muzyki, ale przede wszystkim na emocje które finalnie z tego płyną.
Spodziewałem się po nim dużo więcej gdy usłyszałem, że idzie w elektronikę, odcinając się od swoich rzewnych uniesień, które tworzył solo. No i nie powiem, parę utworów mam na Spotify, ale częściej je przerzucam, niż słucham. Zbyt wysokie miałem oczekiwania, tu mój błąd.