Słyszałem wielokrotnie opinię, że polskie seriale (jak np. "Klan", "Złotopolscy" czy "M jak Miłość") znacząco odbiegają od rzeczywistości i niektóre elementy świata w nich przedstawionego są skrajnie nierealistyczne. Też tak uważacie? A konkretnie, co dostrzegacie w nich nierealistycznego?
Ja od dawna już nie oglądam regularnie seriali, ale jak jestem u rodziców, czasem zdarza mi się obejrzeć razem z nimi. I zauważyłem takie oto nierealistyczne elementy:
  1. Jedzenie śniadań całą rodziną, z herbatą i kawą podaną w dzbankach oraz szynką, serem i pomidorami pokrojonymi na półmisku. W rzeczywistości nawet w dni wolne od pracy mało kto jada w taki sposób (o ile nie przychodzą goście), natomiast w dni robocze po prostu nie ma na to czasu. Słyszałem, że powodem jest unikanie pokazywania opakowań produktów, np. kartonu soku czy "sreberka" masła - żeby nie robić kryptoreklamy. Ale już w przypadku kawy czy herbaty takie tłumaczenie nie działa. Wystarczy, by aktorzy trzymali w rękach kubki z brązowym płynem lub nawet puste (jeśli pokaże się je pod odpowiednim kątem). Po co za każdym razem stawiać na stole czajniczek?
  2. Ślub kościelny w serialach pokazywany jest zawsze jako odrębna uroczystość, a nie jako część mszy. Ksiądz celebruje w kapie zamiast w ornacie. Osobiście nigdy nie spotkałem się z takim ślubem.
  3. Księża niemal cały czas noszą na głowach birety. Tymczasem już dawno nie widziałem księdza w birecie - ani w mieście, ani na wsi. Szczególnie ten ksiądz z "Rancza" zdaje się nigdy nie rozstawać ze swoim biretem, dzięki czemu wygląda dla mnie karykaturalnie, a nie jak prawdziwy kapłan (choć to akurat serial komediowy, więc efekt może zamierzony).
  4. W "Złotopolskich" irytowało mnie często padające w rozmowach słowo "ożenek". Gdyby padło raz czy dwa, nie byłoby w tym nic dziwnego. Ale ja słyszałem je wielokrotnie, chociaż sam tego serialu nie oglądałem i tylko okazjonalnie czasem patrzyłem. W ogóle miałem takie wrażenie, że oni tam ciągle plotkowali o związkach damsko-męskich, "swatali" chłopaków z dziewczynami itp. A tak się składa, że mam rodzinę na wsi i w rzeczywistości oni się tym aż tak nie interesują.
  5. Listonosz jako bardzo ważna i dobrze wszystkim znana osoba w społecznościach wiejskich. Naprawdę tak jest? Że do wsi ciągle przyjeżdża ten sam listonosz i jest zapraszany do domów na kawę itp.? Widziałem kilkukrotnie, jak na wsi była dostarczana poczta i żadnych zażyłości z listonoszem nie było - zwykły "biznes" i tyle.
  6. Zwracanie się do farmaceuty per "panie magister". Poza serialami nigdy nie słyszałem.
  7. Zwracanie się do nauczycieli w liceum per "panie profesorze". U mnie nie było takiego zwyczaju i to już od wielu lat. U moich znajomych z innych szkół, w tym także z innych miast, też tego nie było.
  8. W ogóle w serialach jest za dużo nauczycieli-mężczyzn. Owszem, trafiają się, ale poza takimi przedmiotami jak WF czy informatyka, są w rzeczywistości rzadkością. Zaś w serialach jest na ogół pół na pół.
  9. Postacie noszą imiona nietypowe dla swojego pokolenia. Np. w "Klanie", który za dzieciaka kiedyś oglądałem, był jakiś Eryczek, jakiś Wituś, potem znowu jakiś mały Władzio.
  10. Młodzi (i nie tylko) ludzie nie mają tam większych problemów ze znalezieniem pracy i zarabianiem pieniędzy. Co chwilę przytrafiają im się korzystne zbiegi okoliczności lub spotykają kogoś znajomego z atrakcyjną ofertą. Tutaj wyjątkiem był serial "Plebania", gdzie bieda była pokazywana.
  11. Strasznie chorowici są ci bohaterowie seriali. Kilka poważnych chorób wśród członków jednej rodziny. Do tego śmiertelne wypadki, zagnięcia, konflikty z prawem (więzienie) - i to wszystko też w tej jednej rodzinie, razem z chorobami. Cóż, jakoś trzeba się pozbyć aktorów, którzy sami zachorowali/umarli lub po prostu nie chcą dalej grać.
  12. Okazuje się, że w całej Warszawie jest tylko jedna apteka, jeden bank, jedno przedszkole, jeden prawnik, jeden psychoterapeuta itd. Bohaterowie serialu co chwilę "przypadkiem" wpadają na siebie. Ale to można zrozumieć, w końcu obsada i scenografia mają swoje ograniczenia. Choć i tak te sytuacje są kuriozalne.
Właśnie niedawno odwiedzałem moich rodziców i obejrzałem przy okazji kilka odcinków różnych seriali, stąd taki wpis.
Nan

Zawsze jak jestem u babci oglądam z nią seriale, których nie widziałam od dłuższego czasu. Do Twojej listy dodałabym poruszanie się po domu w ubraniu wyjściowym i...zawsze w butach. Nie ogarniam jaki jest sens chodzenia po domu w szpilkach^^

Bipalium_kewense

@Nan Z tym chodzeniem po domu w butach to ciekawa sprawa. Myślałem, że zdejmowanie obuwia jest wszędzie na świecie normą, a okazuje się, że nie. Obcokrajowcy z niektórych krajów (zwłaszcza z USA) są często zdziwieni, że w Polsce i niektórych innych krajach zdejmuje się w mieszkaniu buty. Sporo czytałem o tego typu "szokach kulturowych". Zaś co do stroju wyjściowego, to mam wujka, który cały dzień nosi spodnie w kant i koszulę. Chociaż przynajmniej zdejmuje w domu krawat.

pescyn

@Bipalium_kewense 5,6,7 - zdarzają się


5 to raczej popkulturowa pamięć mięśniowa scenarzystow pamiętających lata 60-80 gdy dobre układy z pracownikami poczty ułatwiały życie czy to na wioskach czy mieście teraz to już przeszłość i rzadko kiedy występuje, pracownicy poczty nie maja czasu na takie pierdoly


Z 6 i 7 - byłem widziałem potwierdzam - ale to margines marginesów na skale błędu pomiarowego dziwi skala rejestrowania tego w tv


Cała reszta mocno w punkt, syta lista

Zaloguj się aby komentować