Siema. Rozpocząłem budowę równo 3 lata temu. Znaczy tak fizycznie to w lecie 2020 ale dokumenty i projekt zacząłem ogarniać w styczniu.
Po tych 3 latach mam dość. Za chwilę będzie stan deweloperski ale czuję że się wypaliłem i nie mam już takiej motywacji jak na początku. Odechciało mi się tego domu i tej ciągłej roboty (sam dużo robiłem) na przemian z papierologią i urzędami, fachowcami, geodetami.
Od tych 3 lat wiele sobie odmawiam bo "dom" a to studnia bez dna. Zmęczyło mnie to fizycznie i psychicznie. Chętnie bym to sprzedał i kupił coś w bloku ale kto teraz coś kupi jak rynek nieruchomości zamarł.
Przy budowie trzeba ciągle się na czymś znać i robić rozeznanie przed każdym etapem prac. Potem jeszcze płoty, trawniki, garaże, tarasy i następne kilka lat dostanę w ciry.
Miał ktoś taki kryzys?
#budowadomu #budownictwo #budujzhejto
GazelkaFarelka

@Enzo Budujesz za gotówkę czy na kredyt? Pewnie po trzech latach byłabym podobnie zmęczona. Ale za cel postanowiliśmy sobie wybudować się szybko, w mniej niż rok, stąd taki a nie inny projekt - płyta fundamentowa, wiązary. Niby mieszkamy już trzeci rok, ale jeszcze ciągle coś do zrobienia jest, brakuje części mebli, ścianki telewizyjnej, zamontowanego kominka. No i budynek gospodarczy / garaż SSZ w zeszłym roku zamknięty. Ale powiedzieliśmy basta, w tym roku wyjedziemy w końcu na jakieś wakacje, ile można pakować wszystkie nadwyżki pieniędzy w dom.

kreyg

Szanuję ludzi którzy budują dom i sami dużo w nim robią.

dez_

3,5 roku budowałem (murarka, instalacje i skosy samemu), pod koniec było ciężko więc wiem co czujesz. Satysfakcja po skończeniu rekompensuje wszystko. Nie odpuszczaj bo jesteś już blisko. Wykończeniowa Cię jeszcze bardziej wykończy

Enzo

@GazelkaFarelka Za gotówkę, dlatego tak długo bo wiadomo co z cenami się działo a dokładam na bieżąco.

GazelkaFarelka

@Enzo Ja uważam - nawet jak ma się dobre dochody - że lepiej wziąć kredyt, wybudować się jak najszybciej i mieć już z głowy wszystko, tylko sobie mieszkać - zamiast żyć jedną nogą normalnie (praca dzieci dom), drugą na budowie, co chwila tam podjechać trzeba, coś załatwiać, zamawiać, dzwonić, organizować. A za gotówkę to już tylko spłacać i nadpłacać kredyt.

smiejsiezzycia

@Enzo ja budowałem swój dom 8 lat. Co roku był jakiś etap. Konstrukcje, począwszy od fundamentów, po przegrody pionowe i poziome, więźbę robiłem sam. Wykończenie po części firmy.

Najbardziej w kość dało mi wykończenie, gdzie nie było widać efektów. Nie było czym cieszyć oka.

Dzisiaj jestem zadowolony. Mam swój domek. Mam duże podwórko i sporo prywatności.

Kredytu nie brałem żadnego. Przeliczyłem, że nie opłaca się płacić odsetek, ale każdy ma inne zdanie.

artur-szczepaniak

Witam towarzysza broni. Też walczę z domem od kilku lat. Może uda się wprowadzić na koniec roku. Covid, wzrost cen, rozłąka z rodziną, teksty od ludzi "ee nie opłaca się, sprzedaj bo nie dasz rady, nie wprowadzicie się, weź kredyt na 30 lat", na pewno nie pomagają. Jak mawiał klasyk - zaciskam zęby, których nie mam i jadę dalej. Dla siebie i rodziny. Znajdź ten punkt na końcu "mapy", tam czeka nagroda za te wszystkie wyrzeczenia...

dez_

@GazelkaFarelka w przypadku gdy robisz wszystko wykonawcami ma to sens. W moim przypadku samodzielna budowa to z jednej strony chęć zaoszczędzenia (naprawdę spore pieniądze), ale też satysfakcji z tego że wybudowało się dom własnymi rękoma, a to jest dla mnie cenniejsze od pieniądza. Wiem co mam i jak słyszę znajomych, którym co chwila jakiś babol wychodzi to utwierdzam się że to była dobra decyzja (to nie tak że zrobiłem wszystko idealnie, ale krytyczne rzeczy by zrobione starannie).

