Święta to magiczny czas, pełen radości i miłości, a także i niespodzianek pod choinką. Co prawda już po świętach, ale chciałem dzisiaj wam opowiedzieć o niespodziance jaką napotkałem w tym sezonie pod choinką. Choinkę, jak co roku, kupiliśmy świeżą, kilka dni przed wigilią, przyozdobiliśmy i cieszyliśmy się świąteczna atmosferą. W wigilię, nie wiadomo kiedy dokładnie, nie wiadomo jak, Mikołaj podrzucił nam prezenty. Ale to w sumie żadna niespodzianka, bo byliśmy grzeczni. To, o czym chcę napisać, zaczęło się pierwszego, albo drugiego dnia świąt (dokładnie nie pamiętam), kiedy znalazłem pod choinką... robaczka. No ok. Świeża choinka, to nic dziwnego że jakiś robaczek przywędrował na gapę. Ale, następnego dnia pojawił się kolejny i tak przez następne dni codziennie jeden albo dwa. WTF? Niektóre były jakby półmartwe, ledwo ruszające się, a niektóre całkiem sprawne. Próbowaliśmy szukać ich na choince, ale nic nie było widać. Potem liczba znajdowanych robali się zwiększyła. Najpierw kilka w ciągu dnia, a wczoraj zebrałem ich z pod choinki dobre kilkanaście. Pojedyncze zdążyły nawet dojść do innego pokoju. Jeszcze raz inspekcja choinki. Tym razem nie było problemu, żeby je dostrzec - na pniu było ich od zajebania. Musiało na choince być jakieś gniazdo, z którego się wykluły. Wizyta w sklepie po środek na owady i dzisiaj akcja "martwy robal". Poniżej zdjęcia po akcji - te wszystkie czarne plamki na podłodze to te małe k⁎⁎⁎ie, które pospadały z choinki. Jedne jeszcze malutkie, inne już większe. Drugie tyle pewnie jeszcze się zatrzymało gdzieś na gałęziach i nie pospadalo. Takie oto uroki żywej choinki.
#choinka #swieta #hejtoswieta


