Strasznie się wkurwiam w robocie. Zatrudnili mnie do wzrostu sprzedaży. I udało się to. Na ten moment podniosłem dochody firmy o 38 %. Wcześniej było różnie z rentownością, ale mój szef ma 2 inne spółki i sobie dosypywał hajsu. Warunki mam nawet okej.
Rzecz w tym, że chcę iść do przodu, a widzę tutaj problemy z procesami, rzekomy brak czasu na obsługę klientów i często muszę świecić oczami. Mam też wątpliwości co do efektów pracy jednej osoby. Tematyka to Marketing internetowy/E-Commerce/IT. Nasza agencja jest niewielka, 8 osób.
Czekam na jeden projekt już miesiącami, przeciągam klienta. Za to bezpośrednio odpowiedzialny jest szef, ciągle mnie przeciąga. Irytuje mnie, że ograniczają moją pracę, bo chciałbym przynosić więcej umów, ponieważ od tego mam premię. Niebawem wejdę w 1 próg, bo zbudowałem swój portfel od zera i boję się, że będę z czasem niektórych tracić.
Generalnie firma ma ogromny potencjał na dużo lepsze wyniki, ma nowe możliwości, nawiązałem też wartościową partnerską relację i możemy iść do przodu. Niestety tutaj nie każdy jest profesjonalistą. Mój vis a vis na tym samym stanowisku zadowala się nijakością, nie zależy mu więcej zarabiać, jest minimalistą (a nie zarabia dużo) mój szef wiecznie wszystko odkłada, a ja mam rolę handlowca, to naturalne, że chcę zarabiać więcej.
Dlaczego nie zmienię pracy? Bo w handlu nie można zbyt często, jest to źle odbierane, a widzę tu ogromne możliwości na rozwój i próbuję skruszyć beton i czasem mi się trochę udaje. Do tego ta praca daje mi dużo inny handicap w postaci nawiązywania kontaktów na rynku lokalnym, poznałem sporo przedsiębiorców. I dużo się tu uczę. Pracuję od 8 miesięcy, nie chcę krócej niż 2 lata. Do tego jest to ta branża, w której się wykształciłem i w której jestem naprawdę dobry. I w pracy też jest względnie luz. Ale moja ambicja mnie pcha dalej.
W skrócie: Firma chce zarabiać więcej, ale mój szef nie chce ruszyć d⁎⁎y. Mam przynosić umowy, ale nie wyrabiamy się z projektami. Mamy tyle osób, że powinniśmy zarabiać jeszcze 50 % tego co teraz, ale tego nie robimy, bo nie ma poukładanych procesów i gro czasu jest po prostu przepalane. A ja się strasznie wkurwiam, bo nie jestem do takiego nieładu przyzwyczajony.
Przychodzę do pracy często i na start jestem zniechęcony. Bo wydaje mi się, że to nie ma sensu/znaczenia ile zrobię i nie warto się w ogóle starać. A w handlu jest tak, że im bardziej ciśniesz, tym więcej zarabiasz, ale tutaj mi często związują nogi. No i taki dylemat.
#pracbaza #praca #zalesie