GazelkaFarelka

@dez_ nie wszystko, robiliśmy systemem gospodarczym a nie z generalnym wykonawcą, sporo rzeczy robiliśmy sami. Głównie mąż bo ja że względu na ciążę za dużo nie zrobiłam. Moja robota to obliczenia, szukanie ofert i zamawianie towaru, podjeżdżanie żeby otworzyć, odebrać towar, papiery z przyłączami, pilnowanie faktur itp. Mąż zrobił całą elektrykę, rekuperację, ocieplenie stropu, jakieś drobniejsze rzeczy typu układanie styropianu pod wylewkę, trochę pracował z ekipą przy innych rzeczach żeby pchnąć robotę. Ale to był maraton organizacyjny, żeby nie tracić ani tygodnia, skończy wiązać beton, jedna ekipa wychodzi, druga zaraz wchodzi.


Co do kasy to w tym czasie płaciliśmy za wynajmowane mieszkanko. Czynsz prawie taki sam jak teraz odsetki kredytu. Wolę płacić odsetki za swój dom i mieszkać w domu, z działką itp. niż za te same pieniądze w bloku w dwóch pokojach...


Jak masz na tyle dobre dochody że jesteś w stanie odłożyć na te pół roku choćby 30 tys. żeby coś pchnąć na budowie, to równie dobrze można odłożyć i nadpłacać kredyt, co zmniejsza odsetki i czas kredytowania. A przynajmniej już nie ma się na głowie budowy, tylko się spokojnie mieszka.


No i zdążyliśmy się dzięki temu wybudować jeszcze przed podwyżkami, więc też sporo zaoszczędziliśmy.


Kredyt wzięty w 2019, mieszkamy już trzeci rok. Zostało 16 lat. Coś tam nadpłacimy, to zrobi się z tego 10 lat. Cały czas mieszkamy już na swoim przez te wszystkie lata.


Oczywiście szanuję, jak ktoś buduje się sam przez lata za gotówkę, jak to mówią "szacun za napracowanko", ale z ekonomicznego punktu widzenia dla mnie to osobiście nie ma sensu.

dez_

@GazelkaFarelka z Twojej perspektywy kredyt na sens, z mojej nie miał najmniejszego. Każdy ma inną sytuację życiową i ekonomiczną. Do tego dochodzi kwestia komfortu bycia obciążonym kredytem, mi to ciąży mimo że niewiele zostało, kredytu na set tyś bym nie chciał.

GazelkaFarelka

@dez_ Wiesz, kredyt jest jak nóż, możesz nim pokroić chleb na kanapki, a możesz sobie uciąć palec. Jak ktoś bierze kredyt pod korek, na granicy swoich dochodów, to owszem, też bym tak nie chciała i też by mi to ciążyło (a w ogóle za absurd uważam branie kredytu na kilkaset tysięcy na mieszkanie w bloku, no ale to tylko moja opinia). Dlatego wybudowaliśmy nieduży domek, taki jak uważamy że nas stać, razem z działką mieliśmy połowę wkładu własnego (do SSO zbudowaliśmy z własnych pieniędzy), a resztę dobraliśmy kredyt. Rata po aktualnych podwyżkach oprocentowania wynosi niewiele ponad 10% naszego miesięcznego dochodu. W 2020 roku wg rzeczoznawcy nieruchomość była warta 2 x tyle co kwota kredytu. Teraz może nawet więcej, bo koszty budowy wzrosły. Więc generalnie nie powoduje to uczucia dyskomfortu, zawsze jakby się noga powinęła to można dom sprzedać, spłacić kredyt, mieć czyste konto i zostanie jeszcze sporo gotówki.

dez_

@GazelkaFarelka nie do końca o takie poczucie dyskomfortu mi chodziło.

Aquamen

@Enzo Miałem taki kryzys załatałem go czasem wykupionym u fachowów, budowa domu latami własnymi rękoma jest dla biedoty

Zaloguj się aby komentować