Święta, święta, święta. Czas prezentów. A jak prezenty robisz sobie sam, to przychodzą wcześniej. W ten sposób 3 z piór wymienionych w ostatnim poście opiszę jeszcze przed świętami
Parker Vector XL
Vector XL to ni to następca, ni to reedycja klasycznego Vectora. Różni się od niego absolutnie wszystkim: rozmiarem, grubością, stalówką, sekcją, kształtem, no jedyne, co się pokrywa, to marka. Z kolei z takim Watermanem Allure są to w zasadzie bliźniaki. Vector XL to coś, czego w najtańszych piórach Parkera w zasadzie brakowało. Jest to jedyne "duże" pióro poniżej 100 złotych, zapełnienie niszy pomiędzy Jotterem i Vectorem a IM, gdzie dwa pierwsze są piórami wąskimi, a cena IM'a normalnie przekracza stówę (na oficjalnej stronie producenta.)
Pierwsze co wpadło mi do głowy po otwarciu pudełka, to "k⁎⁎wa mogłem niebieski wziąć." Pierwsze co wpadło mi do głowy po wzięciu go do rąk, to "k⁎⁎wa, to metalowe jest." Z nieznanych sobie przyczyn ubzdurałem sobie, że ten model jest plastikowy. Otóż nie jest. Mosiądz lakierowany, wykończenie na taki bym powiedział szroniony metal, bardzo przyjemne w dotyku, bardzo fajnie leży w ręku.
Ogólnie podoba mi się estetyka tego pióra, zwłaszcza półprzezroczysta sekcja i duża, pełnowymiarowa stalówka, czyli coś, czego w tanich parkerach też nie było. Stalówka F pisze cienko jak na Parkerowską F-kę, ALE, co mnie zdziwiło, tak samo pisał stary Vector, a wydawało mi się zawsze, że sytuacja była wręcz odwrotna, ale to pewnie skojarzenie z Vectorami z M-ką.
W każdym razie - tanie, duże pióro Parkera (jedyne takie), bardzo przyjemnie piszące, cienko piszące, bardzo fajnie wyglądające i z półprzezroczystą sekcją, dla mnie bomba. Tylko może nie koniecznie to zielone





