Sporo rzeczy w tym wierszyku poniższym jest wymyślonych, ale to, że papież kiedyś przejeżdżał za blokiem, w którym mieszkałem to akurat prawda, choć konkretną datę tego przejazdu musiałem jednak sprawdzić. Prawdą jest też to, że było tam wtedy mnóstwo ludzi, a przynajmniej tak to pamiętam, choć ta pamięć przejawia się nawet nie tyle w jakichś migawkach, co w przywołaniu wrażenia, pod jakim wtedy byłem. Wrażenia, że jestem gdzieś, gdzie dzieje się coś bardzo ważnego, choć nie do końca rozumiem co. W ogóle wydaje mi się, że ten przejazd papieża jest najdawniejszym wspomnieniem, jakie jestem w stanie przywołać.
Ciekawą rzeczą jest też to, że podobny tłum i ścisk pamiętam też z wydarzenia, które miało miejsce kilkanaście lat później, kiedy to do mojego gimnazjum przyjechała Manuela z Big Brothera. Z tego przyjazdu też niewiele więcej pamiętam poza tym ściskiem i ogólną atmosferą, że dzieje się coś ważnego i podniosłego.
***
03.06.1991
A kiedy papież przejeżdżał przez Kielce
ulicą Warszawską, tuż za moim blokiem,
to my na chodniku zajęliśmy miejsce,
chociaż część sąsiadów spoglądała z okien.
Bo my na parterze mieszaliśmy – nisko,
w dodatku z oknami na południe i wschód,
więc choć do Warszawskiej mieliśmy dość blisko,
jednak trzeba było wyjść nam na zachód.
Ja byłem ten starszy, bo miałem trzy lata,
siostra moja miała zaś niecały rok.
Zabrała nas mama, bo w pracy był tata,
no a przy Warszawskiej ogromny był tłok.
Kilka się osiedli wówczas tam zebrało,
a każdy mieszkaniec w bojach zaprawiony,
po walkach o cukier albo o kakao
w kolejkach w ustroju ledwie co minionym.
Jakieś dyskretne popchnięcie kolanem
– trzylatek na łokieć za niski wszak był –
i choć za spódnicę tam trzymałem mamę
to tłum wciąż uparcie przesuwał mnie w tył.
Nagle: poruszenie! – Już jedzie! – szeptano,
nawet pieśń maryjną ktoś zaintonował.
Mnie mamy spódnicę z ręki zaś wyrwano,
bo każdy się bliżej do Warszawskiej pchał.
Przejechał. Podobno cały był na biało.
Podobno nam machał i się uśmiechał.
Podobno - tak mi powiedzieli, sam widziałem mało,
bo sąsiad przede mnie w końcu się wepchał.
Tak zamiast zobaczyć Ojca Najświętszego
oglądałem tyłek sąsiada Krzackiego.
No i to by było wspomnień mych na tyle –
ciut za niski byłem na papa mobile.
***
#wolnewiersze
#zafirewallem