Sk⁎⁎⁎⁎syny mnie toczą jak kraj korupcja Żart, sobie sam jestem największym rakiem Urodziny w lipcu, więc wyboru nie miałem Od dziś w październiku zakaz chodzenia do łóżka

Słońce mi zabrali, wyboru nie miałem Mrok nie miał problemu, by szybko mnie uwieść Mrok to wilgoć, płuca opanowała mi pleśń Teraz już nie oddycham, padłem pod głazów nawałem

Znajomi zniknęli, rodzinę sam odrzuciłem Ktoś mnie tak wychował, rodzice czy otoczenie? Teraz jestem stary, lecz gdzie moje korzenie Pytam retorycznie, tamte lata przepiłem

Wszelki smutek przez noc zamieniam w gniew Wolę emocje silne bardziej niż te słabe W uczucia ponownie raczej nie zagłębiam się Zazwyczaj się to kończy, że rozgotuję żabę

#zafirewallem #tworczoscwlasna #poetolitosci

Komentarze (1)

rakokuc

Ostentacyjnie szczere.

Zaloguj się aby komentować